Episode VIII

184 19 2
                                    

Han i Leia rozmawiali wesoło podczas lotu. Luke co jakiś czas wtrącał coś do rozmowy, a ja siedziałam cicho. Nie miałam ochoty na rozmowę. Miałam dziwne przeczucie, że ta misja źle się skończy.

- Susan, a ty co taka cicha?

- Po prostu nie mam humoru... Wydaję mi się, że ta misja źle się skończy... Takie dziwne przeczucie.

Wszyscy nagle ucichli, a Luke spojrzał na mnie zaciekawiony.

- Opowiesz o tym coś więcej? - zapytał.

- No po prostu czuje się strasznie dziwnie, co jakiś czas słyszę w swojej głowie krzyki i płacz tylko nie wiem dlaczego... Martwię się.

Tym razem spojrzał z jeszcze większym zainteresowaniem ale już nic nie powiedział. Po chwili reszta załogi wróciła do rozmowy, a ja poczułam się senna. Wstałam i chciałam wyjść z kokpitu.

- Hej, Susan, gdzie idziesz?

- Jestem śpiąca, chyba się położę.

Poszłam do pomieszczenia do odpoczynku i położyłam się na jednym z łóżek. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł Luke, podszedł do mojego łóżka i usiadł na brzegu. Szybko zamknęłam oczy, mając nadzieję, że pomyśli, że śpię.

- Susan wiem, że nie śpisz. Chciałem porozmawiać.

Westchnęłam i otworzyłam oczy.

- Hm?

- Chodzi mi o to, że Leia wcale nie jest lepsza od Ciebie. Nie chciałbym Cię zostawić dla niej, nawet o tym nie pomyślałem. Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni. - pogłaskał mnie po policzku. Nie sprzeciwiałam się, tęskniłam za jego dotykiem.

- Luke...

- Tak?

- Połóż się obok mnie... - uśmiechnęłam się lekko, co on odwzajemnił.

Leżeliśmy przytuleni do siebie w ciszy. Brakowało mi tego. Nie były potrzebne żadne słowa, aby ta chwila była idealna. Po prostu była.

"All I ever wanted
All I ever needed
Is here in my arms
Words are very unnecessary
They can only do harm"

Zasnęłam wtulona w jego klatkę piersiową.

~

- Proszę, proszę, dwa gołąbeczki znowu razem. - to było pierwsze co usłyszałam po przebudzeniu.

To oczywiście Han z Leią stali w drzwiach.

Luke też się obudził i patrzył na nich z uśmiechem. Ja też się uśmiechnęłam.

- Nie chcieliśmy Wam przeszkadzać ale właśnie dolatujemy i przydałaby się Wasza pomoc. Na szczęście wpuścili nas na swój teren.

Po tych słowach wyszli. Razem z Lukiem poszliśmy za nimi do kokpitu. Nagle chłopak stanął jak wryty.

- Luke co się stało?

- Nie, nic... To tylko jakieś lekkie zakłócenia w Mocy.

~

Wyszliśmy ze statku ubrani w odpowiednie ubrania aby wtopić się w tło. Już po chwili ukazali nam się szturmowcy. Zaczęliśmy walkę. Niektórzy z nich latali na czymś w stylu śmigaczy. Zestrzeliłam jednego z nich. Reszta szturmowców, która ocalała, zaczęła uciekać, aby zawiadomić resztę o naszym przybyciu. Razem ze Skywalkerem wskoczyliśmy na śmigacz pozostały po zabitym szturmowcu i rzuciliśmy się w pogoń. Ja prowadziłam a Luke, który siedział za mną próbował strzelać.

- Susan, zbliż się trochę do tego po lewej... Jeszcze trochę... Idealnie.

Po chwili Luke zestrzelił szturmowca i przeskoczył na śmigacz obok. Zostało nam jeszcze trzech do zestrzelenia.

- Ja na lewo, ty na prawo! - krzyknęłam.

Rozdzieliliśmy się. Ciężko kieruje się jedną ręką a strzela drugą. Podleciałam bardzo blisko do jednego ze szturmowców, praktycznie siedziałam mu na ogonie. Już po chwili zrównałam się z nim i zaczęłam popychać go w stronę drzewa. Jeszcze trochę... I teraz!  Popchnęłam go z całej siły swoim pojazdem, tak, że wpadł na drzewo i eksplodował. Kątem oka widziałam, że Luke rozprawił się z drugim z nich. A więc został jeszcze jeden. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć, a niemożliwe, że odleciał tak szybko...

- Susan uważaj! - Luke krzyknął zbliżając się do mnie.

Nagle usłyszałam strzał. Mój śmigacz zatrząsł się, raz i drugi. Na krótką chwilę przestałam się skupiać na prowadzeniu i zaraz tego pożałowałam. Odwróciłam głowę aby zobaczyć gdzie jest przeciwnik i nagle wleciałam w coś. Drzewo. Spadłam ze śmigacza na ziemię i ostatnie co zobaczyłam to niebo i korony drzew.

-

Piosenka, której fragment użyłam :
Depeche Mode - "Enjoy the silence"

A Star War To HeavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz