<Nie! Tylko nie to...>Rozdział 6

35 2 0
                                    

Dzień upływa mi wolno i bez żadnych niespodzianek, mam nadzieję, że będzie tak do wieczora. Cieszę się na jutrzejszy dzień. Już nie mogę się doczekać, babcia zawsze słucha mnie z taką uwagą jak bym opowiadała najwspanialsze rzeczy pod słońcem. Co prawda nie jest moją prawdziwą babcią ale traktuje mnie jak bym była prawdziwą jej wnuczką. Kocham ją jak prawdziwą babcią, zawsze w środy przychodzę do niej, robię zakupy, trochę sprzątam, przyżądzam nam kolację a potem mamy czas dla siebie. Dla mnie ten czas jest najlepszy w całym tygodniu, co tydzień w każdą środę. Kończę zwykle o 16.30, ale w środy zawsze kończę o 14 godzinie, specjalnie dla babci i tak od 2 lat. Poznałam ją w czasie gdy chorowała i niedbała o swoje zdrowie, wtedy właśnie zemdlała i wezwałam pomoc. Byłam wystraszona, i jak pojechała do szpitala ja pojechałam za karetką. Pewnie gdybym z nią wcześniej trochę nie rozmawiała, to bym nie czuła do babci sympatii i tylko wezwałabym pomoc. Ale polubiłam ją więc pojechałam, chyba w pewien sposób czułam się odpowiedzialna za babcię. Siedziałam aż się wybudziła i wyraziła zgodę żebym do babci weszła. Przychodziłam codziennie chodź na chwilę i powiedziałam, że odwiozę ją do babci domu gdy dostała wypis. Nie zgodziła się bo ponoć nie chciała się narzucać, ale ja widziałam, że potrzebuje bliskości drugiej osoby, w tamtym czasie ja także. Więc powiedziałam, że nie przyjmuję odmowy, nie chciała tego pokazać ale się cieszyła. Teraz można powiedzieć, że jest moją rodziną, w sumie jedyną. Moi rodzice zmarli gdy miałam 17 lat w wypadku. Rodzeństwa nie mam a moi rodzice również nie mają, tata miał brata ale umarł gdy miał 6 lat. Rodzice taty czyli moi dziadkowie nie zaakceptowali związku moich rodziców i nie utrzymywali kontaktów. Tak więc nie wiem nawet czy żyją. A rodzice mojej mamy byli blisko nas, pomagali i opiekowali się mną, dziadka mało pamiętam zmarł gdy miałam 6 lat. Babcia zaopiekowała się mną gdy rodziców zabrakło, to był dla mnie i babci trudny czas. Nie rozumiałyśmy się zawsze, babcia była osobą chłodną, stanowczą i jeśli coś się nie podobało babci to nie było dyskusji, nikt nie mógł jej przekonać do swoich racji. Ale mimo, że nie mówiła tego to wiedziałam, że mnie kocha. Widziałam to w jej gestach, i spojrzeniu. Usłyszałam pierwszy raz który pamiętam, że mnie kocha na łożu śmierci. Nigdy nie zapomnę jej słów. Nie wyrażała się tak nigdy na mój temat. Nie uważałam się zbytnio za silną kobietę, oczywiście też nie za słabą. I mam za dobre serce, tak mi powiedziała, że kiedyś mnie zwiedzie, źle ulokowane i złamane. Nie wiem czy ma rację, ale gdy trzy lata temu zostawiła mnie i ona... to popadłam w depresję. Mam to szczęście, że posiadam taką przyjaciółkę jak Pati, gdyby nie ona to nie wiem co by się ze mną stało. No a potem pani Iwona, moja nowa babcia. Ona jest miła, wyrozumiała, troskliwa, umie słuchać ale także lubi mówić a opowiada swoje historie z życia w taki sposób, że człowieka wciąga opowieścią i nie istnieje nic po za tym o czym w tej chwili mówi. Ma 72 lata i jest już dość chorowita, ale jej poczucia humoru nic nie może zepsuć. Czasem gdy już naprawdę źle się czuje to zostaję u niej na noc.

Wieczór minął mi spokojnie. Zjadłam kolacje obejrzałam film, wykompałam się i teraz szykuję się do snu. Moje myśli krążą wokół Rafała, z nim spotkam sie w czwartek, chciał spotkać się jutro ale wyjaśniłam, że każdą środę zawsze będę miała zajętą. Czuję jak zamykają mi się powieki, zaraz usnę...

Budzę się i od razu się uśmiecham, przeciągam się, dziś idę do babci! Szykuje się do pracy, sprawdzam czy jestem gotowa i czy wszytko mam co potrzebne.

Jestem w drodze do babci, wchodzę do sklepu i szukam ulubionego wina babci. Jest! Uśmiecham się i idę do kasy.
- Dziękuję i do widzenia.
- Proszę pozdrowić babcię.
- Oczywiście, na pewno się ucieszy.
Mamy co miesięczny rytuał, kupuje wino a potem z babcią się nim delektujemy. Tylko raz w miesiącu, na co i tak na początku nie chciałam przystać ze wzgledu na zdrowie babci, ale babcia zagroziła, że i tak pójdzie do sklepu i sobie kupi. Więc w końcu się zgodziłam, lepiej napić się wina we dwoje niż samemu, zawsze raźniej. Stało się to naszym rytuałem, i obie lubimy ten dzień, wtedy obie czujemy się bardziej jak dwie koleżanki, skore do intymniejszych i czasem krępujących zwierzeń. To jest nasz cichy sekret, bo lekarz babci nic o tym nie wie, chodz zapewne się domyśla. Babcia ma iskrę i lubi wszystko ze szczegółami słuchać, nawet jeśli to są bardzo intymne szczegóły. Powtarza wtedy: dziecko, może i jestem stara ale to nie znaczy, że nie lubię o tym słuchać i to mnie bulwersóje. Wręcz przeciwnie, bardzo lubię o tym słuchać, czuję się wtedy młodsza i powracają dawne wspomnienia, dobre wspomnienia. Ja nie jestem typową staruchą, może i staruchą ale bardzo nie typową. Czasem nawet myślę czy by nie znaleźć sobie młodszego kochanka! Hahaha, i razem się śmiejemy, oto moja kochana nietypowa babcia. Chce znaleźć sobie kochanka! Babcia żartuje, ale kto wie, może mówi poważnie, z nią nigdy nic nie wiadomo. Czasem zachowuje się jak nastolatka, ale to nie jest wymuszone ani udawane, ona taka jest, naturalna.

Wchodzę na klatkę i pukam. Czekam ale nikt nie otwiera, może śpi. Wyciągam klucze i otwieram drzwi. To co widzę w środku mnie oszołamia, i stoję jak kołek, ale zaraz panikóje ze strachu i wchodze do środka szukając babci...

#Obsesja#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz