#9

277 26 3
                                    

Dosyć długo mnie tu nie było... Miałam problemy z weną. Swoją drogą nie jestem przekonana do tego rozdziału, więc jeśli coś się nie podoba proszę mnie poinformować c:

______________________________

Obudziłem się sam, przytulony do poduszki. Jak za każdym razem po przebudzeniu miałem wrażenie, że umarłem i obudziłem się jako zombie. Podszedłem do lustra i w odbiciu ujrzałem całkowicie inną osobę. Czy to nie jest fascynujące jak jedna noc potrafi zmienić człowieka nie do poznania? Zdecydowanie potrzebowałem prysznica, więc nie zastanawiając się długo chwilę później grzałem swoje ciało pod strumieniem gorącej wody. Tego mi było trzeba.

Na dziś zaplanowano nam wesołe miasteczko. Naszym zadaniem było przejechać się na każdej kolejce. Nie było to dla mnie nic ciekawego, ale co ja mogłem? Tamte dzieciaki przyjęły to z takim entuzjazmem, że moje zdanie się już nie liczyło. Możecie uznać mnie za marudę, której nic się nie podobało, ale nienawidzę wychodzić z pomieszczenia gdy jest taki upał jak dziś. Mimo otwartego okna w pokoju było duszno. Jednak była jeszcze jedna osoba, której plan dnia się nie spodobał. J-Hope. W jego oczach było przerażenie. Współczuje mu, bo chłopaki zmuszą go do wszystkiego. No trudno.

Wyszedłem spod prysznica z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Z tego wszystkiego zapomniałem o ubraniach więc musiałem wyjść w takim stanie. Jak zwykle miałem szczęście, bo Jimin wrócił do pokoju. Tak, szczęście.

- Hyung, przyniosłem ci śniadanie, bo za długo...

Odwrócił się w moją stronę i urwał swoją wypowiedź. Chyba go zaskoczyłem, bo ja nigdy nie chodzę bez koszulki przy innych, nie mówiąc już o samym ręczniku. No ale co miałem zrobić? Nie przewidziałem, że tak szybko wróci.

- Ugh, mógłbyś się ubrać.

Stał do mnie tyłem. Biedaczek, zawstydził się. Peszek. Zabrałem ubrania z walizki i wróciłem do łazienki by szybko się ubrać i ogarnąć włosy. Mimo upału miałem na sobie czarną bluzę kangura. Idealnie pasowała do podartych jeansów. Pogoda nie przeszkodzi mi w dobrym wyglądzie. Gdy już byłem gotowy wróciłem do chłopaka.

- Dziękuję za śniadanie.

Usiadłem przy stoliku między łóżkami i zacząłem jeść przygotowane śniadanie. Nie było to nic specjalnego, same kanapki. W sumie nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego. Wszystko inne już dawno byłoby zimne. Tak to jest jak sen jest ważniejszy od jedzenia.

- Za ile wychodzimy?

Spytałem gdy już skończyłem jeść. Teraz tylko popijałem kawę, którą także mi przyniósł. Dawno nie piłem takiej dobrej kawy.

- Za chwilę więc jeśli możesz to pospiesz się i idziemy.

Dokończyłem kawę jednym tchem i wyszliśmy razem do recepcji. Jak się okazało reszta na nas czekała i mogliśmy ruszać przed siebie. Przez całą drogę słuchałem jak Hoseok opowiada jak to nie może się doczekać, jaki on jest odważny i takie tam. Szkoda tylko że jego mina nie miała nic wspólnego z wypowiedzianymi słowami. Biedny chłopak.

Z czasem odwróciłem się od reszty chłopaków i podziwiałem drogę. Wyłączył mi się słuch na resztę. Ostatnio coraz częściej tak się dzieje. Miałem taką ochotę zostać sam w pokoju. Albo nie, mam lepszy pomysł. Chciałbym pójść na samotny spacer. Głowa mnie już bolała. Zawsze tak miałem gdy za dużo czasu spędzałem z ludźmi. Dawno nie pracowałem sam w nocy. Robię to głównie dlatego że przy chłopakach nie mam siły nawet wstać z kanapy. Tak na mnie działają.

Bardzo bym chciał opowiedzieć wam jak to super się bawiliśmy i szczegółowo opisać każdą kolejkę, ale nie chce mi się. No przepraszam, ale mało z tego wszystkiego pamiętam. Najważniejsze chwile zapamiętałem, a mianowicie to jak Jimin trzymał mnie za rękę, bo się bał. To było takie urocze. A ja nie wiedziałem czy się bać czy cieszyć, bo zrobił kolejny krok wobec mnie. Później jak prawdziwa para ruszyliśmy na jedzenie i oczywiście byłem zmuszony kupić mu watę cukrową. Przykro mi, nie była różowa, ale równie słodka jak on.

Don't let me go [YOONMIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz