W naszym dormie po odprowadzeniu Jimina do pokoju sam wróciłem do siebie. Zapomniałem o swojej bluzie, ale trudno. Jutro ją odzyskam, albo nawet mogę mu ją oddać. To nie jest teraz najważniejsze. Byłem wykończony całym tym dniem, więc pobiegłem do łazienki na szybki prysznic. Marzyłem o łóżku. W sumie to nic nowego. To cały ja. Następnego dnia mieliśmy mieć sesję zdjęciową do jakiejś marki. Nasze życie diametralne się zmieniło. Mieliśmy napięty grafik tak ze nie mieliśmy czasu na własne życie. Chociaż nie, mieliśmy kilkugodzinne przerwy w grafiku, ale wtedy nawet nie mogliśmy nigdzie wyjść. Nie mogę powiedzieć, że takie życie mi nie odpowiada, bo pokochałem nasze ARMYs, a one pokochały nas. Nie wyobrażam sobie życia bez nich tak samo jak nie wyobrażam sobie życia bez Jimina. No, bez reszty chłopaków też, ale mniej.
A właśnie, Jimin. Bardzo mnie nurtowało, dlaczego zrobił sobie to co zrobił. Przecież miał wszystko, miał mnie. Nie mógł po prostu do mnie przyjść i się wygadać? Zawsze tak robił od czasu AHL gdzie powiedział mi swoją największą tajemnicę. Swoją drogą do tej pory pozostał mu ten pedantyzm. Chociaż czasami nie ma już siły by uciekać od kontaktu z innymi. Przyłapałem go kilka razy na tym jak pił z butelki po kimś. Może to się wydać normalne, ale nie dla niego. On się brzydził własnej śliny, dlatego jak pił wodę to nawet nie dotykał wargami szyjki butelki. Nauczyłem się tego od niego, to było wygodniejsze.
Po prysznicu poszedłem do łóżka. Obiecałem sobie że jak tylko będę na osobności z Jiminem to wypytam się go o wszystko. A tylko spróbuje mnie okłamać. Nauczyłem się już kiedy kręci. Nie oszuka mnie. Mimo całego zmęczenia w głowie miałem pełno myśli. Wszystkie dotyczyły Jimina i to z jego twarzą przed oczyma zasnąłem.
Na drugi dzień wstałem ostatni a wyszykowałem się pierwszy, czyli codzienność w tym budynku. Chłopakom nigdy się nie spieszyło. Po śniadaniu udaliśmy się na sesję, która minęła dosyć szybko. Wszystko dzięki profesjonalnemu fotografowi, który nie bawił się z nami i od razu zrobił mnóstwo fantastycznych zdjęć. Tego dnia mieliśmy jeszcze coś zrobić, chyba nagrywać nowe piosenki. Nie byłem do końca pewny. Według grafiku mieliśmy to zrobić dopiero za dwie godziny. Mieliśmy tyle czasu. A nawet gdybyśmy chcieli to nie mogliśmy wejść do studia wcześniej, bo prawdopodobnie była tam inna grupa. Szkoda, wolałbym jak najszybciej zakończyć ten dzień. Miałem wielką ochotę pójść spać, ale nie. Musiałem koniecznie porozmawiać z Jiminem, który od rana jakby na złość mnie unikał. Tak nie będzie.
Czułem się dziwnie drugi raz szukając młodszego. Nawet dla chłopaków wydało się to dziwne. Pytali się nawet czy między nami do czegoś doszło, a słodki Kookie zażartował o kryzysie w związku. Jakim związku? Reszta wybuchła śmiechem tylko ja pozostałem poważny. Mógłbym powiedzieć, że mnie tym dobili, ale nie. Przyzwyczaiłem się.
Chodziłem po pokojach jak poprzedniego wieczoru, ale tym razem szybciej trafiłem na Jimina niż wcześniej. Siedział na jednym z krzeseł w białym pokoju z lustrami co się chyba potocznie nazywa garderobą. Bawił się telefonem przez co mogłem zgadywać, że w coś grał. Znowu był sam, znowu się oddalał. A ostatnio przecież siedział z całą resztą. Tego że wszedłem do pomieszczenia nie zauważył. Ewentualnie chamsko mnie olał. Ja się tak łatwo nie dam spławić Jiminnie. Będę cie nękał aż ci się polepszy. Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem na krześle obok.
- Cześć Jiminnie.
- Huh? A witaj hyung.
Podniósł lekko głowę obdarzając mnie swoim cudownym uśmiechem po czym powrócił do gierki. Jak on mnie mógł tak ignorować?
- Jak twoje ręce? Pokaż mi je tu.
Wyciągnąłem dłonie by złapać go za nadgarstki, ale mi się wyrwał. Nawet się nie oderwał od telefonu!
CZYTASZ
Don't let me go [YOONMIN]
FanficJimin jest wiecznie uśmiechniętym chłopakiem. Wszyscy myślą, że ma idealne życie bez jakichkolwiek zmartwień. Jednak jest jedna osoba, która zauważa w nim jakieś zmiany. Ta osoba była gotowa skoczyć za nim w ogień... - Yoongi hyung, dłużej nie wytr...