Piąte Wyjście

1.4K 190 13
                                    

   Nie dość, że metro było strasznie zatłoczone to w dodatku nad uchem Shizuo rozlegało się niekończące narzekanie Shinry na niemalże wszystko. Jednak blondynowi udało się po kilku minutach wyciszyć tak, że nie chciał mu nawet przyłożyć... No, może trochę, ale to naturalna reakcja.

   Bliżej wyjścia stał Izaya patrząc się zainteresowany to na szybę, to na ludzi. Zaraz po tym wyjął komórkę i zaczął coś na niej pisać uśmiechając się tajemniczo.

   Dziś ich spotkanie musiało się odbyć nieco później, wczesnym wieczorem, gdy niebo zaczęło świecić pomarańczem. Bowiem okularnik dowiedziawszy się, że idą do parku rozrywki, zapragnął pójść z nimi. A że wypadło mu jakieś zajęcie, wolny był dopiero po dziewiętnastej.

—  Wychodzimy na następnej stacji. - oznajmił Heiwajima nie chcąc żeby Kishitani się im zgubił. Celty na sto procent nie byłaby zadowolona.

   Ten w odpowiedzi przytaknął i poprawił okulary które co jakiś czas zsuwały mu się z nosa.
Gdy pojazd zaczął zwalniać, Shizuo zrobił krok do przodu, by umożliwić sobie szybkie wyjście. Jednak Izaya wpadł na ten sam pomysł, albo wymówkę by " nieświadomie " go zdenerwować, i wszedł nu prosto pod nogi i opuścił skocznie pojazd. Blondyn musiał się czegoś złapać, by nie wpaść centralnie na niego. Potknął się i o mało co nie wywrócił.

— Izaya. — warknął stając obok niego — Gdy tylko ten idiotyczny zakład się skończy. Zabiję cię z największa przyjemnością, a ciało wrzucę do rzeki.

— Jeśli wygrasz. — uśmiechnął się — Bo jak mi się uda ciebie pokonać, to na pewno tego nie zrobisz.

   Shinra przystanął bliżej nich i usłyszawszy co drugie słowo zaciekawił się sytuacją. Znając tylko część informacji o ich zakładzie i to tylko z szkolnych plotek, chciał dowiedzieć się z jakiegoś zaufanego źródła, o co konkretnie chodzi.

— Ogólnie, ma czym polega wasz zakład? — spytał przekrzywiając głowę — Wszyscy o nim mówią, a tak na prawdę nikt o tym nic nie wie.

— Razem z Shizzy'm musimy... — Izaya westchnął głęboko — Spotykać się codziennie przez pewien ustalony zresztą przez nas, czas. Który pierwszy da się ponieść i zrobi coś drugiemu – przegrywa. I jest na zachcianki drugiego.

— Co? — oburzył się blondyn — Mowa była o jednej rzeczy.

— Nie. Nieprawda — pomachał palcem kiwając przy tym głową — Masz gdzieś zapisane, że tak było?

   Heiwajima przez chwilę gniewnie mierzył go wzrokiem, po czym się poddał.

— A niech cię. Jak tam sobie chcesz. Ale to ty będziesz miał gorzej, bo na sto procent przegrasz.

   Izaya ruszył nie odpowiadając nawet na to i pociągnął za sobą Shinrę, a za nim poszedł Shizuo nie odzywając się i miętoląc coś w kieszeni bluzy.
Po dziesięciu minutach byli już u celu. Wiele atrakcji świeciło się kolorowo, a sięgające niemalże nieba kolejki górskie powodowały krzyki. I zachwytu i przerażenia. Orihara zablokował im drogę, skutecznie ich zatrzymując.

— Plan jest taki: najpierw idziemy coś zjeść, a następnie przejechać się na wszystkim co tu jest. Kto się pierwszy zrzyga, przegrywa. I będzie musiał... Hm, to obmyślimy później. Idziemy.

   Nie dał im nawet chwili na protest, albo przedyskutowanie sytuacji. Ale chyba im to zbytnio nie szkodziło, bo Shizuo nawy nie chciał z nim rozmawiać. Jak oznajmił brunet, podeszli do stoiska z watą cukrową, następnie wzięli popcorn, a później zjedli hot dogi.

— Możemy zacząć~! — oznajmił wesoło Orihara, patrząc jak jego towarzysze kończą ostatnie przekąski.

— To było dość niesmaczne — skrzywił się szatyn na wspomnienie waty cukrowej ze słonymi zapychaczami.

Monsters And Gods ~ Shizaya Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz