XXVIII

1.1K 120 42
                                    

   Liam zaśmiał się z opowieści Zayna i dopił swoją herbatkę z widocznym uśmiechem. Zayn wpatrywał się w niego uważnie, bawiąc się w swoich dłoniach pustą filiżankę i uśmiechał się w jego stronę. Liam odłożył naczynie i zaczął mówić, rozmawiać z Zaynem, uwielbiał to robić. Przez myśl przeszło mu, że to dobrze, że Zayn był szefem, ponieważ mogli razem spędzać razem czas i popijać przy tym beztrosko pyszną herbatkę. Oczywiście Liam od razu beształ się za takie myśli, ale on po prostu szukał pozytywów.

   Zayn pochylił się nad malutkim stolikiem i schował twarz w dłoniach, ukrywając swój szeroki uśmiech. Liam opowiadał mu o jednej z kompromitujących sytuacji w jego życiu – a od kiedy poznał Louisa, było ich coraz więcej – a Zayn nie potrafił inaczej zareagować. Liam dokończył opowieść, a Zayn złapał dłoń Liama i zaśmiał się jeszcze raz. Liam odwzajemnił uścisk i pocałował jego dłoń, a następnie uśmiechnął się szeroko w jego stronę. Oczy Zayna miały dziś w sobie jakieś wyjątkowe iskierki szczęścia, może spowodowane to było ich ostatnią nocą – Liam też to dobrze wspominał – a Liam mógł podziwiać szczęście na jego twarzy. Usta Zayna co chwilę układały się w uśmiech, który on zakrywał rękawem od swojej koszulki na długi rękaw. Liam chciał często zabrać te ręce, ale ostatecznie tego nie robił; wiedział, że będzie miał okazję oglądać uśmiech Zayna jeszcze milion razy.

   Kiedy Zayn się już trochę uspokoił, a Liam pogłaskał go po policzku, nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zayn przybrał poważny wyraz twarzy i odpowiedział „Proszę", a w progu ukazała się Gigi, trzymająca w dłoni jakieś dokumenty.

    – Kazali Pana wezwać – powiedziała Gigi, zwracając się do Zayna.

   Zayn złapał ostatni raz dłoń Liama i wstał, ale Liam nie miał zamiaru odpuścić.

    – Idę z tobą – odparł pewnie, mocniej chwytając jego dłoń, którą Zayn już miał zaraz puścić.

   Liam wpatrywał się w oczy Zayna, prosząc niemo o zgodę. Zayn zagryzł swoją wargę.

    – Ziemniaczku, powinieneś zostać... – mruknął i dotknął jego policzka.

    – Nie. – Liam zabrał jego dłoń. – Chcę mieć pewność, że to nic poważnego – dodał i ruszył przed Zayna.

   Zayn pokiwał głową w kierunku Gigi, a ona zaczęła ich prowadzić na schody. Zeszli na niższe piętro i poszli na sam koniec korytarza, gdzie podwójne drzwi były chronione przez dwóch ludzi Zayna. Liam zerknął pytająco na Zayna, a ten wzruszył ramionami. Przeczuwał, że to nie będzie nic dobrego, dlatego gdy Gigi otwierała drzwi, zacisnął dłoń w pięść. Liam zmrużył oczy, kiedy zobaczył człowieka, przykutego do krzesła na kostkach i nadgarstkach, poprzez metalowe uchwyty. Liam podszedł o krok i przyjrzał się jego twarzy, którą zdobiło kilka siniaków i mniejszy lub większych zadrapań. Liam nie musiał mu się zbyt długo przyglądać, by przypomnieć sobie, kto to był.

    – On mnie postrzelił – wyszeptał, a Zayn zacisnął usta w wąską linię i spojrzał na tego człowieka morderczym spojrzeniem.

   Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie.

    – Szkoda, że nie zastrzeliłem – warknął.

   Zayn zacisnął dłonie w pięści, a Liam złapał go za ramię. Liam nie wiedział, dlaczego ten facet tutaj był, ostatnim razem, kiedy rozmawiał o nim z Zaynem, Zayn był... bardzo wkurzony. Nie sądził, że Zayn nadal będzie zajmował się tą sprawą, Liam już dawno przestał o nim myśleć.

    – Kim jesteś? – zapytał Zayn i odwrócił się, żeby zamknąć drzwi, wyrzucając z pomieszczenia także Gigi. Mężczyzna zaśmiał się, nie miał zamiaru odpowiedzieć na pytanie. Liam stał z boku i przyglądał mu się uważnie. – Jaki miałeś w tym wszystkim cel? – Zayn zmienił swój ton głosu, a mężczyzna zmrużył oczy.

Dangerous Game |ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz