Rozdział 6

61 4 0
                                    

Benjamin
Siedzę z Laurą w naszej siedzibie. Matko co jej się mogło stać ? Może ona jest jedną z nas, nie to nie możliwe. Ona jako wampir, wilkołak, łowczyni, wojowniczka czy wiedźma. Nie to nie jest realne. Owszem po tym jak ona usłyszała wycie to ja zawyłem. Wilkiem którego przygarnęliśmy był mój młodszy brat.

Laura zaczęła się rzucać po łóżku.

- Ciiii.... Spokojnie jestem tu. Ciii.... Skarbie jestem tu pilnuje cię. Kocham cię. Ciii....

- G... Gdzie... J... Ja... Jes... Jestem ? - wydukała, złapałem ją za ręke.

- Jak będzie z tobą już lepiej to ci wszystko wytłumaczę.

Laura machnęła głową na tak. Była taka blada. Usta czerwone jak krew. Oczy niebieskie. Włosy... Czarne?! Że co!? Od kiedy?!

- Laura nie chcę cię niepokojić, ale ty wyglądasz inaczej.

- Co ma znaczyć inaczej?

- Twoje włosy są czarne, oczy błękitne, a usta czerwone niczym krew, cerę masz bladą. Dosłownie jak Królewna Śnieżka.

- Co!? Ale ładna chociaż jestem ?

- Ty zawsze jesteś ładna. Nie sorka ty nie jesteś ładna ty jesteś przepiękną laską. Tylko moją.

- Tak tylko twoją. Nie przesadzaj ok?

- Dobra.

W tym momencie do pokoju wleciał jak poparzony Mark. Tak on też jest jednym z nas.

- Wiemy co z tobą jest - powiedział zdyszany.

- Co ze mną ?!

- Wytłumaczyłeś jej ?

- Nie,

- Ok to ja to zrobię. Bo my jesteśmy mutantami. Inaczej mówiąc np. Wilkołakami, wampirami czy łowcami.

- Tak ja jestem wilkołakiem, a Mark łowcą. Wszyscy współpracujemy. Tylko wiedźmy są przeciwko nam.

- Aaaaahhhhhhaaaaaa. Dobra to kim ja jestem ?

- Jesteś łowczynią stworzoną do łucznictwa i jazdy konnej. Jesteś też wilkołakiem oraz wampirem. Jesteś dla nas najważniejsza. Jesteś naszą liderką inaczej Księżniczką.

- Szukaliśmy cię przez bardzo długi czas. To ja byłem tym białym wilkiem. Usłyszałem strzał. Zastrzelono naszą przyjaciółkę.

Laura
Że co ?! Że jak ?! Nic z tego nie rozumiem ! Matko co to wszystko ma znaczyć ?!

- Przykro mi - powiedziałam z łzami w oczach.

- Ale nie płacz skarbie. Proszę nie płacz. - Benjamin głaskał mnie po policzku.

- Jak mam nie płakać. Jestem jakąś liderką jakąś wampirzycą, wilkołakiem i łowczynią!!! To wszystko jest chore!!! Nic z tego nie rozumiem!!! Rodzice mnie nie chcą!!! Jescze to!!! Za dużo tych problemów!!! Ja chcę normalnie żyć!!!

- Spokojnie. Prześpij się. To ci dobrze zrobi. - i wyszli.

Położyłam się i prubowałam zasnąć, ale mi to nie wychodziło. Nagle poczułam że coś mnie ciągnie do tej jazdy konnej. Wzięłam łuk leżący na stoliku, ubrałam buty i kurtkę. Pociągnęłam za klamkę. Zamknięte. Otworzyłam okno, a tam na dole koń piękny biały ogier, rasa mustang. Tak najszybszy koń jaki może być. Zawołałam go i zeskoczyłam.

Ruszyłam po drodze było dużo lisów które nas atakowały. Każdy lis oberwał bardzo dobrze radziłam sobie z łucznictwem. Wróciliśmy, a ja weszłam spowrotem przez okno. Mustang sam powędrował do stajni. U mnie w pokoju siedzieli Mark, Benjamin i Jack. Aha oni wszyscy to ci mutanci ?

- Gdzieś ty była ?!

- Na przejazdżce, a co nie wolno mi ?

- Mogłaś nas poinformować! Martwiliśmy się!

- Od kiedy wy się o mnie martwicie !?

- Dobrze, dobrze uspokujcie się. Mark Benjamin wyjdźcie.

Chłopcy posłusznie wyszli.

- Laura mam ci coś ważnego do powiedzenia.

- Mów.

- Rodzice ci kiedyś mówili że masz kogoś z rodziny o kim nie możesz wiedzieć ?

- Tak mówili mi to.

- To ja jestem tym kimś. Jestem twoim bratem. Jetseśmy bliźniakami. Chciałem cie o tym poinformować wcześniej, ale się bałem. Rodzice oddali mnie do domu dziecka. Zostaliśmy tylko my dla siebie. Musimy się wspierać.

Wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko umiałam.

- Od zawsze wiedziałam że jesteśmy spokrewnieni, ale nie byłam pewna. Ta sama data urodzenia, to samo nazwisko, podobni do siebie jak dwie krople wody. Kocham cię zostaliśmy tylko my dla siebie. Od zawsze marzyłam o takim kochanym bracie.

- Też cię kocham siostryczko. Dobrze że tak to przyjęłaś. Ja mam takie same zdolności jak ty. Jestem Księciem, a ty Księżniczkom. Ale jesteśmy traktowani tak jak chcemy.

Przytuliłam go jeszcze mocniej o ile to jeszcze możliwe. On też mnie przytulił i pocałował w czubek głowy. Odkleiłam się od niego.

- Chcę spać. Dobranoc.

- Dobrze. Dobranoc.

Wyszedł, a ja się wygodnie ułożyłam w łóżku.

Po jakiś 30 minutach do pokoju ktoś wszedł. Położył się obok mnie, przerzucił ręke przez mój bok, przyciągnął do siebie, pocałował w policzek. Odwróciłam się tym kimś był Benjamin. Wtuliłam się w niego i próbowałam zasnąć lecz mi to nie wychodziło. Poczułam głód. Mam ochotę na... krew ?! Co ?! Podeszłam do lustra. Czerwone oczy kły. OMG ! Czy to jest sen czy to rzeczywistość bo chciała bym żeby to był tylko chory sen.

- Benjamin, Benjmain.

- Mhm... Coś nie tak skarbie ?

- Źle się czuję. Nie dobrze mi i słabo. - upadłam na ziemię - Nie panuję nad sobą. Pomóż mi zanieś mnie do jakiegoś lekarza czy kogoś. Proszę. - wyszeptałam

- Już skarbie. Nie zamykaj oczu. Patrz na mnie. Proszę - powiedział niosąc mnie na rękach - Patrz na mnie jeszce tylko 2 minutki lub mniej. Patrz na mnie. Kocham cię nie zostawiaj mnie.

Moje powieki były ciraz cięższe. Z trudem miałam otwarte oczy. Byłam silna. Dotarliśmy do jakiegoś pokoju. To był pokój Jacka.

- Jack co jej jest?! Boje się o nią! Pomóż jej.

- Spokojnie wystarczy tylko żebyś ją pocałował przegryzając wagę, tak aby wypłynęła z niej krew. Musi dostać chociaż jedną krople krwi i będzie wszystko ok.

Benjamin posłusznie przegryzł wagę sprawuło mu to ból który ja widziałam. Pocałował mnie delikatnie. Oplotłam ręce wokół jego szyi. Nogi wokół pasa. Po wypiciu jego krwi było mi lepiej. Oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam w jego oczy. Były pełne troski i zmartwienia.
Zasnęłam moje powieki same tego chciały.

Benjamin
- No i już widać że jej lepiej. Jej oczy spowrotem są błękitne, a kły zaniknęły. Rób tak zawsze gdy będzie wampirzycą, a gdy ciebie nie będzie będzie musiał robić to Mark albo ja.

- Ja zawsze będe z nia, lub przy niej. O a Księżniczka zasnęła tak ją znudziła nasza rozmowa. Zaniosę ją już. Dobranoc brachu.

- Dobranoc.

Wyszłem z nią na rękach położyłem na łóżku sam położyłem się obok niej i zasnąłem.

Przepraszam że tak długo nie bylo rozdziału, ale internet mi szwankuje.

Life Is Brutal Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz