☆Oswojona

301 31 1
                                    

Jeszcze tej samej nocy usłyszałam jego zawodzenie do księżyca. Rozdzierało moje serce.
Moje łapy kazały mi zostać, ale serce ruszyć do niego.
Przezwyciężyłam się i pobiegłam w stronę jego głosu.
Chyba mnie wyczuł, ale nie przestał nawoływać.
Jego głos mnie uspokajał... oswajał...
W końcu byłam na tyle blisko, by go zobaczyć.
Zmienił się od naszego pierwszego spotkania.
Tak jak ja był już dorosłym, ale wciąż młodym wilkiem.
Zamilkł i odwrócił się w moją stronę.
Czekał...
Powoli, nie pewnym krokiem ruszyłam do niego. Gdy dzieliło nas już tylko parę metrów zatrzymałam się, a w jego oczach dostrzegłam smutek.
Pochyliłam głowę w geście zaufania, a on przemierzył te kilka dzielących nas metrów i trącił nosem mój polik. Zdziwiona podniosłam na niego oczy, a on... Wtulił głowę w moje białe futro na karku.
Moje serce przyspieszyło.
Odwzajemniłam gest.
Powoli się ode mnie odsunął i zaczął radośnie śpiewać do gwiazd.
Cieszył się.
Cieszył się, że się go nie bałam.
Ale... jak miałabym się bać kogoś przy kim czuję się bezpiecznie? Przy kim jestem silniejsza?
Skoczyłam na niego przerywając jego serenadę.
Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja delikatnie ugryzłam go w ucho i odbiegłam kawałek.

Złap mnie!

WypłowiałaWhere stories live. Discover now