Nie zdążam zauważyć kiedy, a rozwścieczony Fabian skacze w jej stronę. Krzyczę, ale najwyraźniej mnie nie słyszy. Jego ryk rozbrzmiewa jak echo, a w kilka sekund w pokoju aż roi się od broniących mnie sił. Każdy, jak tylko może, zaczyna walczyć i wyć; wszyscy biegają w takim tempie, że nie potrafię rozszyfrować, kto jest kim. Krzyczę po raz kolejny, jednak do nikogo to nie dociera. Za chwilę moi przyjaciele rozszarpią się na śmierć. Wydaję z siebie następny, głośniejszy ryk, jednak nikt nie zauważa nawet mojej obecności. Wskakuję na stół, by być wyżej od nich i próbuję krzyknąć, ile tylko mam sił.
– Przestańcie!!!
Zastygają na chwilę i przenoszą na mnie swój wzrok, a ja widzę wyraźnie ich zdezorientowane miny.
– Keira, poznaj wszystkich, wszyscy, to jest moja przyjaciółka Keira, albo przynajmniej odnoszę wrażenie, że to ona. Nigdy mi nie mówiłaś, jędzo, że posiadasz ogon!
Wybucham głośnym śmiechem, a ona podbiega w moją stronę. Zeskakuję ze stołu i przytulamy się przez chwilę, a ja dostrzegam wyraźnie zszokowane miny pozostałych.
– Witaj, Siggar! – Macham wesoło, zauważając jego obecność. Musiał tu przybyć zaledwie kilka minut temu.
– Wszystko w porządku? – odzywa się Keira, wbijając we mnie pytający wzrok. Jej ciało powróciło już do swojej normalnej postaci.
– Jestem cała – informuję zgodnie z prawdą. – Jakim cudem mnie tu odnalazłaś?
– Kiedy przywieźli Dean'a, miałam akurat nocną zmianę i gdy opowiedział mi, co się wydarzyło, od razu zrozumiałam, że zostałaś porwana. Szukała cię cała policja, ale z opisu, jaki im podał, wiedziałam, że nigdy cię nie odnajdą. Zaczęłam szukać po zapachu i trop zaprowadził mnie tutaj. Tu są same wampiry! Myślałam, że urządzili sobie z ciebie kolację!
– Nie zrobili mi krzywdy, przysięgam! – uspokajam ją błyskawicznie. – Jak się czuje Dean?
– Jest ciężko ranny, ale wyjdzie z tego. Postawił cały posterunek do pionu i kazał każdemu szukać cię do utraty tchu. Niestety nikt nie wziął go na poważnie i cała policja się z niego śmieje. Uznali, że albo był naćpany, albo oglądał za dużo telewizji, ponieważ przyrzeka na wszystkie świętości, że widział, jak podbiega do ciebie ogromny ptak, a następnie wzbija się z tobą w powietrze. Musisz do niego zadzwonić i wyjaśnić, że z tobą wszystko w porządku, inaczej przyrzekam, że odejdzie od zmysłów!
– Zostawcie plotki na później, dziewczyny – przerywa nam Bart. – Może w tej chwili usiądziemy i porozmawiamy?
– Znam cię? – zwraca się do niego Keira, a wszyscy prócz niej wybuchają głośnym śmiechem.
– Obejrzałaś?! – Chichoczę i obracam się do niej, a jej mina ewidentnie wskazuje, że nie wie, w czym jest rzecz.
– No, stary! – Rechocze Gabe. – Twoja sława cię wyprzedza!
***
Po szybkim przedstawieniu Keiry pozostałym oraz jeszcze szybszej wymianie zdań, porywam ją do kuchni, aby szczerze porozmawiać. Chcę jej wytłumaczyć, co się dzieje, zanim pozostali zamęczą ją swoimi teoriami. Poza tym ona też ma mi kilka rzeczy do wyjaśnienia.
Rozsiadamy się wygodnie i wyciągam pozostałości czekoladowego tortu. Będziemy potrzebowały tak ogromnej dawki słodyczy, jaką tylko jestem w stanie znaleźć w takim krótkim czasie.
– Więc, czym jesteś? – pytam ją, zaintrygowana jak nigdy, a podekscytowany uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
– Lisem – zaczyna nieśmiało, a ogromny kawałek ciasta trafia do jej ust. – A dokładniej Kitsune. W dziewięćdziesięciu procentach jestem człowiekiem. Zwierzę we mnie stanowi tylko niewielką część mojej osobowości.
CZYTASZ
Nigdy Bardziej Obcy - Tom 2
VampiriKontynuacja "Nigdy Bardziej Gorzki". Nie wiem, co tutaj napisać, aby nie zepsuć lektury tym, którzy chcieliby najpierw przeczytać pierwszą część, więc nie napiszę nic. Jeśli masz ochotę zacząć dopiero teraz, to spokojnie. Zawsze mogę wyjaś...