When we waste away our lives?

403 37 25
                                    

- Marcel Przepraszam! Nie chciałem cię zostawić!

- Kurwa, chyba coś cię boli! Całą noc byłem sam i się o ciebie martwiłem! Ale nie, moja sprawa może poczekać

- Skarbie, ja... - nie pozwoliłem mu dokończyć.

- Nie, Liam, to nie pierwszy raz, gdy mnie wystawiasz! To już kolejny raz, kiedy wyszedłem na idiotę, bo czekałem na ciebie przed szkołą dwie godziny. Każdy się śmiał ze mnie, a ty byłeś u kolegi i się upijałeś po raz kolejny do nieprzytomności.

- Marcel, licz się ze słowami - spojrzał na mnie wzrokiem jakby chciał mnie zabić

- Mam dosyć, wiesz? Wystawiłeś mnie na randce, którą sam zorganizowałeś! Widać jak bardzo mnie kochasz - prychnąłem i ruszyłem na górę. Dopiero tam pozwoliłem łzom opuścić moje oczy.

Nie wiem czy mnie słyszał, ale ja słyszałem trzask drzwiami. Chciałem wiedzieć gdzie idzie więc szybko się ubrałem i ruszyłem za nim tak, aby mnie nie zobaczył. Kilka razy się obracał, ale mnie nie zauważył co było cudem. Był ranek, a on musiał być ślepy żeby mnie nie widzieć. Przez piętnaście minut szliśmy przez jakieś bogate okolice, które przypominały mi moje sny lub - jak ja je nazywam – koszmary. Musiałem się skupić i iść dalej za nim. Dotarliśmy do miejsca, w którym stał zadbany, ale opuszczony dom. Liam tam kogoś oczekiwał lub ktoś oczekiwał jego. Stałem tam z pięć minut zanim wszedłem do środka. Wolałem się upewnić, że nie napotkam Liama. Było ciemno i zimno. Nie rozumiem dlaczego Liam miałby przychodzić w takie miejsca. Nigdy nie sądziłem, że Liam lubi takie klimaty lub takie okolice. Słyszałem rozmowę, która dobiegała z pokoju na końcu korytarza. Podszedłem do drzwi, próbując nie robić hałasu co mi się udało i byłem tym zaskoczony, bo byłem ciamajdą.

- Zrób to! No zrób! zastrzel mnie i wykonaj swój plan sam - nie znałem tego głosu, a może znałem, nie jestem pewien do końca, ale słuchałem dalej co ma się wydarzyć

- ZGINIESZ ROZUMIESZ?! - to był głos Liama! Czy on właśnie chciał zabić jakiegoś niewinnego człowieka?

Nie mogłem na to pozwolić, musiałem tam wkroczyć i to zatrzymać. Życie tego człowieka leżało w moich rękach

- Kurwa Liam, co ty robisz? Jak ty mo........- poczułem, że upadam na ziemię, patrząc na Liama z pistoletem skierowanym na mnie, a w tle znaną mi postać. To był Louis.

Upadłem na ziemię i poczułem jak moje powieki robią się ciężkie, a moje ciało od środka zrobiło się zimne. Przeszły mnie dreszcze, a ja nie mogłem się ruszyć. Pamiętam, że Louis w ułamku sekundy był przy mnie i próbował mnie ratować. Nie umiał więc zadzwonił po karetkę. Czułem jego ciepłe ręce na moich dłoniach, ale potem urwał mi się film. Nie pamiętam nic poza tym jak wkładali mnie do Karetki. a Louis siedział obok mnie.

----------

To był ułamek sekundy, kiedy Liam strzelił w kierunku Harry'ego. Kula była blisko serca więc musieli go operować jak najszybciej, a mnie przesłuchała policja. Nie umiałem z siebie nic wydusić, a miałem tak dużo do powiedzenia. Chciałem im powiedzieć jak bardzo Liam chciał skrzywdzić Harry'ego i mnie. Siedziałem na korytarzu, a moje oczy były czerwone od płaczu. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Błagałem Boga żeby nic mu się nie stało i żeby przeżył tę operacje. Gdy tylko lekarz wyszedł z sali operacyjnej zerwałem się z krzesełka i ruszyłem w jego stronę.

- Dobry wieczór.

Aż tyle trwała ta operacja. Cztery godziny męczarni dla mojego małego słoneczka

- Mógłbym się dowiedzieć co się dzieje z chłopakiem, który został tutaj przywieziony, został postrzelony?

- Nie mogę nic powiedzieć jeśli nie jest pan z rodziny.

Spojrzałem na niego ze smutkiem i nutką zmęczenia

- Błagam Pana. Ja muszę wiedzieć czy on przeżyje.

-Przepraszam ale nie mogę udzielić takich informacji jeśli pan nie jest rodziną.

-Ale ja jestem jego chłopakiem - lekarz spojrzał na mnie i zmierzył mnie wzrokiem.

-Pan styles jest e ciężkim stanie, operacja się udała ale pacjent jest w śpiączce. Przepraszam ale jego rodzice są na dole i na mnie czekają

- Tak, oczywiście. Dziękuję jeszcze raz za informację.

Spojrzałem na doktora, który właśnie odchodził i zacząłem płakać. Nie wiem dlaczego te informacje mnie tak zaszokowały, ale balem się o niego. Co jeśli się nie obudzi? To wszystko wina Liama! Gdyby nie on, Harry byłby przytomny i byłby z nami, a nie leżał w tym pieprzonym szpitalu w śpiączce. Chciałbym żeby się obudził i spojrzał na mnie z uśmiechem, którego brakowało mi przez te tygodnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 01, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hey AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz