Rozdział 5

36 5 0
                                    

*Lily

Szliśmy z Isabelle i Alekiem do domu moich rodziców. Przez cały czas dziewczyna zadawała mi pytania o moim życiu, a Josh bez przerwy próbował się ze mną skontaktować. W końcu dotarliśmy do mojego domu rodzinnego. Dwa lata już tu nie mieszkam. Na osiemnaste urodziny dostałam od rodziców własne mieszkanie. Czułam się wtedy jednocześnie wolna, ale też trochę samotna, bo z powodu przeprowadzki niby tylko kilka kilometrów dalej, to rzadko widywałam się z rodzicami. Z rozmyślań wyrwał mnie Alec:

"Wejdziemy z Tobą. Możliwe, że Twoi rodzice nie będą nas widzieć, wtedy będziesz musiała dowiedzieć się czegoś pomocnego, nie wspominając im o Świecie Cieni."

"Jeśli jednak okaże się, że nas widzą to zrobimy to razem."-dodała Izzy.

"To co, gotowa?"-zapytał Alec.

"Gotowa."

Podeszłam do drzwi. Za mną podążyli moi towarzysze. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. W ciągu kilku sekund drzwi otworzyła moja mama. Gdy tylko mnie zobaczyła krzyknęła:

"Wróciła! Nic jej nie jest!"

Pomyślałam, że mówi do mojego taty, ale skąd mieli wiedzieć, że zniknęłam?

Przypomniałam sobie, że kilka metrów ode mnie stoi rodzeństwo Lightwood. Myślałam, że mama ich nie widzi, ale w pewnym momencie zauważyłam, że mama patrzy na nich z przerażeniem.

"Co wy tu robicie?"-powiedziała tak jakby ich znała i jakby nie chciała aby ktokolwiek inny usłyszał jej pytanie.

"Mamo znasz ich?"-zapytałam.

"Nie i mam nadzieję, że Ty też nie."

"Oni przyszli tu ze mną."-powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.

Już miała coś powiedzieć, lecz za nią stanął Josh. No to już wiadomo skąd rodzice wiedzą o mojej chwilowej nieobecności. Gdy tylko mnie zobaczył, minął moją mamę i mocno mnie przytulił. Z jednej strony tęskniłam za nim i chciałam z nim spędzić czas, lecz z drugiej strony wiedziałam, że jeśli Josh tu zostanie to niczego nie dowiem się od rodziców.

"Lil tak się martwiłem. Dzwonię do Ciebie od wczoraj a Ty nie dajesz znaku życia, dlatego przyszedłem tutaj. Myślałem, że może Twoi rodzice coś wiedzą."

Josh cały czas trzymał mnie w swoich ramionach i głaskał po głowie. Widać było, że nie chce abym oddaliła się od niego nawet na centymetr. Usłyszałam głos Aleca:

"Przepraszam, że przerywam, ale musimy się niestety Twojego przyjaciela pozbyć, bo inaczej nici z naszej akcji."

Widziałam, że jest nie zadowolony. O co mu chodzi?

"Lil co się stało? Gdzie Ty byłaś?"-zapytał Josh.

"Josh, jestem padnięta, przepraszam. Muszę się położyć i odpocząć. Zadzwonię do Ciebie jak się obudzę i pogadamy wtedy."

(Muszę coś wymyślić, aby Josh poszedł stąd, ale też żeby go nie urazić.)

"Lil zostanę z Tobą."

"Josh, na prawdę nie trzeba. Widzę, że też jesteś zmęczony. Idź do domu odpocznij. Zadzwonię do Ciebie później, obiecuję."-wyciągnęłam mały palec u prawej ręki na znak obietnicy.

"Zgoda, ale jak do 20 nie zadzwonisz to będę Cię szukał, aż nie znajdę."-Josh wyciągnął swój mały palec i spletliśmy je ze sobą.

To było takie miłe, że się tak o mnie troszczy.

Przygoda Nocnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz