6. Doktor

59 7 4
                                    

Ze snu wyrwało mnie łaskotanie w brzuchu. 

Mały skrzat. Dalej siedział pod moją kurtką. 

Natychmiast poderwałam się z podłogi i wypuściłam go spod okrycia.

-Przepraszam... - zaczęłam mówić.

-Ale za co?

-Za to, że zostawiłam cię pod kurtką.

-To pryszcz w porównaniu z tym, co zrobiłaś. Gdyby nie ty, siedziałbym tam do końca życia. Jestem ci naprawdę wdzięczny.

-Nie mogłabym tak po prostu cię tam zostawić. Tak w ogóle, jak masz na imię/

-Benny.

-To zdrobnienie?

-Nie, skrzaty używają zdrobnień jako pełnych imion.

Rozejrzałam się dookoła. Pode mną znajdowało się mnóstwo poduszek. Jak one się tu znalazły?

-Wiesz może skąd tu się wzięły te poduszki? - spytałam Benny'ego. Na te słowa ŁIZARD wydał z siebie dziwny dźwięk.

-Och, ŁIZARD ci je podłożyła, żebyś nie upadła.

-Zaraz, zaraz. Jak to "podłożyła"? - nic z tego nie rozumiałam. - ŁIZARD ma swój rozum? I do tego jest dziewczyną?

ŁIZARD wydała dźwięk jakby... oburzenia, światła na panelu kontrolnym przez chwilę migały, a wnętrze maszyny zatrzęsło się.

-No sory, Doktor jeszcze nic mi o tobie nie powiedział - usprawiedliwiłam się. - Właściwie, o niczym mi nie powiedział.

-Jak to? To ile z nim podróżujesz? - zapytał Benny.

-Właściwie to jeszcze z nim nie podróżowałam. Znamy się od dzisiaj.

-Biedaczysko. Nie wiem, czy to szczęście, czy nie, ale to niezwykłe, że udało ci się uciec.

Benny opowiedział mi o wszystkim. Dowiedziałam się, że jestem dziewiątą towarzyszką Doktora, a pozostałych ośmiu stracił w labiryncie Nasennych. Żadnemu nie udało się uciec. Wszyscy wybierali z pozoru najłatwiejsze wyjście, nie orientując się, że przemierzają labirynt. Krążyli, krążyli, aż w końcu znajdowali się w punkcie wyjścia i ginęli z głodu przy swojej celi.

Ponadto dowiedziałam się, że Larwosze to wcale nie są Arkajnacy, tak jak z początku myślałam, tylko Nasenni. Miałam ogromnego farta, kiedy rzucałam w jednego kamieniem, bo trafiłam w wątrobę, co spowodowało, że Nasenny zasnął na chwilę. Gdybym spotkała Arkajnaka, byłoby już po mnie.

-Nie rozumiem. Doktor mówił, że zamknęli mnie tu Arkajnacy. Dlaczego więzienia strzegą Nasenni? - spytałam.

-Bo labirynt należy do Nasennych, a poza tym, przez tyle lat siedzenia tam nauczyłem się jednego: nigdy nie ufaj Arkajnakom. Kiedy każdy człowiek na Ziemi wchłonie Nasennego, Arkajnacy wejdą do ludzkich umysłów i wybiją stamtąd Nasennych. Następnie wybiją ludzkość, posprzątają i planeta jest do użytku.

-Skąd to wszystko wiesz?

-Arkajnacy brali nocne zmiany w więzieniu i urządzali tam zebrania. Zawsze wtedy budziłem Koteeko, miała lepszy słuch. Potem wszystko mi opowiadała.

-Koteeko? Kto to?

-Elfka z sąsiedniej celi.

-Mogliśmy ją uratować.

-Nie, nie mogliśmy. Zmarła dwa dni temu.

Zapanowała niezręczna cisza, nawet ŁIZARD nie wydawała żadnych dźwięków.

Tajemniczy Władca  (Doctor Who)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz