MAMY 36 MIEJSCE W FANFICTION Z OPOWIADANIEM ''LAWYER''! DZIĘKUJĘ ♥
- Ryan? - spytałam zdziwiona. Chłopak uśmiechnął się i podszedł do mnie. - Co Ty tu robisz? - spytała, gdy mnie przytulił.
- Przyjechałem Cię odwiedzić oraz zaprosić. - powiedział i odsunął się ode mnie.
- Zaprosić na co? - spytałam z uśmiechem.
- Na ślub. - przygryzł wargę, a ja otworzyłam szeroko buzię. - Brad czeka w Twoi biurze.
- Brad też tu jest?! - pisnęłam, a mój najlepszy przyjaciel przytaknął głową. Weszliśmy razem do windy, a ja zadawałam mu milion pytań na sekundę. Po chwili byliśmy już na moim piętrze, więc szybko pobiegłam do swojego biura, gdzie zastałam Brad'a siedzącego na moim miejscu. Pisnęłam głośno, a mój drugi przyjaciel się zaśmiał i wstał z miejsca rozkładając ręce. Podbiegłam do niego i przytuliłam go. - Tak się cieszę, że Cię widzę. - powiedziałam.
- Dzięki. - mruknął Ryan, a ja się zaśmiałam. Odsunęłam się od chłopaka i zajęłam swoje miejsce. Harry gdzieś zniknął, więc mogłam chwilę z nimi pogadać.
- Chcieliśmy zaprosić Cię na nasz ślub. - uśmiechnął się Brad i splótł swoje pale z palcami Ryan'a, a a jednym z nich był pierścionek.
- Mamy nadzieje, że zjawisz się sama. - powiedział Ryan, a ja zmroziłam go wzrokiem. Ryan nie lubił Luke'a, Brad tak samo, lecz nie okazywał tego tak jak mój wieloletni przyjaciel.
- Możesz go nie lubić, ale nadal będzie moim chłopakiem. - powiedziałam i odebrałam od nich zaproszenie.
- I dlatego mam nadzieję, że z nim zerwiesz. - wyszczerzył się.
- Kto z kim zerwie? - do pomieszczenia wszedł Luke. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a Ryan wymusił uśmiech. Przywitał się z moimi przyjaciółmi i stanął za moim krzesłem. - Co was tu sprowadza? - spytał.
- Nasz ślub. - odpowiedział Brad, a Ryan zaczął się irytować.
- Gratuluję zaręczyn. - powiedział mój chłopak.
- Ta, dzięki. - mruknął brunet. Do biura wrócił Harry, więc przedstawiłam go moim przyjaciołom. Umówiłam się z nimi na wieczór, ponieważ Luke miał dzisiaj spotkanie ze swoim ojcem, więc nie mógł na nim być. Blondyn wyszedł z naszego biura, a ja znów zostałam tylko z wysokim brunetem.
***
- Na pewno ze mną nie idziesz? - spytałam.
- Mam spotkanie, skarbie. - westchnął.
- W takim razie idę. - powiedziałam i cmoknęłam Luke'a w usta. - Do zobaczenia później.
- Przyjechać po Ciebie?
- Nie, przejdę się. - zapewniłam go. Założyłam swoje buty i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku parku, gdzie miałam spotkać się z moimi przyjaciółmi. Po paru minutach już tam byłam i od razu ich znalazłam, całujących się na ławce. - Serio? Nawet tutaj? - spytałam, a oni odsunęli się od siebie szybko.
- Musieliśmy zająć sobie jakoś czas. - mruknął Ryan.
- Tak, na pewno. - powiedziałam pod nosem. - To jak? Idziemy do kina? - spytałam, a oni się zgodzili.
***
Następnego dnia byłam w pracy wcześniej. Szef miał bardzo zły humor, ponieważ jego prawnik zawalił i musiał ściągać kolejnego kompletnie z innego kraju. Chodził cały czas zdenerwowany i wyżywał się na swoich pracownikach, dlatego ja i Harry woleliśmy siedzieć w swoim biurze. Robiliśmy różne projekty, byleby tylko stąd nie wychodzić, chyba, że tylko na chwilę po kawę czy herbatę. Skończyłam ostatni projekt i westchnęłam ciężko, ponieważ musiałam iść do szefa. Musiał je zatwierdzić by je wykorzystać, inaczej moja praca poszłaby na marne.
- Idziesz? - spytałam mojego współpracownika.
- Wolę iść tam później. - powiedział, a ja wzruszyłam ramionami i wyszłam z naszego biura. Ruszyłam w kierunku wind i zobaczyłam, że jedna jest otwarta, więc od razu do niej weszłam. Nacisnęłam guzik z odpowiednim numerem piętra i po chwili już tam byłam. Wysiadłam z niej i ruszyłam w stronę gabinetu mojego szefa. Zapukałam do drzwi i po pozwoleniu weszłam do środka. Przywitałam się z ojcem mojego chłopaka i pokazałam mu moje projekty. Widziałam, że był zdenerwowany, ale hamował się, by na mnie nie nawrzeszczeć. Zatwierdził projekty i kazał iść do Luke'a. Wyszłam z biura i ruszyłam w stronę biura mojego chłopaka. Weszłam do środka, a on uśmiechnął się. Przywitałam się z pracownikami i położyłam na biurku blondyna moją teczkę.
- Twój tata nie ma zbyt dobrego humoru. - skrzywiłam się i usiadłam na przeciw blondyna.
- A Ty miałabyś dobry humor gdyby Twoja żona nie chciała Ci dać rozwodu? - spytał.
- Nie. - mruknęłam.
- Nie przejmuj się, przejdzie mu. - pocieszył mnie.
- Wiem. - uśmiechnęłam się lekko. - Muszę wracać do pracy. - dodałam.
- Zrobiłaś już dzisiaj wiele, przyda Ci się odpoczynek. - powiedział.
- To sprawia mi frajdę, Luke. Lubię to, więc będę to robić. - powiedziałam.
- Właśnie wiem. - zaśmiał się. - Nie przemęczaj się, po pracy gdzieś Cię zabieram. - przygryzł kolczyka w wardze.
- Czyżby randka? - podniosłam brew od góry.
- Tak. - zaśmiał się. Wstałam z krzesła i pożegnałam się ze wszystkimi. Wyszłam z biura i ruszyłam korytarzem w stronę wind.
- Mercy, mogę Cię na chwilę prosić? - usłyszałam Miley.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wróciłam do jej stanowiska.
- Mogłabyś pomóc ułożyć mi te papiery? Szef się wkurzył, a ja naprawdę muszę mu to zanieść. - wskazała kolejny plik kartek.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję. - powiedziała z ulgą i ruszyła w stronę szefa, a ja zaczęłam układać papiery.
- Mówiłem, że Cię znajdę. - usłyszałam i podniosłam głowę, lecz on był za mną. - Zawsze.
XXXX
Witam w drugim rozdziale :)
Jak się podoba?
Marcelina x