Rozdział 10

42 3 0
                                    

*Lily


Biegłam truchtem na miejsce spotkania. Cały czas coś zaprzątało moją głowę. Starałam się o niczym nie myśleć po za tym, że muszę uratować Josh'a. To jest teraz najważniejsze. Gdy zbliżałam się do uliczki gdzie poznałam Camille wyjęłam telefon, aby zobaczyć która godzina. 22:59. Już czas. Równo o 23:00 pojawili się Josh i jeszcze 5 facetów, których nie znałam, ale domyśliłam się, że są to ludzie Camille. Gdy Josh mnie zobaczył pobiegł w moją stronę. Nie mogłam się powstrzymać i ruszyłam mu na spotkanie. Jak dobiegliśmy do siebie to wtuliliśmy się w siebie.

"Josh, tak się o Ciebie martwiłam."-powiedziałam z głową przyciśniętą do jego klatki piersiowej.

"Nie miałaś o co się martwić. To Ty byłaś w niebezpieczeństwie. Teraz powiedz mi tylko gdzie są ci ludzie a oni ich dopadną i się z nimi policzą."-powiedział Josh wskazując na 5 mężczyzn. Nie brzmiał jak ten Josh którego kocham. Brzmiał tak jakby nie miał uczuć. Od razu się od niego lekko odsunęłam i zaczęłam oglądać jego szyję, nadgarstki...

"Josh powiedz mi, że ona Ci tego nie zrobiła..."-powiedziałam przerażona patrząc na dwa ślady które widniały na jego szyi.

"Umowa to umowa. Odnalazłem Cię więc muszę spełnić część mojej umowy."-powiedział oschle.

"Josh nie musisz a nawet nie możesz tego robić! Ja z moimi przyjaciółmi Ci pomożemy!"-krzyczałam powstrzymując płacz. Nie mogę w kółko się rozklejać. Jestem Nocną Łowczynią. Muszę być silna.Teraz już nie staliśmy wtuleni tylko na odległość około trzech metrów od siebie.

"Twoi przyjaciele? To wszystko przez nich! Spójrz na siebie. Już Cię wytatuowali i zmienili! Ja i Camille Ci pomożemy. Powiedz tylko gdzie oni są!"-krzyczał wściekły. Jeszcze nigdy na mnie nie krzyczał ze złości. Przestraszyłam się lekko. Co ona z nim zrobiła...

"Nie pozwolę, aby ta kobieta komukolwiek z moich bliskich zrobiła krzywdę. Ani Tobie ani im."-powiedziałam i ruszyłam w stronę mężczyzn.

Josh od razu mnie złapał i przytrzymał, ale nie na długo. Przez runy byłam silniejsza od niego. Dziękuję Izzy za nie. On się tym faktem zdziwił. Chwycił mnie za nadgarstek i spojrzał w oczy.

"Co z Tobą jest?"-zapytał.

"O to samo mogłabym Ciebie zapytać, ale wiem że to nie Twoja wina tylko Camille!"

"Pani Camille dla Ciebie."-powiedział jeden z jej ludzi. Wkurzył mnie tym.

"Ty się nie odzywaj! Mam gdzieś jej tytuły. Dla mnie jest zwykłą pijawką, która rujnuje mi życie!"-wykrzyczałam w ich kierunku.

Mężczyźni zaczęli się do mnie zbliżać. Od razu wyciągnęłam serafickie ostrze. Niech nie myślą, że tak łatwo się poddam. Gdy ujrzeli broń to zatrzymali się.

"I co jednak się boicie?"-zapytałam zadowolona.

"Oni może tak, ale ja nie."

"A powinnaś."-odpowiedziałam zimnym tonem.

Zza rogu wyszła Camille. Wyglądała bardziej olśniewająco niż ostatnio, ale to ze względu na porę dnia.

"Widzę, że już sobie porozmawialiście. Teraz czas iść."-powiedziała zadowolona.

"O czym ty mówisz?"-zapytał Josh. Wydawał się bardziej normalny.

"To przecież oczywiste, że mnie nie puści. Ty byłeś jej przynętą."-powiedziałam mierząc się wzrokiem z wampirzycą.

"CO?! Przecież mieliśmy umowę!"-zwracał się teraz do Camille.

"A gdzie masz dowody, że w ogóle jakąkolwiek umowę zawieraliśmy? Nie masz? No cóż. A teraz Ty pójdziesz ze mną mały potworze."-powiedziała wskazując na mnie.

Przygoda Nocnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz