Rozdział 7

709 57 3
                                    

26.04.2016

Patrzyłem, jak wsiada do samochodu i rusza.

Niewiele się zastanawiając, ruszyłem za nią. Przeskakiwałem po budynkach, cały czas mając auto, w którym siedzi w zasięgu wzroku. Po 30 minutach wysiadła przed ratuszem.

Miałem wrażenie, że się rozgląda po dachach, szukając mnie.

Bardzo chciałem wtedy być koło niej. Wyglądała wyjątkowo pięknie.

Widziałem jak Alya razem z Nino do niej podchodzą. Po pożegnaniu się z tatą, który ją przywiózł, podeszła do bramkarza, by wpuścił do środka ją razem przyjaciółmi.

Na progu jeszcze raz obejrzała się za siebie. Potem zniknęła mi z oczu wśród gości.

Co się ze mną dzieje? Nigdy nie chciałem iść na te bankiety, a teraz kombinuję jak tam się dostać.

Nie mógłbym chyba wejść jak inni. Nie jestem pewien, czy Czarny Kot jest na liście. Jako Adrien nie chciałem ryzykować.

Czekałem na właściwy moment, który szybko się nadarzył.

Miałem chytry plan.

Pod ratusz podjeżdżała limuzyna Burmistrza. Kiedy wysiadł razem z Cholé paparazzi się na nich rzucili. To był ten moment.

W ekspresowym tempie wylądowałem przed Burmistrzem. Flesze nabrały na sile.

- Serdecznie witam gospodarza, takiego wspaniałego bankietu na cześć Zwycięstwa – pokłoniłem się przed nimi w swoim stylu.

- Czarny Kocie...to zaszczyt Cię...- zaczął pan Bourgeois, ale ktoś mu przerwał.

- Jest z tobą Biedronka – zapiszczała Cholé przytulając się do mojego ramienia – proszę, powiedz, że jest z Tobą – zaczęła mnie ciągnąć do środka.

- Niestety nie jest, ale może się potem zjawi – odpowiedziałem, gdy przeszliśmy już koło bramkarza, który tylko spojrzał na mnie krzywo.

Nie tak to sobie zaplanowałem, ale niech będzie. Nie będę narzekał.

- Oby tak było – powiedziała, po czym pociągnęła mnie do siebie i wyciągnęła telefon – ale z Tobą będę mieć fotkę – błysnęła mi fleszem po oczach i sobie poszła.

Szybko mrugałem, by pozbyć się białych plamek.

Jak ja z nią wytrzymuję na co dzień?

- Czarny Kocie, cieszę się, że nas zaszczyciłeś – powiedział Burmistrz, kiedy upewnił się, że jego córki nie ma już w pobliżu – Ty oraz Biedronka jesteście zawsze mile widziani w moich progach – mówiąc to, wypiął dumnie pierś – Teraz muszę Cię przeprosić, ale muszę się tez zająć innymi – i w końcu poszedł.

Nie powiem, robiłem niemałą sensację, co chwilę ktoś strzelał mi fotkę, a głowy automatycznie się za mną obracały.

W tłumię widziałem nawet Nathalie i Goryla, którzy też się mną interesowali.

Ja natomiast przemierzałem salę w poszukiwaniu jednej osoby. Wśród tańczących wolne tańce jej nie było. Gdzie ona się podziała?

Parę dziewczyn zaczepiało mnie do tańca, ale ja nie chciałem tańczyć. Jedna była wyjątkowo nachalna. Ja jednak chciałem tańczyć tylko z jedną dziewczyną, którą za Chiny nie mogę znaleźć.

Kiedy poczułem smakowitości przy szwedzkim stole, moje kiszki zaczęły grać marsza. Gdy już chciałem podejść do bufetu, w końcu ją zobaczyłem.

Ewolukcja Miraculum ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz