Rozdział 7 - Snape

2.9K 159 19
                                        

Hmm, pierwsze co pomyślałem: żart. Cholerny żart. Albo Dumbledore ma poczucie humoru, o którym dotychczas nie wiedziałem, albo ktoś inny zrobił mi nieśmieszny numer. Harry NIE MOŻE być moim synem! To kropka w kropkę sobowtór Jamesa! I do tego jeszcze bardziej nachalny, i uparty. Wyglądał tak samo, zachowywał się tak samo, nawet szczerzył się tak samo! Nie. Powtarzam NIE. To. Nie. Jest. Mój. Syn.

- Czy wy sobie ze mnie jaja robicie?! - krzyknąłem poddenerwowany - Potter nie jest moim synem! Przecież wygląda jak James!

- Severusie... jest taki rodzaj magii, o której nie wie nawet Voldemort - zaczął spokojnie. - Lily przyszła do mnie z prośbą o pomoc. Zaraz po narodzinach zmieniłem wygląd Harry'ego i rodowód tak, by nikt nie miał wątpliwości, że to syn Jamesa. Myślisz, że dlaczego Harry jest prawie identyczny jak on?

To prawda, wyglądem nie różnili się prawie wcale.

- A charakter, zachowanie?! Dyrektorze, ta małpa z dziczy nie może być potomkiem Snape'ów!

- Charakter nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym zaklęcie zmieniające cechy osobowości działa również na zachowanie.

- I nikt mi nic nie powiedział?! Wiedziałeś o tym 15 lat i nie odezwałeś się słowem...

- Obiecałem Lily - wszedł mi w słowo dyrektor.

- ... A teraz masz czelność mi to wszystko opowiadać?! I co, myślisz, że się coś zmieni?! Myślisz, że przygarnę Pottera z otwartymi ramionami?! Nie mam zamiaru zgrywać kochanego tatusia tego niewdzięcznego idioty!

- Severusie, zawsze traktowałeś tak Harry'ego, bo wszyscy uważali, że jest synem Jamesa... Może gdybyś go trochę poznał, polubiłbyś go...

- Polubiłbyś?! Miałbym go polubić?! Jego nie da się lubić!

Każda sytuacja ma dwie strony medalu. Tak jest i w tym przypadku. Po 15 latach dowiedziałem się, że Harry Potter - jeden z moich najbardziej znienawidzonych uczniów tej szkoły - jest moim... synem, ale z drugiej strony... Ten idiota, James, stracił jedyną możliwość na przedłużenie swojego rodu.

Jest jeszcze sprawa Lily... Jak ten śmieć mógł ją do czegokolwiek zmuszać?! Gdybym tylko wcześniej o tym wiedział... Mogłem coś zrobić, chociaż zobaczyć, że coś jest nie tak. Ona mnie kochała... Nie jego... MNIE.

- Niech ci się nie wydaje, że będę dla niego od tego momentu miły, jak dla mnie mógłby nadal pozostać sobie tym swoim synkiem Jamesa.

- Severusie, Harry jest w niebezpieczeństwie, musi zamieszkać z tobą.

Poczułem się niemalże tak, jakby krew napłynęła mi do mózgu. Źrenice zwęziły się w moich oczach do granic możliwości, a twarz zrobiła się blada jak papier. Harry Potter miał mieszkać w moim domu.

- Przepraszam, ale nie dosłyszałem - nie dałem rady krzyknąć, czy zrobić coś innego, co zrobiłbym w normalnym stanie. - Ten dzieciak miałby zamieszkać w moim domu, tak?

- To jedyne sensowne wyjście. Voldemort nie mógłby go wtedy dopaść.

- NIE ZGADZAM SIĘ! - no i wybuchłem.

- To już postanowione, czy tego chcesz, czy nie. Harry też nie będzie miał innego wyboru. Tu chodzi o jego bezpieczeństwo, a nie waszą wygodę i wspólny szacunek do siebie.

- Czy doszło już do tak złego stanu, żebym nie mógł decydować o tym, kto będzie przebywał w moim domu, a kto nie? Może za chwilę mi powiesz, że mam pójść do Voldemorta i prosić, żeby mnie zabił, bo tak będzie lepiej dla Pottera, hm?

- Tego nie powiedziałem, Severusie. Jutro Harry zostanie tu przysłany i ty także masz się zjawić.

To chyba jakiś chory żart...

--------------

Czy ktoś to czyta? ;-; Jeśli tak, to bardzo dziękuję <3 Komentujcie i głosujcie, to naprawdę daje mnóstwo radości i powera do dalszej pracy ^^!

SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz