IV

307 11 0
                                    

Od momentu, w którym zadzwoniłam po pomoc, do przyjazdu służb ratunkowych i policji minęło kilkanaście minut. Najdłuższe kilkanaście minut. Był to chyba najgorszy czas w moim życiu. Widok krwi ściekającej po policzku Sebastiana zostanie ze mną na zawsze.

Słyszałam tylko słowa lekarza kierowane do młodych ratowników - "Pospieszcie się, możemy nie zdążyć!". O własnych siłach dowlokłam się do karetki i usiadłam tuż obok nieprzytomnego Sebastiana. Choć praktycznie go nie znałam, to jak wielką odwagą się wykazał spotęgowało moje niewytłumaczalne przywiązanie do niego. Łzy ciekły mi po policzku. Nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie. W końcu dojechliśmy na miejsce.

Czekałam na Sebastiana przed salą zabiegową. Czas strasznie mi się dłużył. Sama byłam trochę poobijana, ale lekarz powiedział, że to nic groźnego więc siedziałam godzinę w straszym stresie. Wreszcie lekarz wyszedł zza drzwi. Podbiegłam do niego żeby się czegoś dowiedzieć jednak usłyszałam tylko, że osobom spoza rodziny nie udziela się żadnych informacji, ale może za jakiś czas będę mogła z nim sama porozmawiać. Już chciałam wracać do domu nie widząc innego wyjścia, ale zauważyłam pielęgniarkę, która prowadziła wózek inwalidzki z Sebastianem. Na szczęście zgodziła się na krótką rozmowę po odwiezieniu go do sali.
-Jejku, Sebastian! Dlaczego to zrobiłeś? Przecież narażałeś własne życie! Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - z nadmiaru emocji, które mną targały zasypałam chłopaka pytaniami
-Spokojnie- uśmiechnął się do mnie szeroko i kontynuował - mogę cię zapewnić, że oprócz potwornych bólów głowy, żeber, ręki i pleców nic mi nie jest - nawet w takiej sytuacji żartował, ma taki piękny uśmiech.
-Eh...jestem ci bardzo wdzięczna za to, co zrobiłeś. Dziękuję. Uratowałeś mi życie wiesz? - odruchowo spojrzałam mu głęboko w jego cudowne, orzechowe oczy i na chwilkę się zatraciłam
-Ela, to była moja powinność, każdy by to zrobił. Powiedz co się stało? Kim byli ci ludzie? Jak sobie poradziłaś po tym, kiedy straciłem przytomność? - teraz to on ma dla mnie mnóstwo pytań

Postanowiłam mu opowiedzieć wszystko, ze szczegółami, tak żeby zrozumiał, jak wiele dla mnie zrobił i co mogłoby się stać, gdyby nie zareagował. Sebastian słuchał z przejęciem w oczach, nawet mogłabym stwierdzić, że naprawdę go to interesowało. Martwiłby się o mnie? Przecież mnie nie zna...
-Ej wiesz...-przerwał mi moją mowę dziękczynną za to, co zrobił - chcę ci powiedzieć, że wtedy idąc na tą imprezę miałem wielką nadzieję, że przyjdziesz z Kasią - mówił, delikatnie się uśmiechając

Właśnie, Kasia! Jak mogłam zapomnieć? Pewnie do mnie dzwoniła i martwiła się o nas, a ja ze względu na rozładowaną baterię w telefonie nawet nie odebrałam.
-Będę musiała wracać - powiedziałam zamyślona - Wiesz już kiedy dostaniesz wypis?
-Lekarz mówił, że ze względu na utratę przytomności i to... - wskazał na posiniaczony brzuch - poleżę jeszcze jakieś dwa dni na obserwacji.
-Dobrze, że nic poważnego się nie stało, bo powiem szczerze, że wyglądało to przerażająco - na samą myśl aż przeszły mnie dreszcze - Pójdę już, postaram się jeszcze tutaj wpaść do ciebie.
-Jasne, byłoby miło gdybyś mnie odwiedziła i pamiętaj, że jakbyś potrzebowała pomocy... no wiesz, póki oni są na wolności...
-Naprawdę już bardzo mi pomogłeś, poradzę sobie, ale pojutrze mam zgłosić się na komendę w celu spisania zeznań i myślę, że jakbyś też zeznał jako świadek, to mógłbyś mi pomóc.
-Okej to w takim razie widzimy się za dwa dni? - zapytał
-Tak, przyjdę tutaj, a teraz już naprawdę muszę iść, do zobaczenia - uśmiechnęłam się na pożegnanie
-To do poniedziałku!

Wszystko w Sekundę | Opowiadanie ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz