II. 6

86 3 1
                                    

Zjadłam śniadanie. I poszłam do łazienki. Pomalowałam się bo wcześniej tego nie robiłam. Po 10 minutach byłam już gotowa.

Postanowiłam jeszcze troszkę rozpakować walizkę póki nie ma Oskara. Mam jeszcze 20 minut więc mogę się tym zająć. Wszystko wyrzuciłam na łóżko. W środku był album ze zdjęciami. Otworzył się na zdjęciu jak całuję się z Alanem. Z oka wyleciała mi jedna łezka.

Nadia nie płacz. Ogarnij się dziewczyno. Zapomnij o wszystkim. Jest okey, nic się nie stało.

Jak będziesz płakała rozmarzesz się... I makijaż będzie do zmywania...

Musze się uspokajać w myślach, ale chciałabym żeby był tu Alan....

Nadia przestań!

Zamknęłam album i położyłam go na dno szafy.

Potem już układam rzeczy w szafie. Dobrze, że pomyśleli o wieszakach.

Dostałam sms od Oskara, że już jedzie. Zostawiłam wszystko na łóżku i zeszłam na dół. Wzięłam torebkę, do której wsadziłam telefon, portfel i klucze. Zakluczyłam drzwi i wyszłam na dwór. Stał tam już mój brat.

- Gotowa na szał zakupowy? - śmiesznie poruszał brwiami na co zachichotałam.

- Tak gotowa. - uśmiechałam się.

Chwilami się uśmiecham, a czasami chce mi sie płakać. Coś jest ze mną nie tak.

Zajechaliśmy pod supermarket. Musiałam kupić dosłownie wszystko. Nawet nie miałam patelni, garka. Tylko 2 szklanki, pare par sztućców i 2 talerze.

Do koszyka wsadzałam dosłownie wszystko co widziałam. Nawet to czego nie potrzebowałam.

- Muszę znaleść jakąś pracę. - mówiłam do Oskara przemierzając sklepowe półki.

- Nie musisz przecież szukać. - powiedziałam do mnie zdziwiony Oskar.

- Jak to? - zmarszczyłam brwi.

- To mama nic ci nie mówiła?- zatrzymał się.

- Nie... A miała mi coś mówić?

- No tak. Chce cię zatrudnić w firmie.

- Serio? Nie chce siedzieć przy biurku....

- Spokojnie. Zajmowałabyś się modą. Była byś główną modelką mamy. Twarzą jej firmy. - uśmiechał się.

- Ja modelką?! No chyba nie. Nie nadaję się do tego.

- O tym rozmawiaj z mamą. Ja nic nie wiem.

- No okey, okey.

Tłumaczyłam, że nie chcem pracować w ich firmie.... Tym bardziej być jakąś wychudzoną modelką!

Oni naprawdę są niepoważni. Mam jeszcze szkołę! Czemu oni mnie tak denerwują?!

- Złość piękności szkodzi. - szturchnął mnie w ramie.

- Ja się nie złoszcze... - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- Wcale nie jesteś czerwona. - zaśmiał się.

Nie odpowiadałam już tylko ruszyłam dalej. Zapłaciliśmy za zakupy i zpakowaliśmy reklamówki do samochodu. Jechaliśmy w ciszy.

- Pamiętasz, że przyjdzie do ciebie Filip.

- Cholera!  Która jest godzina?!

- 14:05.

- Zajebiście. Muszę się ogarnąć i poskładać rozwalone po łóżku ubrania!

It's Ok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz