8. Wczoraj przyjaciel, dzisiaj wróg.

109 11 0
                                    

Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim. Jeszcze tylko dwa dni do dożynek. Nie mogłam w to uwierzyć. Moje myśli skupiały się już tylko i wyłącznie na tym, nie potrafiłam już myśleć o niczym innym. Dlaczego akurat z nim ? Dlaczego nie z kimś innym ? Te dwa pytania męczyły mnie od dnia, w którym dowiedziałam się, że to właśnie Cato będzie mi towarzyszył na tegorocznych Igrzyskach. Po chwili ślimaczym tempem ruszyłam w stronę łazienki. W domu jak zwykle panowała grobowa cisza, którą przerwały teraz tylko moje kroki. Kiedy w końcu doszłam do łazienki nie zastanawiając się dłużej weszłam pod prysznic. Niemalże od razu odkręciłam kurek z wodą. Zimne strumienie popłynęły po mojej rozgrzanej skórze. Tak tego zdecydowanie teraz potrzebowałam. Zimny prysznic chociaż na chwilę oderwał mnie od szarej rzeczywistości, która mnie otaczała. Kiedy skończyłam się myć, owinęłam mokre ciało ręcznikiem, po czym podeszłam do zlewu. Spojrzałam w duże lustro wiszące nad nim. Widziałam w nim zwykłą dziewczynę, zupełnie inną niż ta, którą byłam jeszcze kilka dni temu. Nabrałam zimnej wody w dłonie po czym opłukałam nią twarz. Bez dłuższych namysłów zaczęłam niedbale rozczesywać swoje kruczoczarne włosy szczotką. Kiedy były już w miarę uczesane splotłam je w staranny warkocz. Od śmierci siostry bardzo rzadko się tak czesałam, ponieważ to była jej ulubiona fryzura. Ona zawsze miała włosy splątane w staranny warkocz, który sięgał jej aż do pasa. Na samą myśl o niej poczułam ukłucie w sercu. Pomimo tego, że minęło już tyle czasu ja nadal za nią tęskniłam. Wzięłam głęboki oddech, powtarzając w myślach słowa, które zwykle mnie uspokajały. Na całe szczęście i tym razem to pomogło. Po ubraniu się, wyszłam z łazienki kierując swoje kroki w stronę kuchni. Wyciągnęłam dwie kromki chleba, po czym posmarowałam je masłem. Nie byłam zbytnio głodna, dlatego to było moim śniadaniem. Po zjedzeniu wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi wejściowe. Postanowiłam, że dzisiejszego dnia spotkam się z Catonem po drodze, bo na pewno tak jak zawsze już szedł po mnie. Szłam myśląc nad tym wszystkim co działo się dookoła mnie. Byłam jeszcze taka młoda, a już miałam tyle problemów na głowie. Prawdę mówiąc dziwiło mnie to, że jeszcze nie spotkałam nigdzie blondyna. Zbliżałam się już coraz bardziej do akademii, a jego wciąż nie było widać. Kiedy w końcu doszłam do celu, bez zastanowienia weszłam do środka. Pierwsze co zobaczyłam to Cato, który jak widać dawno temu zaczął swój trening nie czekając na mnie. W jednej chwili ogarnęła mnie wściekłość, ale i też żal. Jak on mógł tak po prostu o mnie za pomnieć. Pomimo złości jaką odczuwałam postanowiłam przejąć jego taktykę i tak jak on udawać, że go nie widzę. Chociaż było mi trudno nie zwracać na niego uwagi, zaczęłam trening. Rzuciłam pierwszy nóż, a on wbił się w sam środek tarczy tak jak planowałam. Drugi, trzeci, czwarty, piąty za każdym razem trafiałam tam gdzie chciałam. Minęły już dwie godziny treningu, a on nadal zachowywał się tak jakby mnie nie znał. Może aż tak pochłonął go trening, że aż nie zauważył, że przyszłam ? Pytałam sama siebie. Jednak to mi nie pasowało, dziwne było też to, że nie przyszedł jak zwykle pod mój dom. Nie wiedziałam o co mu chodziło, co takiego się stało, że tak się zachowywał. Wiedziałam jedno, że musieliśmy poważnie porozmawiać. Dlatego po treningu czekałam na niego przed akademią. Kiedy wyszedł i mnie zauważył, zaczął zachowywać się jeszcze dziwniej niż przedtem. Chciał już uciec, na całe szczęście udało mi się go zatrzymać. 

- Cato. - położyłam dłoń na jego ramieniu. - Możesz mi do cholery wyjaśnić o co ci chodzi ? - spojrzałam na niego żądając wyjaśnień. 

- Nie chcę z tobą gadać. - odpowiedział, unikając mojego wzroku. 

- A to niby dlaczego ? - niemalże wykrzyczałam.

- Clove uwierz to dla twojego dobra. - powiedział cicho, po czym zaczął iść powoli w kierunku swojego domu. 

- Zaczekaj ! - krzyknęłam za nim. - Co niby jest dla mojego dobra ? To, że mnie unikasz i udajesz, że się nie znamy ? - wykrzykiwałam dalej, jednak on nawet nie raczył się zatrzymać. - Czekaj ! - zaczęłam biec za nim. - Wytłumacz mi to, proszę. - wyszeptałam, patrząc w jego oczy. 

- Clove.- szepnął do mojego ucha, przybliżając się do mnie. - Nie rozumiesz tego, robie to dla ciebie, bo cię kocham. - powiedział. 

Nagle stało się coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Sprawa nabrała innego obrotu niż się spodziewałam. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Po chwili przestał, po czym spojrzał głęboko w moje oczy.

- Nie pozwolę ci zginąć. Ty wygrasz te Igrzyska. Dlatego zapomnij o mnie, proszę. - powiedział i odszedł.

Stałam jak wryta w ziemię, patrząc tępo przed siebie. Nie mogłam uwierzyć w to co tutaj się przed chwilą stało. Miałam wrażenie, że jestem w jakimś chorym śnie, z którego jak najszybciej chciałam się obudzić. Niestety dobrze wiedziałam, że to niemożliwe. W jednej chwili moje uczucia do blondyna po prostu zniknęły. Pozostała jedynie nienawiść za to jak mnie potraktował. Jedyną moją nadzieją było wygranie Głodowych Igrzysk i pomszczenie śmierci mojej siostry. Tak to teraz stało się dla mnie najważniejsze.

_____

Z góry przepraszam za moją długą nieobecność. Niestety nie mogłam, z powodów osobistych i braku czasu. Spokojnie teraz wracam i nadrabiam wszystkie zaległości. Mam wielką nadzieję, że mi wybaczycie. Liczę na wasze komentarze, w których wyrazicie swoje opinie.

Pozdrawiam ! :)

Clove Zabójca Z DwójkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz