Gatunek: angst, H/C, shōnen-ai
Pairing: KageyamaxHinata
Uwagi: dużo emocjonalnego smęcenia ;-;
Opis: —
W tekście mogą wystąpić drobne nieścisłości, literówki i inne błędy.
Pojazd pojawił się znikąd. Raptem, zupełnie nieoczekiwanie. Jakby jakieś fatum zesłało ów samochód akurat w tamto miejsce; akurat w chwili, kiedy wracając ze szkoły, zwyczajowo, nader beztrosko przechodzili przez te nieszczęsne pasy.
Reszta rozegrała się w przeciągu kilku sekund. Odgłos makabrycznie łamanego kręgosłupa, miażdżonych kości, bezlitośnie wdarł się do uszu leżącego na bruku Hinaty, który silnie odepchnięty na bok, bezwładnie upadł przy przejściu dla pieszych. Rozprysnęła się czerwień uwolnionej, jeszcze tętniącej posoki. Wyglądało to tak, jakby ktoś rzucił balonem napełnionym farbą o metalicznej woni, który pękł, tak całkiem niespodziewanie. Oblewając swym kolorem wszystko dookoła, wraz z oniemiałą twarzą Shōyō. Jego przewód pokarmowy momentalnie wywrócił się do góry nogami, a do wytrzeszczonych oczu machinalnie napłynęły łzy.
Rozpędzona, potężna terenówka zatrzymała się kilkadziesiąt metrów dalej, zostawiając za sobą czarnowłosego uczenia liceum Karasuno, albo jedynie pozostałość po nim, w postaci zmasakrowanej, ludzkiej masy bez kształtu. Sterta krwawego mięsa przylegała wgnieciona w asfalt i czymś na podobieństwo oka, martwym spojrzeniem wpatrywała się w ocalonego, zrozpaczonego Hinate.
***
Hinata nigdy nie sądził, że coś takiego kiedykolwiek mogłoby się wydarzyć. Nigdy nawet nie przypuszczał, że ktoś straci przez niego życie. Jednak tak właśnie się stało i od tamtej pory nic nie wydawało się być takie jak przedtem.
Życie Shōyō przybrało odcień trwałej szarości. Uwięziony w czterech ścianach własnej rozpaczy, nawet nie szukał nadziei na lepsze jutro. Bo takie jutro miało już nigdy nie nadejść. Trwał w przekonaniu o swojej winie. I pogrążał się w umysłowym stanie agonalnym, uparcie myśląc, że to on powinien wtedy zginąć.
Odcięty od świata zewnętrznego, odcięty od przyjaciół, a nawet rodziny, wegetował będąc na skraju szaleństwa. Wiedział, że odczuwane cierpienie to pokuta, brzemię, jakie miał dźwigać na barkach już do samego końca, ale jego ciemiężona psychika z wolna dawała za wygraną i coraz pewniejszymi krokami kierowała się na skraj stromego urwiska, gdzie chciała popełnić nieodwracalne samobójstwo.
Shōyō z głośnym krzykiem na ustach zerwał się do siadu. Oddech miał konwulsyjny i płytki. Zlęknionym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby w przekonaniu, że nie znajduje się we własnym łóżku, tylko gdzie indziej, w miejscu nie tak dawnej tragedii. Aczkolwiek kiedy ostatecznie stwierdził, że jest w swoim pokoju, wierzchem dłoni przetarł zapadłą, wilgotną twarz.
Znowu miał koszmary, znowu płakał przez sen. I znowu nic nie mógł na to poradzić.
To już prawie miesiąc, odkąd Hinata nie wynurzał się z domu. Nie chodził do szkoły, nie uczęszczał do ukochanego klubu i nie widywał się z kolegami. Ale nie przejmował się tym, jego głowę zaprzątały jedynie przerażające obrazy nie swojej śmierci. Te okrutne landszafty nie chciały się odpędzić i bez chwili wytchnienia, dzień w dzień pustoszyły udręczony umysł Shōyō.
CZYTASZ
44.3602943 milliliters ⌇⌇ «Haikyuu!!»
FanfictionWszystkie jednostrzałówki z postaciami uniwersum mangi "Haikyuu!!", które wyszły spod mej dłoni, będę umieszczała w tej oto książce XD Jak zwykle spodziewajcie się niespodziewanego, acz w większości przypadków bądźcie nastawieni na Yaoi i Shōnen-ai...