Rozdział 9

129 9 0
                                    

Jestem głupkiem, myślał Max siedząc na plaży. Iris właśnie uciekła, a ja jej na to pozwoliłem. A dlaczego uciekła? Bo idiota Max ją pocałował, robił sobie wyrzuty chłopak. Nawet jeśli się w niej zakochałem, już przed miesiącem, a teraz, gdy do niej przyjechałem, jeszcze bardziej się w tym utwierdziłem, to nie znaczy, że mogłem ją całować. Zwłaszcza, że Iris ma chłopaka, którego kocha. Natomiast zachodził w głowę dlaczego dziewczyna pozwoliła mu na ten pocałunek. Wiedziała co się święci, a mimo to dopiero po pocałunku go odepchnęła. Czy to coś znaczy? Oczywiście, że nie! Była oszołomiona i zaskoczona. Ludziom zdarza się, że nie myślą trzeźwo w takich sytuacjach. 

Ale co miał teraz zrobić? Na pewno do niej pójdzie, lecz na razie zostawił ją samą, by dziewczyna doszła do siebie, bo widział, że jest przerażona i zdenerwowana. Kłopot będzie w tym, jak Iris nie będzie chciała już z nim rozmawiać, a Max bardzo by tego nie chciał. Już nie chodzi o to, że przyjaciółka mu się podoba, lecz to jego bratnia dusza, z którą wiele go łączyło; choćby na przykład miłość do muzyki...Wygrali razem konkurs przed godziną. Tego nie da się tak po prostu puścić w niepamięć. Max tak nie potrafił, lecz jeśli musiałby to by się postarał. Ale teraz postara się wytłumaczyć Iris tę sytuacje i uratować ich przyjaźń. Podniósł się, zabrał z piasku ich nagrody i ruszył powoli w stronę, w którą uciekła Iris. Szedł przez miasto zamyślony, aż w końcu wylądował pod domem przyjaciółki. Jak to dobrze, że zapamiętałem trasę, pomyślał podchodząc pod drzwi. Zapukał i cofnął się o krok z mocno bijącym w piersi sercem. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich wysoka kobieta, rysy jej twarzy przywodziły mu na myśl twarz Iris, to pewnie była jej matka.

-Dobry wieczór. Zastałem Iris?-zapytał z nadzieją w głosie.

-Dobry wieczór-przywitała się-Iris nie ma, nie widziałam jej od rana. A o co chodzi?

-Po prostu...-chciał powiedzieć, że jest jej przyjacielem i że prawdopodobnie jej córka nigdy się już do niego nie odezwie, ale w ostatniej chwili zrezygnował-Dziękuję. Do widzenia-odwrócił się, lecz nagle uświadomił sobie, że będzie mu nie wygodnie chodzić i szukać Iris z tymi rzeczami, które trzyma w dłoniach, a do hotelu nie miał czasu iść, by je tam zostawić-Mogłaby pani jej to przekazać?-poprosił, wskazując na dwa dyplomy, statuetkę i mały czek.

-Dobrze. Oddam jej to-kobieta zabrała przedmioty i zniknęła za drzwiami. Zrobiła na Maxie dziwne wrażenie. Niby była miła, lecz odnosiła się z pewną rezerwą. Może to dlatego, że go nie znała, a on nagle pojawia się na progu jej domu i pyta o jej córkę. Z pustymi już rękami zaczął chodzić po mieście. Kręcił się w najbliższych okolicach, lecz nie znalazł Iris. Nie miał pojęcia, gdzie ona może być, nie znał jej ulubionych miejsc. Kiedy zaczęło robić się już bardzo późno zrezygnował z poszukiwań. Pewnie wróciła dawno do domu, nie będzie niepokoić jej matki i jej samej po nocy. Wrócił do hotelu z postanowieniem, że następnego dnia wcześnie wstanie, zadzwoni do Iris, jeśli nie odbierze to odwiedzi ją. Może tym razem mu się poszczęści i ją zastanie. 


Iris nie wiedziała co robi, gdy zaczęła uciekać. Miała mętlik w głowie, tyle myśli przewijało się przez nią w tej jednej chwili. Max za nią nie pobiegł. Nie zatrzymał jej i Iris bała się, że to już koniec ich przyjaźni. Ale najgorsze było to, że ona chciała ten pocałunek z całego serca. A nie powinna chcieć. Gdyby Luke się o tym dowiedział to byłby koniec ich związku. Na pewno by jej nie wybaczył. Nie dziwiłaby mu się. Dla niej zwykły pocałunek też oznaczał zdradę. 

Po ucieczce z plaży Iris ukryła się na tyłach szkolnego boiska. Tam na pewno Max jej nie znajdzie, jeśli w ogóle miał zamiar jej szukać. Szczerze w to wątpiła. A ona sama nie wiedziała czy chce się z nim dzisiaj jeszcze spotkać. Ostatecznie zdecydowała, że nie, bo bała się, że mogą pokłócić się na dobre, a tego z całego serca nie chciała. Kiedy wróciła do domu, dziękowała Bogu, że nie natknęła się w mieście na Maxa. Ucieszyła się w duchu, gdy dowiedziała się od mamy, że był tu jakiś czarnowłosy chłopak i przyniósł jej jakieś rzeczy. Iris od razu wiedziała, że chodzi jej o Maxa. Zanim zamknęła się w pokoju musiała powiedzieć mamie skąd ma dyplom, statuetkę i czek. Jej rodzicielka nie chciała uwierzyć, że Iris wystąpiła na corocznym konkursie talentów, lecz na dyplomie było napisane czarne na białym, że zajęła pierwsze miejsce. Do tego Iris musiała wytłumaczyć kim był ten chłopak, który o nią dzisiaj pytał. Zwięźle odpowiedziała, że to przyjaciel i zniknęła na górze pod pretekstem, że się źle czuje. Zastanawiała się czy do niego zadzwonić, ale nie była pewna czy Max naprawdę nie jest na nią zły. Może szukał jej, żeby jej powiedzieć, że jutro wyjeżdża i żeby się z nim nie kontaktowała już nigdy więcej. Ale to nie ja go pocałowałam!, pomyślała. Owszem, nie miałam nic przeciwko, lecz to nie ja zainicjowałam ten pocałunek. To dlaczego on miałby się na nią teraz gniewać. Iris naprawdę rozbolała głowa od tego wszystkiego. Było już późno, więc wzięła szybko prysznic i położyła się do łóżka. Momentalnie zasnęła. Na szczęście noc obyła się bez głupich i bezsensownych snów, które ją ostatnio nawiedzały. 


Max długo nie mógł zasnąć. Wiercił się na łóżku dręczony natrętnymi myślami. W końcu nad ranem udało mu się zapaść w drzemkę.  Obudził się jednak po dwóch godzinach snu, nękany złym snem. Na szczęście nie dane mu było go pamiętać. Zerknął na wyświetlacz swojego telefonu; godzina dziewiąta piętnaście, żadnego nieodebranego połączenia, żadnej nowej wiadomości. Opadł na poduszki, przygnębiony. Bał się, że Iris nie chce mieć z nim już nic wspólnego, lecz musiał do niej zadzwonić i na własne uszy to od niej usłyszeć. Wybrał jej numer i przysunął komórkę do ucha. Jeden sygnał...drugi sygnał...trzeci sygnał...Nie odbierze, pomyślał, lecz nagle usłyszał jej cichy, piękny głos.

-Halo...

-Iris-usiadł gwałtownie.

-Spotkamy się?-poprosiła dziewczyna, a Max gdy to usłyszał, uśmiechnął się i od razu się zgodził. Kiedy się rozłączyli wyskoczył z łóżka. Będzie miał szansę się wytłumaczyć z tego co zrobił, miał nadzieję, że potem Iris mu wybaczy. Wskoczył na dziesięć minut pod prysznic, a następnie ubrał się i opuścił hotel. Umówili się na plaży, w tym samym miejscu, w którym siedzieli wczoraj. Scena wraz ze stolikami i stoiskami zniknęła. Było tylko morze, piasek i on. Zaraz miała dołączyć Iris. Kiedy zobaczył, że idzie brzegiem wstał i ruszył powoli w jej stronę. Zatrzymali się, gdy spotkali się w połowie drogi, zapadło milczenie, żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. W końcu dziewczyna zarzuciła ręce na szyje przyjaciela i ten przytulas wyraził więcej niż słowa.

-Tęskniłam-szepnęła Iris, wtulając twarz w szyję Maxa.

-Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo-odszepnął chłopak, trzymając w ramionach swój najcenniejszy skarb.

Muzyka Dziurawi NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz