Rozdział 2 - Harry

3.5K 145 8
                                        


- HARRY! POTTER, WSTAWAJ! - krzyknęła ciotka Petunia.
 Otworzyłem nieśmiało oczy i rozejrzałem się po pokoju. Założyłem okulary, wstałem z łóżka i przebrałem się szybko. Jest już 9:06! Wujkowie czekają pewnie na śniadanie... Zbiegłem ze schodów, o mało co nie spadając z nich i skierowałem się do kuchni.
 Wujek Vernon czekał już przy stole widocznie poddenerwowany tym, że sam musiał zaparzyć sobie herbatę. Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem, ale nie miał już siły na to, by na mnie nakrzyczeć. Powrócił do czytania gazety codziennej. Poszedłem do lodówki, wyjąłem jajka oraz bekon i zacząłem przyrządzać jajecznicę. Dudley o tej godzinie jeszcze spał, ale jemu pozwalano na takie wylegiwanie się do późna... Kiedy nakładałem jajecznicę na talerze, wujek zaśmiał się ironicznie i powiedział:
- Patrz, Petuniu! Znowu był wypadek na tym skrzyżowaniu, o którym ci wspominałem! A mówiłem, żeby w końcu naprawić te światła!
- Ależ kochanie, sam dobrze wiesz, że cała ta władza nie zna się na niczym - przytaknęła Petunia.
 Rozmawiali jeszcze przez chwilę o zepsutych światłach i nierównych drogach, a ja w tym czasie zjadłem szybko śniadanie i powiedziałem krótko, że wychodzę.
 Nie wiedziałem, dokąd chcę iść. Miałem jedynie nadzieję, że nie będę musiał wracać do Dursley'ów przynajmniej do obiadu. Przed wyjściem upewniłem się tylko, że włożyłem różdżkę do wewnętrznej kieszeni bluzy.
 Szedłem tak powoli, bez celu przed siebie po opustoszałej drodze. Zastanawiałem się, jak wyglądało by moje życie, gdyby Voldemort nie zabiłby moich rodziców i nie musiałbym mieszkać u Dursley'ów. Nie byłbym wtedy sławny, nikt nie znałby mojego imienia, miałbym święty spokój. Wcale nie potrzebuję tej sławy, którą wypominał mi Snape na pierwszej lekcji eliksirów. Wolałbym żyć jak normalny czarodziej.
 Doszedłem do pobliskiego placu zabaw. Usiadłem na jednej ze starych huśtawek, która zaskrzypiała pod wpływem mojego ciężaru. Wziąłem do ręki patyk leżący obok i zacząłem pisać nim swoje inicjały na piasku. H.P., H.P., H.P., H.P., H.P., H.P., H.P., H.P. ...
 Gęste chmury zbierały się nad moją głową, a włosy zaczął mierzwić mi niespokojny wiatr. Niby wszystko było w porządku, zbierało się na burzę, a jednak czułem, że coś jest nie tak... Zastanawiałem się jedynie co...
 Mimo że nie chciałem wracać do domu, czułem, że dzieje się coś złego. Zacząłem iść szybkim krokiem w stronę Privet Drive 4. Chmury nad ulicą robiły się coraz ciemniejsze. Kiedy byłem już jedynie trzy domki dalej, moja blizna dała o sobie znać. Przenikliwy ból przeszedł przez całe moje ciało. Już wiedziałem, że nic dobrego nie może się zdarzyć. Zacząłem biec. Coraz szybciej, szybciej, szybciej. Zobaczyłem wybite okno po lewej stronie domu i otwarte drzwi na oścież. Bałem się. Nie było mnie jedynie pół godziny. Wszedłem lękliwie przez drzwi wejściowe i skierowałem się powolnym krokiem do kuchni. Wokoło panowała cisza. Gdy tylko pokonałem próg kuchni zobaczyłem nieprzytomnego wujka i ciotkę leżących bezwładnie na podłodze oraz Dudleya siedzącego w kącie. Miał całą czerwoną twarz zalaną łzami. Nie zdążył jeszcze przebrać się z piżam... Patrzyłem na nieruchome ciała wujostwa, gdy ktoś zatrzasnął głośno drzwi. Odwróciłem się szybko.
- Witam, Panie Potter - powiedział z ironicznym uśmiechem śmierciożerca - Czekaliśmy na Pana.

---------------

Jak Wam się podoba? :) Jestem wielką fanką "Harry'ego Pottera", a w szczególności Severusa Snape'a ;D Cieszę się, że mogę dla Was coś napisać :)) Piszcie w komentarzach, jak Wam na razie się podoba! 💖

SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz