Kto tęskni za opowiadaniem Horan Family tak samo jak ja? :'(
- Co tu robisz? - spytałam.
- To ja ulatniam się na górę. - powiedział Louis i po chwili zniknął z salonu.
- Przemyślałem wszystko i...to wszystko to moja wina. - powiedział. - Miałaś prawo znaleźć sobie kogoś innego, nie byliśmy razem.
- Nadal czuję się, jakbym Cię zdradziła. - szepnęłam. - Zrobiłam z siebie zwykłą szmatę.
- Nie mów tak. - powiedział szybko. - To ja tu powinienem czuć się najgorzej, to ja Cie zdradziłem, do tego z moją byłą żoną.
- Z którą będziesz miał dziecko. - powiedziałam cicho pod nosem, lecz on chyba mnie usłyszał.
- Uznam je, będę płacił alimenty, ale nie pozwolę jej wtargnąć do naszego życia. - odparł. - Nie wiadomo czy w ogóle jest w ciąży. - dodał.
- Jak to? - zmarszczył brwi.
- Nie pamiętasz? - spytał, a ja przypomniałam sobie sytuacje z przed trzech lat.
- Myślisz, że znów kłamie? - zapytałam.
- Tym razem widziałem podpis lekarza, wtedy nie było żadnych dokumentów, tylko zdjęcie USG. - wyjaśnił. - Chcesz jeszcze do mnie wrócić? - spytał nagle, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
- J-ja...- jąkałam się.
- Jeżeli nie, to zrozumiem, ale wiedz, że Cię kocham. - powiedział, a w jego oczach zobaczyłam smutek. Odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia. Szybko ruszyłam za nim i wyszłam z domu. Dogoniłam go przy bramie i złapałam jego nadgarstek. Odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach zobaczyłam łzy.
- Kocham Cię i jesteś jedynym, którego chcę. - powiedziałam patrząc w jego oczy. Nachylił się nade mną i wpił się w moje usta. Położyłam dłonie na mojej talii, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Kochałam jego blond farbowane włosy, jego niebieskie oczy Kochałam to ,że wyglądałam przy nim jak krasnal. Kochałam jego poczucie humoru, jego pocałunki, jego żarty. Kochałam go całego. Przerwaliśmy pocałunek, gdy zabrakło nam powietrza, lecz nadal pozostaliśmy w tej samej pozycji.
- Kocham Cię. - szepnął.
- Też Cię kocham.
***
- Ryan, to nie miała być ta. - jęknęłam zrezygnowana. - Miałeś wziąć tą białą. - dodałam.
- Ale różowa bardziej pasuję. - powiedział, a ja uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Boże, dlaczego pokarałeś mnie takim idiotą. - powiedziałam pod nosem.
- Horan, Twoja dziewczyna w tym momencie mnie obraża! - krzyknął, a ja pokręciłam głową zrezygnowana. Złączyłam swoje dłoni i chichotałam pod nosem.
- Zawsze musicie się kłócić? - do salonu wszedł blondyn z uśmiechem na ustach.
- Ona mnie obraża. - fuknął Ryan i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Powiedział tylko, że jesteś idiotą. - odparłam. - To nie moja wina, że chcesz iść do ślubu w różowej koszuli jak biała lepiej pasuje. - dodałam.
- Niall, jak myślisz? Róż czy biel? - spytał mój przyjaciel.
- Wybacz, ja się w to nie mieszam. - blondyn podniósł ręce w geście obronnym i wyszedł z salonu.
- Faceci. - wywrócił oczami Ryan, a ja wybuchłam śmiechem.
- Zakładasz białą...i bez dyskusji. - powiedziałam, gdy już trochę się uspokoiłam.
- Dobra, niech Ci będzie. - mruknął i ściągnął marynarkę, po czym rozpiął koszulę i ściągnął ją. Założył białą koszulę, marynarkę oraz muszkę i odwrócił się w moją stronę.
- Wyglądasz świetnie. - powiedziałam i wstałam z fotela.
- Wiem. - prychnął, a ja wywróciłam oczami. - Myślisz, że mu się spodoba?
- Pokochał Cię takim jakim jesteś, Ryan, a nie za wygląd. - powiedziałam. - Patrz. - odparłam i złapałam jego ramiona. Odwróciłam go w stronę lustra i poprawiłam jego marynarkę. - Jesteś przystojny, Brad'owi się spodoba. - dodałam i objęłam go od tyłu. Splotłam swoje ręce na jego brzuchu i stanęłam na palcach, po czym oparłam głowę na jego ramieniu. - Za dwa dni będzie po wszystkim. - odparłam.
- Wiem. - westchnął. - Boję się.
- Nie masz czego. - powiedziałam i odsunęłam się od bruneta.
- A co jeżeli...
- Przestań, nic złego się nie stanie. On powie ''tak'' i Ty też. - przerwałam mu. - Kochasz się w nim odkąd weszliśmy do liceum. On kocha Cię od dziewiętnastego roku życia, a skąd możesz wiedzieć, że nie kochał Cię wcześniej? - spytałam, a on uśmiechnął się lekko.
- Wiesz, że jesteś najlepsza?
- Wiem. - powiedziałam.
- Kocham Cię. - odparł. - Jesteś moją małą siostrzyczką.
- To ja jestem starsza. - przypomniałam mu.
- Tak, ale jesteś malutka. - odparł, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Za chwilę będziesz musiał szukać nowego świadka. - powiedziałam.
- Przepraszam, okej? - zaśmiał się. - Po prostu próbuje nie myśleć o najgorszym.
- Obrażając mnie. - powiedziałam siadając na kanapie.
- Uwielbiam kiedy się złościsz. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Przebierz się. - zaproponowałam. - Chyba nie chcesz o popsuć.
- Brad i tak go popsuje na naszej nocy poślubnej. - uśmiechnął się.
- O nie.
XXXX
Kolejny :)
Kto kocha relacje Mercy i Ryan'a?
Marcelina x