II. 13

72 2 0
                                    

Obudziły mnie jasne promienie słońca wpadające przez okno prosto na mnie.
Wstałam z łóżka po czym zeszłam do salonu. Na stole stały puszki po piwie, resztki chipsów i popcorn rozsypany dosłownie wszędzie. Stwierdziłam, że muszę to posprzątać.

Zaczęłam zbierać puszki do worka na śmieci, wrzuciłam tam również chipsy.
Gdy kończyłam odkurzać wstał Alan i odrazu wyłączył odkurzacz.

- Nadia co ty robisz? - zapytał zrezygnowany.

- No odkurzam, nie widzisz? -odpowiedziałam z ironią w głosie.

- Mówiłem, że masz odpoczywać kochanie. - przytulił mnie.

- Ciąża nie oznacza, że nie mogę nic robić. Nic mi się nie stanie jak posprzątam w domu, a teraz odsuń się bo chcę skończyć. - schyliłam się i spowrotem włączyłam odkurzać.

- Ale kochanie... - nie dałam mu dokończyć.

- Nie ma ale. - wróciłam do odkurzania.

Po tym jak posprzątałam salon zabrałam się za śniadanie.

Mój chłopak wyszedł z domu po słowach "zaraz wrócę kochanie".

Czekałam na Alana ze śniadaniem. Mijało 10 minut, 20, 30 ... Godzina. Zaczęłam się martwić. Nawet jeśli poszedł do sklepu to powinien już wrócić, a co jeśli mu się coś stało?
Postanowiłam poczekać jeszcze godzinę... Jeśli nie wróci powiadomię o tym kogoś. 
Jak mówiłam, tak też się stało. Alan nie wrócił. Zadzwoniłam na początku do Oskara. Miał do mnie przyjść i porozmawiać na spokojnie.

Po 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Dosłownie dobiegłam do nich mając nadzieję, że to jednak Alan, a nie Oskar. Niestety. Zawiodłam się.

- Hej siostrzyczko. -przytulił mnie Oskar.

- Hej braciszku.

- No to opowiedz mi wszystko po kolei. I nie martw się.

Opowiedziałam wszystko co działo się od samego rana.

- Oj siostrzyczko. Na pewno poszedł coś załatwić. Nie masz o co się martwić, a zdecydowanie nie teraz. Nie ma go tylko dwie godziny.

- Ale ja czuję, że coś się stało. Coś jest nie tak...

Nie dało mi dokończyć wypowiedzi trzasnięcie drzwi. Natychmiast odskoczyłam z kanapy. W drzwiach ujrzałam zakrwiawionego Alana. Miał zapuchnięte i sine oko, z wargi leciał strumień krwi tak samo jak z nosa.

- Boże kochanie... co ci się...

Nie dane mi było dokończyć. Znowu.

- Co mi się stało?! Poszedłem do kwiaciarni po bukiet dla ciebie, a wiesz co miałem wzamian? Napadli mnie. Pobili. Zaprowadzili chuj wie gdzie. I wiesz co? Dowiedziałem się, że jak wyjechałaś to pocieszyłaś się tym całym Jake'iem. Te dziecko jest jego tak?! Tak jesteś dziwką, słowa Oskara to prawda.

Łzy zaczęły mi lecieć strumieniem. Nie mogłam nic wykrztusić. Myśl, że Jake powrócił, a raczej nadal nie dał mi spokoju mnie przybiła. To, że przez niego Alan mnie zostawi sprawiło, że nogi się pode mną ugięły. Mój świat się zawalił. Życie straciło sens. A Oskar? Oskara zamurowało. Stał i tak samo jak ja zadawał sobie pytanie co się dzieje.

- C-c-co ty mówisz? -jedyne co potrafiłam powiedzieć.

- To co słyszysz. Już daję ci wolną rękę. Miałem nadzieję, że to mnie kochasz, że założymy szczęśliwą rodzinę, znowu zacznie się układać. Proszę bardzo. Sama tego chciałaś. -wbiegł po schodach do sypialni.

Nie zatrzymywałam go. Nie dałam rady. Po paru minutach wyszedł z domu z walizką. Wtedy siedziałam na łóżku tonąca we łzach. Oskar próbował rozmawiać z Alanem. Oczywiście na marne.

Straciłam go,
Nie mam siły, by się obronić,
By go odzyskać,
Czuję jak część mnie umiera.

Oskar stoi tuż obok mnie. Próbuje mnie pocieszyć. Nic nie słyszę. Nic do mnie nie dochodzi.

It's Ok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz