Pomijając całkiem istotny fakt, że ciotka Briana, myślała, że jestem jego dziewczyną, wszystko było w porządku. Była niesamowitą kucharką. Zamawiane obiady, albo te w restauracjach nie umywały się do tych domowych. Mogłabym jeść i jeść. Od razu po śniadaniu, kazałam Brianowi zamówić taksówkę na godzinę 12, żebyśmy na czas znaleźli się w hotelu, gdzie byłam umówiona z Scooterem. Brian namówił mnie, bym go zabrała ze sobą. W sumie czemu nie? Nie będzie mi chyba przeszkadzał, a co więcej może się czegoś nauczy? Byłyby dwie pieczenie na jednym ogniu.
Naciągnęłam cieniutkie rajstopki na nogi, wsunęłam je w czarne koturny i poprawiłam krótką, czarną, spódnicę, do której nałożyłam białą, koszulową bluzkę. Byłam zadowolona z efektu końcowego, gdy wyprostowałam włosy, wytuszowałam rzęsy i przejechałam błyszczykiem po wargach. Zeszłam na dół, łapiąc małą kopertówkę i teczkę z umową, regulaminem, wymogami, przepisami i zasadami całego tego wydarzenia. Byłam perfekcyjnie przygotowana, nic nie mogło mnie zaskoczyć. Przynajmniej wtedy tak myślałam.
- Wow, Juliet wyglądasz olśniewająco. - Brian wstał z kanapy, na której siedział ze swoją ciocią.
Miał na sobie czarne spodnie i blado-błękitną koszulę, którą w nie wpuścił.
- Dziękuję. - posłałam mu uśmiech. - Taksówka już czeka?
- Fuck. - jęknął. - Zapomniałem!
- Jedźcie moim Land Roverem.
Przenieśliśmy na nią wzrok, będąc w szoku. Przejażdżka takim autem, to jednak nie jest byle co. Samochód jego cioci był wysoki, prezentował się po prostu świetnie, w dodatku był w lśniącym, czarnym kolorze, z błyszczącymi srebrnymi akcentami. Jeżdżący cud.
- Dziękuję. - zaśmiał się Brian. Był wniebowzięty, że będzie miał okazję poprowadzić takie cacko.
Po niedługiej chwili siedzieliśmy już w samochodzie, zmierzając w kierunku największego i najbardziej eleganckiego hotelu w okolicy, a na pewno w mieście - Vancouver's Ease.
- Denerwujesz się?
- Nie. Odbyłam dziesiątki tak ważnych spotkań. Lubię takie rzeczy. - odparłam.
- Tam będzie ten Bieber?
- Mam nadzieję, że nie. Nie sądzę, by mu się chciało.
- Widzę, że nie jesteś jakoś specjalnie nim podniecona.
Wzruszyłam ramionami z obojętnością. To chyba było oczywiste. Czym miałam się tak ekscytować? Kim on jest? Bogiem raczej nie, królem Anglii też nie. Mimo wszystko, rozumiałam jego fanki. Sama miałam takich idolów, na widok których miękły mi kolana.
- Patrz na drogę. Ciocia zabiłaby cię, gdybyś zarysował jej auto. - zaśmiałam się.
- Myśli, że jesteśmy parą.
- Nie jestem głupia, zresztą tak to wygląda. Przywozisz dziewczynę do rodzinnego domu i co myślisz? Popatrz na to z drugiej strony.
Przygryzł dolną wargę i spuścił głowę w dół, ale tylko na sekundę. Co to było? Zakłopotanie, zdenerwowanie? Nie mogłam tego rozpoznać. Wiem, że poczułam się dziwnie, niezręcznie. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak się zachować. Brian nigdy wcześniej przecież nie wykazywał żadnych uczuć do mnie.
- Jesteś piękna. - powiedział, spoglądając na mnie. Nasze spojrzenie spotkało się na moment.
Na bank się zarumieniłam, czując się adorowana. Dlaczego on to robi? W głowie od razu zrodziła mi się myśl, że nie powinien był przyjeżdżać tutaj ze mną.
CZYTASZ
Perfection || jb ✔
FanfictionJustin: I never wanted to be perfect. Juliet: I always wanted to be perfect. Czy kiedykolwiek słyszałaś o Justinie Bieberze? Ona tak. Nie cierpiała go, jak całej reszty rozpuszczonych piosenkarzy. Broniła się rękami i nogami przed takim typem facetó...