Część 2

3.6K 320 208
                                    

– Kocha, nie kocha, kocha, nie kocha... kocha. Łaa!- Oikawa jęknął przeciągle, odrzucając na bok żółtego kwiatka, którego nazwy nawet nie znał, i chwytając się ze złością za włosy.- Szósty kwiatek z rzędu mówi, że Iwa-chan mnie kocha, więc dlaczego dał mi kosza?! Rrrany, przecież to nie ma najmniejszego sensu! Oh!- Tooru umilkł nagle, wlepiając zaskoczone spojrzenie w świecące nad jego głowią gwiazdy.- Może...może Iwa-chan jest tsundere? Ale jeśli tak, to nie powinien był tak ostro reagowaaać...- Chłopak znów jęknął, a potem z naburmuszoną miną spojrzał za siebie.- I dlaczego za mną nie wybiegł? Głupi Iwa-chan...

Oikawa wydał z siebie ciężkie, nieco smutne westchnienie. Opadł plecami na miękką trawę, rozkładając dłonie i wpatrując się w granatowe niebo przed sobą. Każdego roku przyjeżdżał tu wraz ze swoją drużyną na treningi, a jednak dopiero teraz spostrzegł, jak piękne było to miejsce. Szczególnie teraz, kiedy wokół panowało lato - soczysta zieleń traw i liści dominowała nad barwnymi pączkami kwiatów, unoszące się na tafli stawu lilie wodne przypominały kolorowe korony rusałek, a rechoczące w pobliżu żaby i cykające świerszcze grały dla nich koncert. Wszystkiemu zaś przyświecała okrągła blada tarcza księżyca, otoczona miliardem maleńkich gwiazd.

Usta Tooru zadrżały, układając się w podkówkę, kiedy chłopak poczuł napływające do oczu łzy. Fakt, że wzruszał go jakiś głupi krajobraz sprawiał, że było mu wstyd za siebie – nie był przecież aż takim romantykiem, żeby zachwycać się przyrodą.

To było żenujące.

A co ważniejsze, obecnie miał poważny problem na głowie.

A może raczej w sercu – bo chodziło przecież o zakochanie. Mało tego, najważniejszą rolę bowiem odgrywała tu najprawdziwsza i najszczersza miłość.

Oikawa znał Iwaizumiego już szmat czasu i równie długo byli przyjaciółmi. Właściwie to nie trzeba ukrywać, iż Tooru uważał go za swojego jedynego przyjaciela. Oczywiście, przepadał również za innymi kolegami, tak w czasach gimnazjum jak i liceum. Ze wszystkimi się dogadywał i o większości miał dobre zdanie – jednak tylko Hajime otrzymał ten przywilej, by wiedzieć o Oikawie znacznie więcej niż pozostali.

Jak widać, na jego nieszczęście, trochę go to zgubiło.

Nie pamiętał już dokładnie, kiedy zaczął czuć do Iwaizumiego coś więcej. Z początku była to po prostu sympatia i pewnego rodzaju słabość – według niego Hajime wyglądał wyjątkowo uroczo, kiedy był wkurzony, w dalszym ciągu tak uważał. Jednak z czasem Oikawa zaczął dostrzegać w nim o wiele więcej przykuwających uwagę cech.

Iwaizumi był silny. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nawet jego aura emanowała prawdziwą siłą – ilekroć zanosiło się na bójkę, sama postawa Hajime sprawiała, że przeciwnicy sobie darowali. Był także zaradny i samodzielny, dobrze radził sobie z naprawianiem usterek, a także z rozwiązywaniem konfliktów między kolegami, dzięki czemu zyskał ich szacunek oraz respekt.

No i był przystojny. Nawet jeśli wykrzywiał niemożliwie twarz w złości, miał w sobie coś, co sprawiało, że serce Oikawy biło jak szalone. Nieważne co do niego mówił, nieważne jaką wówczas robił minę – póki patrzył właśnie na niego, Tooru był szczęśliwy.

Co prawda mógłby sobie darować to bicie go przy pierwszej lepszej okazji, niemniej jednak, jeżeli taka musiała być cena za poświęcanie mu uwagi, Oikawa był w stanie przyjąć na siebie każde uderzenie.

– Co robić...?- westchnął ciężko Tooru, przesuwając spojrzeniem po gwiazdach, jakby w nadziei, że wyczyta z nich odpowiedź.- Iwa-chan chyba właśnie mnie znienawidził... Jeśli powiem, że to był żart, wkurzy się i mnie pobije, ale przynajmniej za jakiś czas znów wrócimy do dawnych relacji... Ale ja nie chcę mówić, że to żart... Chcę go w końcu pocałować. Ile można sobie walić do czyjegoś zdjęcia? A może powinienem zgwałcić Iwa-chan? Miałbym przynajmniej jakieś miłe wspomnienie...

One kiss ||Oikawa x Iwaizumi|| 3-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz