ROZDZIAŁ 2

1.6K 205 66
                                    

Stoję obok samochodu i z całych sił powstrzymuję się, by nie wbić pięści w błyszczącą karoserię. Biorę kilka głębokich wdechów, a następnie rozglądam się uważnie, ponieważ odnoszę dziwne wrażenie, że jestem obserwowana.

Gdy nic ani nikt nie przyciąga nawet najmniejszej mojej uwagi, otwieram drzwi i wsiadam do środka, a następnie odjeżdżam z piskiem opon.

Muszę w coś uderzyć. Długo i mocno!

Pół godziny później, parkuję pod miejscową siłownią. Połowa posterunku przychodzi tu po godzinach pracy, by utrzymać formę oraz poprawić swoje umiejętności. Przebieram się błyskawicznie i zajmuję miejsce przy ogromnym worku treningowym; zaczynam uderzać w niego raz za razem, by jak najszybciej pozbyć się niechcianego uczucia frustracji.

Liczyłam na to, że o tak wczesnej porze, miejsce to będzie świecić pustkami, jednak moje nadzieje na niewiele się zdały. Co jakiś czas do moich uszu dopływają wesołe śmiechy oraz głupie komentarze na temat mojej drobnej budowy ciała.

- Skąd bierzesz tyle siły, skarbie? - Zaczepia mnie jeden z chłopaków.

Ignoruję go i za wszelką cenę próbuję nie dać się sprowokować.

- Może mały sparing, Kicia?

Na dźwięk tego słowa przez całe moje ciało przebiega zimny dreszcz, a dłonie zaczynają swędzieć mnie jeszcze bardziej. Gdy wymawia je po raz kolejny, nie potrafię się powstrzymać i przyjmuję jego wyzwanie.

Od ponad roku przychodzę tu prawie codziennie i nauczyłam się walczyć, na co najmniej kilka sposobów. Ani karate, ani krav maga nie są mi obce, ale oczywiście ten cwaniaczek o tym nie wie. Nie ma również najmniejszego pojęcia, że jego los został już przypieczętowany i że za kilka minut przegra swoją pierwszą walkę z kobietą.

Wchodzimy na ring i zaczynamy rozgrzewać się do ataku; moim oczom nie umyka fakt, jak ogromnie zadowolony z siebie jest mężczyzna oraz to, że wokół nas zaczyna zbierać się niemały tłum. Rozpoznaję kilku stałych bywalców, obserwujących nas z zainteresowaniem. Biorę kilka głębokich wdechów i przeskakując z nogi na nogę, czekam, aż zada pierwszy cios.

Ociąga się, a głupawy uśmieszek nie znika z jego twarzy. On uważa chyba, że to flirt, natomiast ja nie marzę o niczym innym, jak spuścić mu manto. Robi kilka kroków w moją stronę, a następnie wymierza nieśmiały cios. Unikam go, uchylając się z gracją, a moja rozwścieczona pięść ląduje na jego twarzy.

Tłum się ożywia i zaczyna głośno dopingować, za to ja celuję ponownie, tym razem trafiając w jego wykrzywioną w uśmiechu szczękę. Mężczyzna wydaje z siebie głośne przekleństwo. Zrozumiał chyba, że to nie jest zabawa. Warczy i próbuje trafić mnie w bok, jednak mój refleks jest dużo lepszy od jego. Kolejny raz to ja zdobywam uderzenie.

- Tak chcesz się ze mną bawić, Kocie? – wykrzykuje groźnie, jednocześnie napierając całym ciałem w moją stronę.

Bierze zamach, a ja czuję wyraźnie jego rozdrażnienie, gdy ciężka pięść ląduje na mojej twarzy. Z trudem utrzymuję równowagę. Jest niezmiernie silny i szybki, jednak momentalnie przywołuję się do porządku i udając, że chcę uderzyć z lewej strony, wymierzam mu solidny cios w prawy policzek.

- Nikt nie ma prawa tak mnie nazywać! – warczę z rozwścieczeniem i porządnym kopniakiem przewracam jego zwaliste ciało na matę.

Skaczę na niego, zatapiając łokieć w masywnym cielsku. On nie pozostaje mi dłużny, w błyskawicznym tempie odzyskuje świadomość i zaczynamy mocować się już nie na żarty. Z sekundy na sekundę, nasza sytuacja ulega drastycznej zmianie. W jednej chwili to ja płasko leżę na macie, by za chwilę przycisnąć do niej jego. Szarpiemy się, raz za razem wymierzając coraz to mocniejsze uderzenia; seria precyzyjnych ciosów ląduje na moim ciele. Wyczuwam, że w tej chwili mój przeciwnik, podjął decyzję pokonania mnie za wszelką cenę i nie zamierza się powstrzymywać.

Nigdy Bardziej Obcy - Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz