Rozdział 27

101 7 5
                                    

Stoimy przy jej łóżku. Wzrok wszystkich skierowane jest na nią, a ja zastanawiam się czy mi wybaczy. Czy wszystko co jej powiedziałem..... ona to słyszała ?

Przyglądaliśmy się jej, gdy nagle poruszyła ręką po czym jej oczy się delikatnie otworzyły. Przymrużyła je od rażącego światła. Już po chwili obok nas stał lekarz.

- Wyjdźcie, musimy ją zbadać. Jak wszystko będzie dobrze to was do niej wpuścimy. - Po słowach lekarza pielęgniarka wyprosiła nas z sali.

Wykonaliśmy polecenie i czekaliśmy na korytarzu około 5 minut.

- Wszystko jest dobrze. Możecie wejść tylko jej nie denerwujcie. - zaczął do nas mówić

W pośpiechu weszliśmy do sali. Gdy przekroczyliśmy próg ujrzeliśmy Nadię ze łzami w oczach. Dla wszystkich miny posmutniały

- Przepra... - Nie dała mi dokończyć.

- Wszystko słyszałam. To co mówiłeś jak byłam nieprzytomna.... Rozumiem to wszystko. - z jej oka powoli spłynęła łezka - chodź do mnie- rozszerzyła ramiona - myślałam, że już nie dam rady się obudzić. - wybuchła mocniejszym płaczem.

Jak najszybciej podbiegłem, aby mocno ją przytulić.

- Nie rób mi tego więcej! - powiedziała przez płacz.

- Obiecuję. To się nie powtórzy. - ścisnąłem ją mocniej. Jęknęła z bólu - przepraszam. - Wypuściłem ją z moich objęć.

- A Wiktoria!!! Gratulacje ! - krzyknęła Nadia spoglądając na Wiktorię i Dominika.

- Ale ja nie wiem o czym mówisz. - powiedziała Wiktoria unosząc brwi.

- Już dawno wiedziałam, że będziecie razem. A teraz tak na poważnie. Przyniesie mi ktoś jedzenie ?! Jestem głodna ! - wydarła się że pewnie na korytarzu było ją słychać.

Po paru minutach Wiktoria przyniosła jej jedzenie.

Resztę czasu spędziliśmy opowiadając Nadii o tym co się działo jak była w szpitalu. Po niecałej godzinie przyjechali jej rodzice.

- Dziecko nie strasz nas tak. - krzyknęła jej mama wchodząc do sali. Natychmiast się w nią wtuliła - Słuchaj musimy z tatą wracać do pracy bo zwolniliśmy się na dwie godziny. Porozmawiamy tylko z lekarzem i wracamy do pracy. Potem do ciebie przyjedziemy. - pożegnała się z nami i wyszła z sali.

- No my już idziemy... Prezenty leżą tam. - powiedziała Wiktoria uśmiechając się do nas. Wskazywała na stertę prezentów.

- To wszystko dla mnie? I z jakiej okazji? - zdziwiła się Nadia.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.- uśmiechnęła się Wiktoria i wyszła z sali ciągnąc za sobą Dominika.

Nadia:

Nie zwróciłam uwagi na to, że dzisiaj 10 maj czyli moje urodziny.

~~~~~~~~~~~~~

Prawie nikt nie komentuje mojej książki. Jak chcecie kolejny rozdział to dajcie chociaż gwzdkę. Bardzo lubię pisać, ale nie muszę tego wstawiać....
Dariunia43

It's Ok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz