4. Porwanie

90 11 2
                                    

Zatrzymałam się na środku parkingu. W mojej głowie kotłowały się myśli. Gdzie ŁIZARD? Co teraz zrobimy?

Z zamyślenia wyrwał mnie Doktor.

- Wskakuj do samochodu! Tylko nie siadaj! - nakazał mężczyzna.

Zdziwiłam się trochę na jego słowa, ale wykonałam polecenie. Przede mną ukazało się ogromne wnętrze ŁIZARDa. "No tak" - pomyślałam. - "przecież naprawiliśmy zakamuflowywacz".

Doktor podszedł do panelu kontrolnego maszyny; zaczął wciskać jakieś przyciski i ciągnąć za jakieś wichajstry, a ja w tym czasie spojrzałam na ekran, który był przede mną. Kamera była skierowana na wjazd do parkingu. Okazuje się, że śpiewanie kołysanek Nasennym daje bardzo krótkotrwały efekt, na dodatek chyba pomogłam im oswoić się w nowym ciele, bo pędzili w naszą stronę jak szaleni. Mimowolnie krzyknęłam, zasłaniając usta dłonią, lecz przypomniałam sobie, że jesteśmy w bezpiecznym miejscu. Nagle na wyświetlaczu pojawił się zamazany obraz.

- Co się stało? - zapytał zatroskany kosmita.

- Nie, nic. Po prostu czasem nie myślę - roześmiałam się, na co Doktor także zaśmiał się.

Usłyszałam charakterystyczne dla ŁIZARDa odgłosy lądowania. Na monitorze pojawił się przepiękny obraz - ziemia w kolorze fioletowo-czarnym, z licznymi kraterami, granatowe, rozgwieżdżone niebo, a na nim pełno planet i spadających gwiazd. Nie mogłam oderwać wzroku od ekranu.

- Chcesz wyjść na zewnątrz? - Doktor wyrwał mnie z zamyślenia.

Skinęłam tylko głową i opuściliśmy maszynę.

Szliśmy jakimś oblodzonym szlakiem dobre pięć minut. Na żywo było jeszcze piękniej - dookoła nas pojawiły się drzewa o hebanowej korze i wielobarwnych liściach. Niestety było tam chorobliwie zimno, stąd zamarznięta ścieżka pod naszymi stopami.

- Po co tak właściwie tu jesteśmy? - spytałam, gdy w końcu przestałam podziwiać otoczenie.

- Po oktaberum (VIII) pinaremplintu (III), czyli środek zabijający Nasennych.

- Jak go im podasz?

- Coś się wymyśli.

Nie pytałam o nic więcej i szliśmy dalej w milczeniu. Co chwilę przylatywały do nas prześliczne motyle w kolorach tęczy.

Po paru minutach drogi przed nami pojawiła się jaskinia, do której weszliśmy. Doktor wyjął z kieszeni całkiem spory pojemnik. Był wielkości litrowej butelki. Podszedł do ściany i zaczął zeskrobywać z niej jakąś substancję nożykiem, którego wcześniej nie zauważyłam. Po chwili odwrócił się do mnie.

- Kieszenie większe w środku - wyjaśnij, jakim cudem duży pojemnik zmieścił się w jego kieszeni. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

W mgnieniu oka zeskrobał oktan promylu czy coś takiego i wróciliśmy do ŁIZARDa. Mężczyzna milczał całą drogę.

- Co jest? - powiedziałam, kiedy przekroczyliśmy próg maszyny.

- Ale z czym?

- Z tobą. Zrobiłeś się jakiś taki... smutny.

-Bo... Chodzi o to, że... Nie wiem jak zacząć - Doktor wziął głęboki oddech. - Zabiję 25% zakażonych.

- Ale reszta ocaleje. Przetrwa ludzkość. Powinieneś być z siebie dumny.

- Nie mogę być dumny, krzywdząc i zabijając. Chociażby najmniejsze stworzenie. Chociażby bakterię.

- Ale...

- Nie ma "ale" - przerwał mi. - Nie ma żadnego "ale". Nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Nie dopóki jeszcze tu jestem. Muszę to zrobić, inaczej ucierpi więcej. A do tego dopuścić nie mogę.

- Nie będę się już wypowiadać. Mam zbyt ludzkie poglądy. Ludzie naprawdę czasem są debilami.

- Nie są.

- Są. Gdyby nie byli, nie byłoby wojen, zamachów... Nieważne, skończmy temat. Wracajmy.

Nasirianin odpalił pojazd i po chwili byliśmy znowu w Lublinie.

- Musimy pójść do twojego domu - oznajmił Doktor.

- Nie lepiej "polecieć" tam ŁIZARDem?

- Wolę zostawić go tutaj, nie namierzą go tak szybko.

Zaprowadziłam Doktora do mojego domu. Plan był taki: ja pilnuję drzwi, Doktor robi coś z hydrauliką. Oczywiście wiadome było, że Nasirianin chciał mi dać jakieś zadanie, żebym nie przeszkadzała.

Z kuchni dobiegały dziwne odgłosy, ale zignorowałam je i usiadłam na pufie. Tyłem do drzwi. Błąd.

Zza drzwi wyskoczył nagle zakażony, zatkał mi usta i próbował wynieść z domu. Poczułam ukłucie w ramieniu, a potem pojawił się mrok.

Tajemniczy Władca  (Doctor Who)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz