Two weeks later...
Dzisiejszy dzień miał być od dechy, do dechy zaplanowany. Jak zwykle musiałem ten plan rozwalić. Całą noc nie spałem. Lubiłem ten czas, gdy nagle musiałem wziąć notes, laptop, cokolwiek i pisałem. Tworzyłem nową muzykę, nową piosenkę. Kochałem ten stan. To właśnie była jedna z tych nocy. Nie zdarza mi się to często, ale powstał nowy kawałek, w całości.
Właściwie, nie wiem o czym myślałem. Po prostu miałem w głowie melodię, do której układałem słowa. Byłem tak cholernie zadowolony. Plan wydania nowej płyty, szedł jak najbardziej po mojej myśli. Chciałem wielkiego powrotu.
Usiadłem z powrotem na szeroki parapet okna w mojej sypialni i wziąłem gitarę do ręki. Szarpałem struny w rytm mojego dzieła, kładąc kartkę z nabazgranymi słowami przed sobą. Zacząłem sobie nucić refren, który coś w sobie miał.
"You ain't gotta be my lover for you to call me baby
Never been around no press, ain't that serious
Can we, we keep, keep each other company
Maybe we, can be, be each other's company
Oh company"**Przechyliłem butelkę z wodą, tuż po tym, jak przedstawiłem piosenkę Scooterowi. Starałem się dać z siebie wszystko, bo mimo naszych kontaktów, Braun był naprawdę wymagający, co mnie cieszyło. Ktoś musiał trzymać nad tym wszystkim pieczę, bo inaczej dawno wymknęłoby mi się to spod kontroli.
- Napisałeś to w nocy?
- Nie wiem jak to się stało. - zaśmiałem się.
Mój menadżer też się zaśmiał i usiadł na sofie, naprzeciw mnie z założonymi na piersi rękami. Jego mina niewiele ukazywała. W sumie nigdy nie było wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Był chyba jedyną osobą, która jakkolwiek mnie znała, prócz mojej mamy. Na samo jej wspomnienie, w moim wnętrzu pojawiała się tęsknota. Była niedaleko ode mnie, ale widywałem ją naprawdę rzadko, przez moją pracę.
- Powiesz coś, czy będziesz tak milczał?
- Czemu właściwie wyszedłeś do tej dziewczyny, Justin?
No i szlag trafił cały mój dobry nastrój. Dlaczego on właściwie o to pyta, tak nagle, bez powodu? Czemu on mi to robi? Z drugiej strony wiedziałem o co mu chodzi. Chciał mi wmówić, że napisałem to, pod wpływem poznania Juliet. Przecież tak nie było. Zwykła dziewczyna, poznaje takich dziennie naprawdę dziesiątki, gdy gdzieś wychodzę. Może nie poznaję, a widzę. Jej też właściwie nie poznałem. Co ja o niej wiem?
- Myślisz, że to takie łatwe? By kogoś poznać, musisz dać komuś swoje serce, otworzyć się, zdjąć maskę, pod którą skrywasz się w ciągu dnia, przed tymi kamerami i blaskami fleszy. Nie wiem, czy potrafiłbyś to zrobić, Justin. Szczerze? Nawet w to wątpię.
- Surowo mnie oceniasz. - zaśmiałem się smutno. Zastanawiało mnie, dlaczego ma o mnie takie zdanie. Przed chwilą mówiła o poznaniu kogoś, a ocenia mnie bez jakiejkolwiek wiedzy o tym, kim jestem naprawdę.
- Nie oceniam cię surowo, jestem realistką. Zresztą nigdy nie będę miała okazji, by zmienić zdanie.
- Okazję trzeba stworzyć. - spojrzałem na jej twarz, na której po chwili pojawił się nieśmiały uśmiech zakłopotania. Była naprawdę piękną kobietą i nie tylko zewnętrznie.
- Justin! - Scooter podniósł głos. - Nie odlatuj.
- Sory, zamyśliłem się. - przeczesałem dłonią włosy.
- Odpowiesz na moje pytanie, czy będziesz udawał, ze nie słyszałeś? - ukazał białe zęby w uśmiechu.
- Chciałem się rozerwać, też potrzebuje trochę adrenaliny. - wzruszyłem ramionami. - Wiesz, jak się bałem, jak zareagujesz? - zacząłem się zgrywać i skuliłem się, udając, że trzęsę się ze strachu.
CZYTASZ
Perfection || jb ✔
Hayran KurguJustin: I never wanted to be perfect. Juliet: I always wanted to be perfect. Czy kiedykolwiek słyszałaś o Justinie Bieberze? Ona tak. Nie cierpiała go, jak całej reszty rozpuszczonych piosenkarzy. Broniła się rękami i nogami przed takim typem facetó...