II. 15

75 3 0
                                    

Nadia:

- Gdzie ja jestem? - rozglądam się po ciemnym pomieszczeniu. Nie mogę się ruszać.

Nie mogę określić gdzie jestem. Nic nie widze. Znowu słyszę te przeraźliwe kroki.

Po chwili drzwi do pomieszczenia się otwierają przez co wpada tu nieco światła. Oślepia mnie to.

- Ooo księżniczka się obudziła. -mówi Jake słodziutkim, troskliwym głosikiem.

Jak ja go nienawidzę.

- Zostaw mnie w spokoju! Wypuść mnie! -zaczynam się szarpać, gdyż jestem przywiązana do kaloryferu.

- Kochanie spokojnie przcież nic ci się nie dzieje. Ja cię tylko bronię od tych złych ludzi. - pochodzi do mnie.

- Jesteś chory! Wypuść mnie! - zaczynam płakać.

- Nie płacz mała nie masz dlaczego. Jesteś ze mną bezpieczna. - zaczyna całować mi szyję, jednak ja nie mogę nic zrobić.

Zabierzcie mnie stąd, proszę.

- Nie kochasz mnie?! - krzyczy na mnie po czym dostaję w twarz.

Proszę nie. Ja nie chce umierać. Chce żyć dla dziecka, które mam w brzuchu.

- Odpowiedz! - ponownie dostaję tylko tym razem pięścią tak, że z warg leci mi krew.

- Zostaw mnie, proszę. - jąkam się.

Dostaję jeszcze pare ciosów w twarz, gdy słyszę odgłosy dochodzące z zewnątrz. Ktoś jest blisko mnie.

Alan:

Stoję przy miejscu gdzie trzymał mnie Jake. W pewnym momencie słyszę krzyki.

Nadia! Jak ten chuj jej coś zrobi to go zabiję.

Wbiegam do starego domu, z którego dobiegają krzyki.

Przechodzę przez płot i zaglądam przez okno. Ten idiota ją bije! Nie pozwole na to.

Wywarzam stare, drewniane drzwi, które ledwo się zamykają i wchodzę do środka.

- Zostaw ją! - krzyczę, gdy znowu uderza ją w twarz.

- Wyjdź bo ją zabiję. - wyjmuje z szafki obok pistolet.

Nadia jest zapłakana. Nie podaruję temu chujowi.

Nagle szybę w pomieszczeniu, w którym jest Nadia ktoś wybija. Wbiega tam Filip i Daniel wyrywając pistolet z ręki Jake'a.

Jak najszybciej odwiązałem Nadię. Wziąłem ją w ramiona i mocno do siebie przytuliłem. Zaś Filip i Daniel zajęli się Jake'iem.

- Alan te dziecko... - mówiła resztą sił więc przerwałem jej.

- Wiem kochanie. Nie mów nic. Oszczędzaj się. Zaraz będzie tu karetka. Wszystko będzie dobrze zobaczysz.

- Kocham cię. - powiedziała szeptem.

- Ja ciebie też. Przepraszam. Nie wiem jak mogłem uwierzyć mu, a nie tobie. Pamiętaj jestem tu.

Smutne oczy Nadii zaczęły się powoli zamykać.

- Nie Nadia nie rób mi tego, proszę. Masz dla mnie żyć! - zaczynam panikować.

Po chwili przyjechała karetka. Lekarz pozwolił mi jechać z nimi karetką by być z Nadią.


- Kochanie jestem tu. - trzymam moją ukochaną za rękę.

***
Siedzę na korytarzu z rodziną Nadii. Nikt się nie odzywa. Wszyscy są w szoku. Nadia nie jest jeszcze przytomna. Nie możemy do niej wejść.

Po paru godzinach oczekiwania przyszedł do nas lekarz.

- Z panią Nadią jest dobrze. Nic poważnego jej się nie stało. Ma tylko wiele siniaków, lecz niestety poroniła. - mówi doktor.

- Ale jak to? Nadia była w ciąży? Czemu my nic z tatą nie wiemy? - pyta mama Nadii.

Lekarz odszedł, a my wytłumaczyliśmy wszystko co do ciąży Nadii.

Załamałem się, a co dopiero Nadia. Przkazano nam, że możemy odwiedzić Nadię, ale pojedynczo by jej nie stresować.

Najpierw weszła do niej mama, a potem tata. Mieli nie poruszać tematu ciąży. Kolejny miałem wejść ja.

- Kochanie nawet nie wiesz jak się martwiłem. - mówię po czym daję jej buziaka w policzek .

- Alan ja przepraszam. - zaczyna płakać.

- Nie masz za co przepraszać. Nie płacz proszę. - chwytam jej twarz w dłonie i ocieram łzy.

- Ale gdybym tam nie poszła tego, by nie było. Nasze dziecko...

- Nie mów tak. To ja przepraszam. Jakbym ci uwierzył nic, by wam się nie stało.

Nadia tylko pokiwała przecząco głową. Za chwilę byliśmy już przytuleni do siebie. Z mojego oka wylciała łza. Moje dziecko nie żyje. Z mojej winy. Jestem na siebie tak wkurwiony.

Nie dość, że nasz maluszek nie żyje to jeszcze cierpi przez to moja ukochana, jej rodzina i ja.

^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^

Czeka nas już ostatni rozdział... Ależ ten czas szybko mija :') Niedawno zaczynałam pisać tą książkę, a już ją kończę... Myślę, że napiszę coś nowego co będę uwielbiała pisać również tak bardzo jak to. Pozdrawiam ;)
Dariunia43

It's Ok Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz