Zgodnie z zapowiedziami lekarzy opuściłem szpital w piątek. Do tego czasu zdążyłem już trochę przywyknąć do nowego życia i odmiennego ciała. Byłem teraz wyższy i szczuplejszy, miałem też bardziej delikatną urodę i patrząc na siebie czasem łapałem się na tym, że nie potrafiłem zobaczyć w sobie mężczyzny. Nie mogłem jednak narzekać, tyle komplementów, ile usłyszałem od Sehuna w ciągu tych kilku dni, nie otrzymałem w przeciągu całego mojego życia. Szkoda, że gdyby zobaczył mnie takiego, jakim się urodziłem, z pewnością nie zwróciłby na mnie nawet uwagi.
Z jednej strony ta sytuacja wydawała się idealna, gdyż w przeciągu jednej nocy, bez żadnego wysiłku czy nieprawdopodobnych wyrzeczeń, otrzymałem spełnienie wszystkich swoich marzeń. Z drugiej jednak strony, wciąż z tyłu głowy siedziała świadomość, że moje prawdziwe "ja" było od początku skazane na porażkę. Na pewno nie chciałem do niego wracać i z każdym dniem coraz częściej łapałem się na snuciu planów na przyszłość. Nie miałem pojęcia, czy mogę planować życie jako Luhan, ale to byłoby takie proste i przyjemne... Tak bardzo kusiło.
Mieszkanie, jakie zajmowali wspólnie Sehun z Luhanem, okazało się wygodne i dość obszerne, w dodatku dobrze ulokowane. Nie znajdowało się w ścisłym i zatłoczonym centrum, posiadało jednak dobre połączenia, które ułatwiały dojazd do większości ważnych stacji. Z pewnością nie należało do kogoś, kto musiał liczyć każdy grosz i żył od pierwszego, do pierwszego. Najlepsze jednak w tym lokalu było to, że to ja byłem jego właścicielem.
Weszliśmy do środka trzymając się za ręce. Widząc nasze odbicie w lustrze, uśmiechnąłem się sam do siebie, Luhan pasował do Sehuna, a teraz to ja wyglądałem tak cudownie, gdy oplatał dłońmi moje biodra. Znałem go krótko, zdecydowanie zbyt krótko, by poczuć do niego jakiekolwiek silne uczucie, ale już zdążyłem się przywiązać. Sehun był niemal idealnym chłopakiem, spełniając wszystkie moje prośby. Zdarzało się, że zachowywał się dziecinnie, ale nie dało się go nie polubić za tą troskę i szczere uczucia.
Ze względu na to, że nie pamiętałem nic z przeszłości Luhana, poprosiłem Sehuna, by mnie oprowadził. Nie skrytykował dodatkowych problemów wynikłych z mojej amnezji, jak zawsze cierpliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania. Co jakiś czas wplatał w swoją opowieść pikantny szczegół z tego, co miało miejsce między nami w danym miejscu, nie przepuścił też żadnej okazji, by nachylić się nade mną i przygryźć płatek szepcząc do mojego ucha coś o tym, że tęsknił albo jak mu się podobam.
Moje ego jednocześnie rosło i malało, kiedy tego słuchałem. Szkoda, że wciąż nie wiedziałem gdzie w moim życiu popełniłem błąd, że skończyłem tak marnie. Gdybym tylko mógł, spytałbym Luhana, która decyzja zaważyła najmocniej na jego życiu, może wtedy mógłbym domyślić się, gdzie w moim dorosłym życiu popełniłem błąd, przez który przekreśliłem swoje szanse na szczęście.
Na razie jednak starałem się cieszyć chwilą. Jak się okazało podczas prób przygotowywania posiłku, obaj byliśmy słabymi kucharzami. "Słabymi" to z resztą mało powiedziane... Moje popisowe danie to zupka instant w proszku, a Sehun także nie potrafił wiele więcej.
— Sehun, przestań... Skończmy tą nierówną walkę i zamówmy coś... — jęknąłem błagalnie, kiedy spaliłem kolejne tosty w opiekaczu.
Myślicie, że to niemożliwe? W takim razie jeszcze się nie poznaliśmy. Sehun także był w szoku, aż takiego beztalencia do gotowania najwyraźniej się nie spodziewał.
— Serio nawet to umiesz popsuć? Lu, ile ty masz lat? Przecież tylko wkładasz i nastawiasz na odpowiednią moc, nawet same wyskakują, a i tak je spaliłeś, nie rozumiem, ja w ciebie nie wierzę, naprawdę. Aż takim tragicznym kucharzem przecież nie byłeś. Zostaw to, dopóki sobie wszystkiego nie przypomnisz ja będę gotował.
CZYTASZ
The curious case of Kim Junmyeon | seho/hunhan
FanfictionKim Junmyeon, którego życie to jedno wielkie pasmo niepowodzeń, dostaje przypadkiem nieprawdopodobną szansę. Może zacząć żyć na nowo jako zupełnie inna osoba. Z tą szansą wiąże się jednak jeden kruczek: chłopak musi wziąć pod uwagę, że ta zamiana ni...