czwartek [9]

58 11 0
                                    


3:12 czwartek

Jej ręce pachniały przyprawą korzenną. Gładziła moją twarz i mówiła, że nic się nie zmieni. Powiedział, że mnie kocha. Potem świat zaczął wirować. Z naszego salonu przeniosłem się na porodówkę. Lekarz wyszedł i powiedział mojemu ojcu, że ma córkę. Nie byłem zadowolony. Zawsze chciałem mieć brata. Nagle twarz ojca się zmieniła. Był wściekły, bo nauczycielka powiedziała mu, że na lekcji chemii zbiłem butelkę z kwasem siarkowym. Wtedy uderzył mnie w twarz. Matka stała w drzwiach z moją siostrą na rękach. Nic nie powiedziała. Ojciec zmienił się w potwora. Dosłownie.

I wtedy się obudziłem. Byłem spocony. Obok mnie leżał Isaac. Zdziwiło mnie, że nie spał.

- Czemu nie śpisz? – zapytałem drżącym głosem.

- Miotasz się jak oszalały przez całą noc.

- Miałem koszmar – westchnąłem. Leżeliśmy na plaży. Tutaj zakończył się nasz wczorajszy spacer. Było ciepło, więc zdecydowaliśmy nie wracać na noc do domów – o ile można było je tak nazwać. Mieliśmy już plan. Wyjechać na południe. Objechać wszystkie stany. Uwolnić się od rodziców.

- Wyjedźmy stąd – powiedział Isaac – Nie jutro. Wyjedźmy dziś. Moje auto jest gotowe. Musisz zabrać tylko swoje rzeczy.

- Ja nie mam co zabierać. Wszystko, czego mi trzeba mam ze sobą. – Uśmiechnąłem się do chłopaka, a on położył mi dłoń na kolanie. Właśnie uświadomiłem sobie, że nadal byłem prawiczkiem. A potem, że jest trzecia w nocy i że jesteśmy w miejscu publicznym.

6:34 czwartek

Siedziałem na fotelu pasażera w Subaru należącym do Isaaca. Chłopak był skupiony na drodze. Tak jak powiedziałem, nie chciałem zajeżdżać do domu. Miałem odłożone na koncie około dwudziestu tysięcy (na studia). Mogliśmy zacząć nowe, wspólne życie. Zakładałem, że rodzice nawet nie będą mnie szukać. Patrzyłem przez okno. Uwielbiam deszczowe dni na podróżowanie samochodem. W ogóle uwielbiam deszczowe dni. Czemu przez całe życie mieszkałem w Kalifornii? Z radia płynął głos wokalisty Coldplay'u.

13:24 czwartek

- Nevada wita – odezwał się Isaac – Masz ochotę na przystanek? – skinąłem tylko głową. Byłem cholernie zmęczony.

- Jak sobie wyobrażasz naszą przyszłość? – zapytałem po kilku łykach kawy kupionej na stacji benzynowej.

- Najpierw zwiedzimy Stany, a potem osiądziemy w tym, który będzie nam się najbardziej podobał, kupimy dom, weźmiemy ślub i adoptujemy gromadkę dzieci. – Widziałem w jego oczach iskierki nadziei. Znowu dotarło do mnie, że jestem w nim po uszy zakochany. Zbliżyłem się do chłopaka i zacząłem całować jego pełne usta. W tamtym momencie miałem w dupie cały otaczający nas świat. To czy ktoś się na nas gapi, czy komuś to przeszkadza. Pewnie trwałoby to dłużej, gdybym nie przyciągnął go do siebie tak mocno, że musiałem oprzeć się o samochód. Na którym stała kawa.

__________________

Dodałam rozdział! Prawie nie możliwe? A jednak! Obiecuję, że teraz będą regularne. Spodziewajcie się następnego we wtorek!

xoxo Majka

Staying upOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz