- A Ben się zakochał, Ben się zakochał!
Czarnowłosy się żachnął.
- Kylo, idiotko. I nie jestem zakochany!
- Och, JASNE. Po prostu uzależniony.
Rey wojowniczo założyła ręce na piersi. Czerwono-złoty znaczek Gryffindoru połyskiwał w stłumionym świetle biblioteki.
- Ben, mówię serio. Ja, Poe i Finn martwimy się o ciebie. - na uniesione brwi Rena szybko się poprawiła. - No, może chłopacy nie, ale ja tak.
- Daj spokój, Rey- westchnął Kylo.- Przecież ja prawie nic...
Gryfonka parsknęła.
- Jasne, nic, poza kolekcjonowaniem wszystkich jego notatek, robieniem mu zdjęć na każdym meczu quidditcha, czytaniem takich samych książek... To obsesja, rozumiesz? - zawołała jego kuzynka, nie zważając na rozjuszone fuknięcia pani Pince.- Obsesja na punkcie samego...
- Kogo?
Kylo cicho jęknął.
Armitage Brendol Hux, nienawidzący swojego imienia rudzielec był Ślizgonem, z piątego roku. Typowym Ślizgonem; zimnym, czystokrwistym, przystojnym, przebiegłym i okrutnym, łamiącym serca dupkiem.
Ren podkochiwał się w nim od połowy pierwszej klasy.
- Powodzenia, kuzynku- szepnęła Rey z głupim uśmieszkiem.
Wybiegła z biblioteki, mamrocząc coś pod nosem.
Krukon zastanawiał się, jaka śmierć będzie dla niej najboleśniejsza.
- Co jej odbiło? - spytał Hux, z całą swoją ślizgońską wyniosłością i obojętnością. Kylo powstrzymywał się od oblizania ust.
-N-nie wiem...
Brendol przeszył go spojrzeniem.
- To nie twoja kuzynka?- T-tak, ale...
- Szlama?- podsunął mu Ślizgon.Brunet westchnął.
- To skomplikowane.
Hux uniósł brwi, ale nic nie powiedział.
Po chwili wzruszył ramionami.
- Nieważne. A, słuchaj, Dameron
i Podrzutek przysłali mnie tutaj, bo podobno chciałeś mi coś powiedzieć.Krukon zaczerwienił się.
- Och, naprawdę? J-ja nic...
- Właściwie, to powiedzieli, że chcesz mnie przelecieć i żebym przyszedł, bo brakuje ci małego bzykanka.
- Och, ja... znaczy...
Hux zrobił krok do przodu.
- Wyłożyli mi też, dlaczego ,,Krukoni i Ślizgoni tworzą idealne, zaraz po Gryfonach, związki". No wiesz, geny, czystość krwi, poziom inteligencji i śliczne dzieci. - białe policzki Brena nabrały koloru.
Zrobił kolejny krok do przodu. Ich usta prawie się stykały.
- A ja się z nimi zdecydowanie zgadzam- szepnął Hux i stanął na palcach, po czym pocałował Kylo w usta.
Całowali i obejmowali się tak przez parę dobrych minut, aż pani Pince zaczęła wyganiać Brena za nieprzyzwoitość.
Ślizgon w końcu oderwał się od niego z mlaśnięciem.
- Do zobaczenia jutro na eliksirach, Kylo!- zawołał z uśmiechem, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Krukon nadal opierał się o regał mugoloznastwa i oddychał ciężko, ewidentnie będąc w szoku. Nie mógł uwierzyć w swojego farta i ze szczęścia aż zakręciło mu się w głowie.
Może jednak zrezygnuje z Cruciatusa na Rey.