2. Najlepsze chwile w życiu i nowe zmartwienia

176 16 5
                                    

Nagle uderzyłam plecami o zimną ścianę, co sprawiło, że moje ciało przeszył dreszcz. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a moje serce biło jak szalone. Po raz pierwszy byliśmy aż tak blisko. Czułam ciepło bijące od chłopaka i zapach jego perfum. Przejechałam dłonią po jego umięśnionym torsie, po czym odsunęłam się, przerywając tym samym pocałunek. Cato zatrzymał mnie jednym ruchem ręki, cały czas patrząc w moje ciemne oczy. Widziałam blask w jego spojrzeniu. Nie myśląc nawet nad tym co robię, wtuliłam się w jego silne ramiona. Po raz pierwszy od tak dawna poczułam się bezpieczna. Moje serce waliło jak szalone, tak jakby za chwilę miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. 

  - Clove musimy iść - wyszeptał do mojego ucha.

Z wyraźną niechęcią przyznałam mu rację. Nie chciałam wracać do domu, w którym i tak czekała na mnie tylko cisza. Milczenie, którego miałam już serdecznie dosyć. Nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła. Marzyłam teraz tylko o tym, żeby czas zatrzymał się w miejscu. Jednak dobrze wiedziałam, że musiałam wracać. Matka mogła się napić i zrobić coś złego, sobie albo co gorsza innym. Piła kiedy byłam w akademii, a ojciec w pracy. Nie mogłam jej wybaczyć tego, że mnie zostawiła samą. Woli być pijana zamiast pomóc mi w problemie. Dla mnie śmierć Alex też była trudna, jednak moi rodzice myślą tylko o sobie. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie ciepły dotyk Catona, który chwycił za moją dłoń. Szliśmy w milczeniu, w stronę mojego domu. 

- Do jutra ! - powiedział, posyłając mi szeroki uśmiech.

- Do zobaczenia. - odpowiedziałam, a na moje blade policzki wkradły się rumieńce.

Stałam patrząc na odchodzącego chłopaka. Po chwili zniknął za zakrętem, a ja chwyciłam za pozłacaną klamkę, po czym otworzyłam drzwi wejściowe do mojego domu. Miałam wielką nadzieję, że nie znajdę matki całkowicie pijanej leżącej gdzieś na ziemi. Niestety po raz kolejny się na niej zawiodłam. W całym mieszkaniu unosiła się nieprzyjemna woń alkoholu. Bez dłuższych namysłów weszłam do salonu. Dokładnie rozejrzałam się dookoła. Niestety mojej rodzicielki tam nie było. 

- Mamo, gdzie jesteś ?! - krzyknęłam wbiegając po schodach, prowadzących na drugie piętro domu. Po przeszukaniu kolejnego pokoju, w którym nikogo nie było zaczęłam się już trochę denerwować. Nerwowo przeszukałam cały dom. Niestety był pusty. Zmartwiona wybiegłam z domu, trzaskając drzwiami. Niemalże od razu rzuciłam się biegiem w stronę placu głównego w Dystrykcie Drugim. Było tam pełno strażników, którzy przygotowywali wszystko do dożynek. Powoli zaczynałam tracić już wszystkie nadzieje. Ostatnim miejscem jakie zostało mi do przeszukania był targ. Zrezygnowana ruszyłam w tamtym kierunku. Na szczęście droga z placu głównego na targ nie była długa. Dlatego zajęło mi to zaledwie kilka minut. Chodziłam od straganu, do straganu szukając swojej rodzicielki. Nagle zauważyłam grupkę ludzi zebranych naokoło stoiska z owocami. Najwyraźniej z czegoś się śmiali. Podeszłam bliżej, a to co tam zobaczyłam sprawiło, że po moich policzkach spłynęły łzy. Było mi wstyd, za matkę, która leżała całkowicie pijana trzymając pustą butelkę po wódce w dłoni. Podeszłam bliżej, po czym wyrwałam butelkę z jej ręki.

- Po co to pijesz ?! Nawet nie wiesz jak się martwiła, szukałam ciebie wszędzie ! - wykrzyknęłam z wyrzutem.

- Nie przesadzaj, Clove. - wymamrotała, śmiejąc się przy tym. 

Nie mogłam na nią patrzeć. Brzydziłam się nią, jak patrzyłam na to co tutaj wyprawiała robiło mi się niedobrze. Wstydziłam się za to, że mam taką matkę. Nie mogłam zrozumieć dlaczego aż tak się stoczyła. Była na samym dnie i nawet nasze wsparcie już jej nie pomagało. Każdemu z nas było ciężko po śmierci Alex, jednak ja nie upijałam się. Mi też było ciężko, niestety nikt nawet tego nie zauważał. Nagle w grupce stojących ludzi, rozpoznałam chłopaka z akademii. Byliśmy w tym samym wieku. 

- Clove, nie wiedziałem, że twoja matka to pijaczka. - powiedział, śmiejąc się przy tym.

Jego słowa sprawiły, że coś we mnie pękło. Po moich policzkach zaczęły spływać strumienie łez. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wszyscy tutaj mnie znali. Dlaczego moja matka musiała mi to robić. Po cholerę ona w ogóle ruszała się z tego domu. 

- Mamo, dlaczego ty mi to robisz ? - wyszeptałam, nie mogąc powstrzymać łez spływających po moich policzkach.

Kobieta śmiejąc się podniosła się z ziemi, po czym chwiejnym krokiem podeszła w moją stronę. Nieprzyjemna woń alkoholu z jej ust, wywoływała u mnie obrzydzenie. Spojrzała na mnie i prawie potknęła się o własne nogi. Nic nie było dla niej ważne. Nawet moje łzy, nie sprawiały na niej żadnego wrażenia. Prawdę mówiąc miała mnie po prostu gdzieś. 

- Nie chcę cię widzieć. Nie wracaj do domu, dopóki nie wytrzeźwiejesz. Nienawidzę Cię ! - wykrzyczałam, niemalże na jednym tchu, po czym rzuciłam się biegiem w stronę domu.

Biegłam wąską dróżką, którą jakąś godzinę wcześniej szłam z Cato. Przy miejscu, w którym się całowaliśmy zatrzymałam się na chwilę. Otarłam łzę.  - Dlaczego ja ? zawsze kiedy stanie się coś dobrego , za chwile wszystko się psuje ?! - zadałam sobie pytanie w głowie. Wbiegłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku. Nie chciało mi się żyć, nie wiedziałam co robić. Najpierw to, że prawdopodobnie razem z Catonem mam jechać na Igrzyska, później ten pocałunek, a teraz matka. Leżałam i myślałam nad tym wszystkim, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Wstałam z łóżka i pośpiesznym krokiem ruszyłam w ich stronę. To był tata, mężczyzna średniego wzrostu w ciemnych włosach, lekko już siwiejący. Opowiedziałam mu całe zdarzenie z matką, oczywiście przyznał mi racje.

- Clove przepraszam za wszystko. Masz rację, matka musi zrozumieć swoje błędy. Wróci jak wytrzeźwieje. - powiedział, po czym przytulił mnie do siebie. 

- Mam nadzieję, że w końcu zrozumie swoje błędy. Tęsknie za dawną mamą. - niemalże wyszeptałam, wtulając się w silne ramiona ojca. 

- Ja taż. - dodał, składając pocałunek na moich kruczoczarnych włosach.

  - Idę się położyć za dużo dzisiaj tego wszystkiego jak na mnie, Dobranoc - lekko się uśmiechnęłam i poszłam do swojego małego pokoju. Położyłam się na łóżku, granatowa pościel była zimna, co bardzo mi pasowało. Głowa opadła mi na poduszkę, a powieki same się zamykały, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Dzisiejszy dzień był ciężki, miałam tylko nadzieję, że w końcu wszystko się zmieni.

Clove Zabójca Z DwójkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz