Dies Osculans Redheads

1.3K 122 42
                                    

Ten dzień nie mógł być gorszy.

Opieprz od Snoke'a za kolejny wybryk tego idioty Rena, podliczanie kosztów zniszczeń paneli, również związanych z wyżej wymienionym i kupa papierkowej roboty dotyczącej opracowania budżetu.

A później TO.

Na początku była Phasma.
Weszła, złożyła raport ze szkoleń szturmowców i już miała wychodzić, gdy nagle TO zrobiła.

Zachichotała.

- CO?- warknął podirytowany generał.

Phasma przechyliła głowę na bok, nadal chichocząc.

- Jesteś rudy- wypaliła, po czym rozchichotała się jeszcze bardziej.

Hux dziwnie na nią spojrzał.

- Won - wycedził,  wskazując palcem na drzwi.- Natychmiast!
Kapitan ruszyła w stronę wyjścia, zataczając się ze śmiechu.

*    *    *

Kolejny był Mitaka.

-Dobrze, że jesteś, mam parę pytań dotyczących...- Hux przerwał, patrząc na niego badawczo. - Coś nie tak, oficerze?
Mitaka dusił się ze śmiechu.

- Nieee... N-nie zdawałem sobie sp-sprawy...-zarechotał.

- Z czego?- spytał ostro, ale nie doczekał się odpowiedzi.

Młodszy oficer tylko pokręcił głową, nadal rechocząc.

- Włosy... R-Ren... Dzisiaj... Jaaa... przepraszam, panie generale,  muszę na ch-chwilę...- pokazał niemo na drzwi, trzymając się jedną ręką za brzuch przy kolejnym ataku śmiechu.

Hux skinął głową z westchnięciem, po czym obrócił się do biurka.

Słyszał jak rechot Mitaki zanika w korytarzu.

*      *      *

Wezwanie od Snoke'a tylko go pognębiło. Dwa wezwania w jeden dzień to nic ciekawego. I to w TAKI dzień.

Kiedy szedł do sali Najwyższego Dowódcy,  szturmowcy szturchali się wzajemnie i śmiali się ukradkiem na jego widok.

Hux poczuł ciepło na twarzy, ale tylko przyspieszył.

Kiedy znalazł się u Snoke'a, miał ochotę dziękować bogom.

- Dowódco- pochylił głowę z szacunkiem i czekał na słowa Wodza.

- Generale- rozległ się chrapliwy głos Snoke'a. - Podejdź bliżej.

Zdziwiony Hux spełnił rozkaz, a Dowódca wydał z siebie dźwięk umierającej sowy. Hux poderwał głowę.

Snoke się śmiał.

-A więc... to ...prawda... generale... gratuluję... wzięcia...- wystękał z wysiłkiem Wódz. - Dam.. ci... radę... Generale... sprawdź... kalendarz... mego... ucznia,  Kylo... R-Reee...

Hux wybiegł z sali bez słowa,  zdając sobie sprawę z przyszłych konsekwencji. Teraz jednak niemal znał rozwiązanie zagadki dziwnego zachowania całej załogi i dowódcy, i nie mógł się powstrzymać.

Wbiegając do pustego pokoju Rena czekało go duże zaskoczenie. Spodziewał się czarnych ścian i mebli, i może jakiegoś bałaganu zbuntowanego szczeniaka. Pokój natomiast był przyjemny i pastelowy, miły dla oka. Kalendarz, grafitowy z pomarańczowym elementami, leżał na sofie. Hux chwycił go i otworzył na odpowiedniej stronie.

Zarumienił się.

-Dzień Całowania Rudzielców.
Do tej daty był dopisek kaligraficznym pismem Rena; Porozmawiać z Huxem

- SCT-3416, widziałeś gdzieś Huxa?

Przerażony Hux wycofał się z pokoju rycerza.

Głos dochodził z zachodniego skrzydła.

48 sekund stąd.

Obrócił się i puścił biegiem w stronę swoich klientów kwater.

To był bardzo ciężki dzień.

            *        *       *

I tak oto  zabarykadowany, otoczony własnoręcznymi pułapkami i z blasterem pod poduszką, generał poszedł spać, 4 godziny wcześniej niż zwykle.

Cóż.

Bezpieczeństwo przede wszystkim.

vitam diligereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz