XVI

1.7K 150 129
                                    

   Poprawił swoją marynarkę i spojrzał na siebie w lustrze. Liam wyglądał dość dobrze, sprawiał wrażenie, jakby chodzenie nie powodowało aż tak wielkiego bólu. Liam dzisiaj postanowił spróbować nie chodzić o kulach, ponieważ nie wypadało podczas bankietu poruszać się... tak. Miał nadzieję, że Zayn go zrozumie, że Liam chciał po prostu zrobić jak najlepsze wrażenie na wszystkich i pokazać się z jak najlepszej strony. Usłyszał od Zayna, że na bankiecie będzie kilka osób, których nie będzie znał i warto byłoby chociażby z nimi porozmawiać. Pokrótce, Liam czuł się, jakby wrócił do swojej dawnej pracy, z tą różnicą, że teraz miał kontaktować się z ludźmi.

   Była już dziewiętnasta dwadzieścia trzy, a bankiet miał zacząć się za siedem minut, więc Liam postanowił wyjść ze swojego pokoju w poszukiwaniu Zayna. Dzisiaj był cały czas zajęty wystrojem wnętrza oraz robieniem przystawek, musiał także pojechać po jakieś wino bądź szampana. Liam zgadywał, że teraz dokonywał ostatnich poprawek albo wciąż siedział w kuchni, czekając na pierwszych gości. O dziwo, na imprezie także miał pojawić się Harry i Liam nie oszukiwał, że to z nim miał nadzieję porozmawiać. Nie widział go od dwóch dni, bo nie chodził do pracy, wymienił z Harrym tylko kilka SMS-ów. Liam zszedł bardzo wolno po schodach, z dołu słysząc już spokojną muzykę.

   Poszedł do kuchni, gdzie zastał Zayna, który robił coś na swoim telefonie. Postanowił mu nie przeszkadzać i wziął sobie jedną z przystawek, a był to koreczek z oliwką, serem żółtym oraz pomidorkiem. Liam zjadł tylko jedną porcję, uznał, że mu wystarczy i nie chciał podjadać. Wiedział, że musiało starczyć jeszcze dla gości. Zayn spojrzał na niego znad telefonu i uśmiechnął się lekko, Liam nie mógł zrobić nic innego, jak odwzajemnić uśmiech. Zayn schował swój telefon do kieszeni spodni i sam poczęstował się jednym z koreczków, na co Liam zareagował jeszcze większym uśmiechem.

    – Jako szef kuchni, muszę sprawdzić, czy danie jest wystarczająco dobre dla gości – powiedział Zayn z udawaną powagą i przeżuł wszystko. – Hmm... myślę, że nie jest to dobry poczęstunek. Co ty na to, żebyśmy zostawili go sobie na później? – zapytał, wciąż udając poważnego.

    – Myślę, że to świetny pomysł – odparł Liam. – Nie możemy podawać gościom... coś tak karygodnego – dodał.

    – Rad jestem, że myślimy podobnie. – Zayn poklepał Liama po ramieniu, a Liam zaśmiał się cicho, chwilę później dołączył do niego Zayn.

   Tak, to zdecydowanie poprawiło Liamowi humor oraz dało nadzieję, że ten wieczór nie będzie aż taki zły. Ich chwilę przerwał dzwonek do drzwi, a Zayn już z trochę mniejszym uśmiechem poszedł otworzyć pierwszemu gościowi. Liam poczęstował się jeszcze jednym koreczkiem i przyszedł przywitać się z nowo przybyłym. Jednak, kiedy zobaczył, że to Louis, cofnął się do kuchni i oparł o blat, uważając przy tym, by nie nadwyrężyć swojej nogi. Nie miał ochoty na rozmawianie z nim... właściwie, on chyba nie miał ochoty na żadne kontaktowanie się z taką osobą jak Louis.

   Louis nawet nie spytał go, jak Liam się czuł po wypadku, fakt, uratował mu życie, ale zrobił to bardziej przypadkowo. Tylko Jaymes po niego podjechał i się nim zainteresował, mimo że nie wyglądał na pomagającego człowieka. Mimo wszystko, Liam cieszył się, że w ogóle ktoś chciał mu pomóc. Czasami nachodziła go myśl, że jeżeli na wyścigu byłby także Zayn, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Być może Zayn postrzeliłby sprawcę całego wypadku Liama i byłoby po sprawie? Albo nie dopuściłby do tego, by Liama postrzelono i ocalił zarówno go, siebie, jak i resztę grupy Louisa? Liam nie wiedział, nie powinien w taki sposób sobie gdybać, ale myśl, że Zayn mógłby go uratować, była w jakiś sposób pocieszająca.

    – Nieźle się odstroiłeś, Liamku – powiedział Louis, wchodząc do kuchni. – Nie wyglądasz, jakbyś kilka dni temu umierał – dodał, zanim poczęstował się koreczkiem.

Dangerous Game |ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz