Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
Patrycja podbiega do mnie i pomaga mi wstać, ona jest dla mnie taka dobra. Przyjęła mnie pod swój dach, otoczyła opieką i wspierała a ja co? Robię jej bałagan w kuchni, tłukę szklankę, nie daję jej spać i dodaje jej zmartwień.
- Matko co się stało? - ogląda mnie całą - Trzeba to obejrzeć. Jedziemy do szpitala.
- Nie! To nic poważnego.
- Jak to nie?
- Opatrz mnie tutaj. Nie pojadę do szpitala w samej koszulce.
- No dobrze. Połóż tułów na stole, musisz się wypiąć.
- Oooof... to jest takie kompromitujące! - ale wstyd! - Chyba już nigdy więcej nie spojrzę ci w oczy...
- Spojrzysz, spojrzysz. Jeszcze się będziemy z tego śmiały.
- Tak jaaaaa sne! Co ty mi robisz?
- Wyciągam z twojej pupci szkło kochanie. Bo sobie na nie usiadłaś.
- Nie zawstydzaj mnie jeszcze bardziej proszę.
- Ok. Więc powiedz mi co się stało. - w oczach wzbierają mi łzy.
- Onn - biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam - Tam byył.
- Kto?
- Ten który wysłał mi pogróżki i wybił szybę kamienniem. - zaczynam płakać na to wspomnienie, i to które stało się chwilę temu. - Boję się. - dodaje szeptem.
- Oj słońce. Ale skąd wiesz, że to był on? Przecież go nie widziałaś.
- Po prostu wiem.
- Nie możesz tego wiedzieć. - Odwracam się do niej i mówię.
- Gdyby facet który idzie ullicą, zatrzymujje się na wprost okna w którym stoisz i odwraca się do cciebie. Potem podnnosi rękę na ciebie a następnie przenosi ją na sswoją szyję i palcem przejeżdża po sszyi w geście który wiadomo co oznacza. To co byś sobie pomyślała? - milczy przez dłuższą chwilę.
- Masz rację. Kur.. mać! I co teraz? Ten psychol naprawdę może zrobić ci krzywdę!
- Wiem...
- Rano przed twoją pracą idziemy na policję.
- Dziękuję za wszystko, nie wiem co bym bez ciebie zroooo!
- Cicho, obudzisz wszystkich. Piszczysz jak dziewczynka.
- Hahaha. Może zamienimy się rolami?
- Nie dzięki. Jeszcze jedno które jest dość mocno wbite i bedę przemywać.
- Ok. Może na 3?
- Dobra. 1, 2
- Aaaaaa!
- I po krzyku.
- Ty wredoto miało być na 3!¡!
- No chyba zapomniałam jak się liczy, muszę zacząć spowrotem do szkoły chodzić.
- Taaa jaaasne. Osobiście cię zapiszę. - na co Pati się roześmiała, co i mnie się udziela.- Jest 3.45 raczej nie warto iść spać.
- Chyba oszalałaś Sandra. Możemy prawie 2 godziny jeszcze pospać.
- Masz rację, idź spać ja cię obudzę.
- A ty nie idziesz spać?
- I tak nie zasnę.
- No to do zobaczenia za niedługo.Podchodzimy pod budynek Policji i cała się trzęse, jestem zdenerwowana bo jeszcze nigdy nie musiałam iść na komendę, a dodatkowo nie wiem jak zareagują na to co powiemy. Byłyśmy w moim mieszkaniu i wziełyśmy ze sobą list, różę, kamień z liścikiem i zdjęcia wybitnego okna.
Oraz to co mam w głowie z wczoraj. I nagle sobie przypominam o samochodzie który o włos a by we mnie wjechał. Może to też była jego sprawka?
Wchodzimy do środka a Pati bierze mnie za rękę dodając mi tym otuchy i odwagi, lecz z odwagą w tym momencie u mnie kiepsko.Godzinę później wychodzimy z komisariatu policji, jestem zła jak osa. Powiedzieli, że zrobią coś z tym a raczej "postarają" się coś z tym zrobić, zapewnili przynajmniej, że patrol będzie co jakiś czas tamtędy przejeżdżał. Uhhh, potraktowali poważnie mnie tylko w sprawie listu z różą i wybitego okna, oraz kamienia owiniętego liścikiem. W sprawie samochodu powiedzieli, że to zapewne przypadek, albo pijany kierowca. A o sytuacji pod oknem, cóż nie powiedzieli tego wprost, ale wiadomo o co im chodziło. A mianowicie o to, że mam zwidy. A ja na to im odparowałam: "O, a moja pokaleczona skóra, która mnie cholernie boli jak siedzę to też pewnie są zwidy?" No cóż, ostatnio jestem trochę rozemocjonowana, ale w tych okolicznościach któż by nie był? Mam prawo, ale mimo wszystko wiedziałam, że tego już nie powinnam mówić. A przynajmniej nie w ten sposób. Za to Patrycja spojrzała na mnie, jakby mnie widziała po raz pierwszy w życiu. Na co teraz się śmieję w duchu.
- Jasne jest, że nie potraktowali ciebie poważnie w połowie. Ale mam nadzieję, że coś z tym zrobią.
- Ja także. Inaczej już zawsze bedę się rozglądać, a jak usłyszę jakiś szmer to bedę panikować i skakać jak poparzona! Nie, nie chcę tak żyć.
- To leć do pracy, bo jesteś już sporo spóźniona.
- To pa!
- A i jeszcze jedno Sandra.
- Tak?
- Zadzwonię do cb jak wszystko ogarnę.
- Ohhh... i jak tu ciebie nie kochać?
- Mnie trzeba kochać i to bezwarunkowo! - i posyła mi całusa - Idź bo dasz szefowi pretekst żeby cię zwolnił.
- Haha, bardzo śmieszne. - i biegnę bo naprawdę mnie zwoli, i to by wtedy dopiero było.To zdecydowanie kiepski dzień. W pracy papierzysk cała sterta, więc jak naprawdę mam zły dzień, a ten zalicza się w 100% na taki i mam dużo roboty to zawsze słucham muzyki bo to mnie uspokaja, na słuchawkach rzecz jasna.
No i nagle czuję rękę na ramieniu, podskakuję jak opatrzona z zaskoczenia, chyba nawet krzyknęłam. Obracam się i widzę szefa we własnej osobie, co się prawie nigdy nie zdarza. Zdejmuję słuchawki, wyłączam odtwarzacz i staję wystraszona przed szefem.
- Dzieeń dobry panie Kodowski. W czym mogę pomóc panu?
- Na początek proszę mnie słuchać, a nie zapychać sobie uszy. - na to stwierdzwnie zapadam się pod ziemię, bardzo głeboko. Taaak, marzenie ściętej głowy - Następnym razem, gdy to się powtórzy...Dochodzę do mojego bloku. Czuję ulgę, że niedługo kończy się ten koszmarny dzień. Dochodzi 17-sta wchodzę na 1 piętro i staję jak wmurowana. Po chwili jestem w ramionach Rafała, który całuje mnie natarczywie. Odwzajemniam jego pocałunek a po chwili robi się żarliwy. Wczepiam się w jego włosy ręką, a drugą gładzę go po torsie, jest szczupły ale umięśniony i bardzo wysoki.
- Teskiniłem za tobą.
- Ja także.
- Może wejdziemy zanim wszyscy sąsiedzi...
Niedokańcza bo zamykam mu usta pocałunkiem, a resztę zdania, tak mi się zdaje, kończy przy moich ustach mrucząc. Na co reaguję łaskotaniem w podbrzuszu.Godzinę później jestem w jego ramionach, ale tym razem płaczę. Uspokaja mnie, co mu zaskakująco dobrze wychodzi.
- Pewnie wyglądam koszmarnie, przepraszam.
- Wyglądasz pięknie, nawet gdy masz podpuchnięte oczy i czerwone policzki.
- Oh tak, dobij mnie bardziej. - nie wiem co w tym było śmiesznego ale on się śmieje, co mi się bardzo podoba, i chciałabym go rozśmieszać częściej.
- Jesteś przeurocza. - i całuje mnie w skroń. Ale to mi nie wystarcza. Ręką sięgam do jego policzka i przyciągam go do siebie. Już mam go pocałować kiedy słyszymy...
- Sandra! - zastygamy w pozycji której jesteśmy.
- Wiem, że tam jesteś!
Rafał marszczy czoło i pyta się:
- Kto to?
- No nie. Że też musiał wybrać taki moment.
- Sandra! Kocham cię! Wiesz o tym prawda?!
- Co to za Dureń? - i wstaje.
- To jest Krystian. Od pół roku nie daje mi spokoju.
- Sandra idę do ciebie!!!
- Cicho gamoniu! Tu są małe dzieci! Jak się obudzi to osobiście do ciebie zejdę!!! - to sąsiadka z piętra wyżej.
- Najmocniej panią przepraszam. Już nie bede krzyczał. - słychać go znacznie słabiej.
- Niech przyjdzie, zobaczy gwiazdki. - Rafał mówi już mocno zły.
- On tylko się zakochał. Denerwujący typ ale szkoda mi go.
Po chwili słychać pukanie do drzwi. Idę otworzyć, ale otwiera Rafał, stoi przede mnie i...
CZYTASZ
#Obsesja#
Mystery / ThrillerTo znów on. Dzwoni do mnie przynajmniej raz dziennie, nie mam pojęcia z ilu numerów już dzwonił, nie licząc wiadomości i tak od ponad pół roku. Tłumaczyłam Krystianowi z trylion razy, że nic z tego nie będzie, że go nie kocham, że do siebie nie pas...