Idę przez ten las już drugi dzień. Na szczęście nie mijałam po drodze autostrad, ulic, czy rzek. Wszystko przedemną. Idę i idę, nie mogę się zatrzymać przez zaklęcie Hekate. Słyszęszum wody. O nie. Oby to nie była rzeka, albo wodospad. A może zaklęcie pozwoli mi ominąć przeszkodę? Nie wiem.
Czuję, że jestem niedaleko wody.
Już ją widzę. To tak umrę? Wpadnę do rzeki.
Jestem od rzeki nie całe 10 metrów.
Obróciłam się w stronę mostu. Co za ulga. Nie umieram. Przeszłam przez most. Gdybym nie była pod wpływem zaklęcia nigdy bym nie przeszła przez ten most.
Szłam jeszcze jakieś dwie godziny i zza krzaków zauważyłam pięć osób. Czwori siedziało przy ognisku, a jedna spała. Nagle obudziła się cała roztrzęsiona. Podeszła do niej ciemnowłosa dziewczyna i zaczęły ze sobą rozmawiać.
- Nadia wszystko w porządku?- (zapewne) Nadia pokiwała przecząco głową.
-Śniło mi się...
-Wiem widziałam.- Odpowiedziała czarnowłosa dziewczyna.
-Ja chyba pójdę się przejść...- Dziewczyna kiwnęła głową, a Nadia poszła w las.Poszłam w przeciwnym kierunkuniż dziewczyna. Wyciągnęłam z plecaka sakiewkę wypełnioną drachmami. Wytworzyłam tęczę, nie wiem jak, ale zrobiłam. Wrzuciłam do niej drachmę.
-Iris bogini tęczy przyjmij mą ofiarę. Pokarz mi Maxa syna Nemezis.- Tęcza pokazała mi Maxa, który odrazu mnie zobaczył.
- O jesteś. Myślałem, że już nie żyjesz... - Super. Chociż sama myślałam, że umrę zanim znajdę dzieci Posejdona.- Ale do rzeczy. Gdy ich zobaczyz odzyskasz kontrolę. Będę chyba jutro i wtedy zaatakujemy. Oczekuj mnie w najbliższym czasie. Nic nie mów o moim planie i o mnie.- Powiedział po czym tęcza zniknęła. Poszłam do dzieci Posejdona i dwójki innych herosów (zapewne). Odrazu jak ich zobaczyłam odzyskałam kontrolę nad sobą. Poczółam straszliwy głód,pragnienie i zmęczenie. To było takie silne, że iak upadłam nie mogłam wstać. Po chwili straciłam przytomność. Nie wiedziałam, czy jeszcze się obudze...→→→→→→→→→→→→→→→→→→←←←←←←←←←←←←←←←←←←
Dziękuję za czytanie moich wypocin.
I zostawcie po sobie jekiś znak, gwizdkujcie i komentujcie.《Donia060》