27.

4.2K 280 60
                                    

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, PROSZĘ :) 

*Mercy pov*

Następnego dnia obudziłam się przed Niall'em. Spojrzałam na swoją dłoń i uśmiechnęłam się lekko na widok pierścionka zaręczynowego. Położyłam dłoń na kołdrę i spojrzałam na jeszcze śpiącego blondyna. Obejmował mnie ciasno w talii, a jego głowa spoczywała nie daleko mojego lewego ramienia. Jego włosy były roztrzepane, a usta lekko uchylone. Uśmiechnęłam się lekko i chciałam wstać, ale gdy tylko się ruszyłam, Niall zacieśnił uścisk w okół mnie. 

- Nawet o tym nie myśl. - wychrypiał. 

- Chciałam tylko wstać. - powiedziałam z uśmiechem. 

- Nie puszczę Cię. - odparł i położył swoją głowę na moim brzuchu. Zaśmiałam się i przeczesałam palcami jego blond włosy. - Już nigdy Cię nie puszczę. 

- Nawet nie mogę zejść na śniadanie? - spytałam rozbawiona. 

- Możesz, ale tylko ze mną. - odparł. Wstał z łóżka, po czym ściągnął ze mnie kołdrę i i wziął mnie na ręce. Oplotłam nogi w okół jego bioder i zaśmiałam się głośno. 

- Jesteś głupi. - powiedziałam. 

- Ale takiego mnie kochasz. - powiedział z uśmiechem. 

- To prawda. - szepnęłam do jego ucha. Wyszedł ze mną na rękach z sypialni, a ja zdążyłam zamknąć drzwi. Jasmine wyszła ze swojego pokoju, zabijając mnie wzrokiem, ale zignorowałam to. Niall zszedł ze mną na dół, a ja cały czas się śmiałam. Wszedł do salonu, gdzie była Pani Caroline, która tylko pokręciła głową z rozbawieniem. Blondyn wszedł do kuchni i posadził mnie na blacie. Stanął pomiędzy moimi nogami i uśmiechnął się szeroko. 

- Co zjadłabyś, piękna? - spytał. 

- Płatki wystarczą. - powiedziałam z uśmiechem. Blondyn się zaśmiał i podszedł do szafki, w której trzymał miski. Wyciągnął dwie i gdy miał wsypać płatki do miski, do kuchni weszła Pani Caroline. 

- Panie Horan, telefon do Pana. - powiedziała. Niall kiwnął głową i wyszedł z kuchni. Zeskoczyłam z blatu i zabrałam się za robienie płatków. 

- Rzygam waszym szczęściem. - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jasmine, która właśnie wchodziła do kuchni. Usiadła przy stole i mordowała mnie wzrokiem. 

- Jeżeli tak bardzo Ci to przeszkadza, w każdym momencie możesz się wyprowadzić. - wzruszyłam ramionami i zabrałam miskę, z moją porcją płatek. Oparłam się o blat i przyglądałam się mojej byłej nauczycielce. 

- To mój...

- To dom Niall'a. - przerwałam jej. - To on jest właścicielem i może wyrzucić Cię stąd w każdej chwili. - dodałam. 

- Tak samo jak Ciebie. - warknęła. 

- Sądzę, że to Ty pierwsza stąd wylecisz. - uśmiechnęłam się złośliwie. 

- Nie takim tonem, gówniaro. - syknęła i wstała z krzesła, a ja odłożyłam miskę na blat. 

- Już dawno przestałam być gówniarą. - powiedziałam odważnie. - Już się Ciebie nie boję, straciłaś swoją moc, rozumiesz? Nie jesteś już moją nauczycielką, nie jesteś żoną Niall'a, nic nie możesz mi zrobić. - dodałam, a ona mnie spoliczkowała. 

- Obiło Ci?! - usłyszałam. Jasmine została ode mnie odepchnięta, a na trzymałam się za bolący policzek. - Mers, nic Ci nie jest? - spytał zmartwiony. 

- Nie, jest okej. - powiedziałam i spojrzałam na nią wściekłym wzrokiem. 

- Co Ty sobie wyobrażasz?! - krzyknął blondyn. 

- To ona mnie sprowokowała! - krzyknęła. 

- Czym?! Tym, że powiedziała Ci prawdę?! - krzyczał i wymachiwał rękami. 

- Ona nie może zmarnować Ci życia, Niall. - powiedziała już spokojnie. 

- Ona go nie zmarnuję, Ty je zmarnowałaś. - odparł. 

- Niall, nie rozumiesz tego, że Cię kocham? Nadal możemy być małżeństwem, a ona zniknie. - złapała jego dłonie, ale on szybko je wyszarpał. 

- Nie wrócę do Ciebie rozumiesz? Kocham Mercy i z nią się ożenię. - powiedział.

- Ciekawe kiedy to nastąpi. - prychnęła. 

- Za parę miesięcy. - powiedział, a Jasmine spoważniała. 

- Nie mów, że się jej oświadczyłeś? 

- Zrobiłem to wczoraj. - odparł, a ja lekko się uśmiechnęłam. 

- Marnujesz sobie życie. - prychnęła i wyszła a kuchni. 

- Nawet nie zaczynaj. - powiedział, gdy chciałam coś powiedzieć. Zamknęłam usta i zmarszczyłam brwi. - Nie zmarnuję sobie życia, na pewno nie z Tobą. - odparł i podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i cmoknął mnie w nos.

- Nie chciałam tego powiedzieć. - broniłam się. - Chciałam tylko zapytać, czy mogę ją uderzyć. - wzruszyłam ramionami, a on się zaśmiał. 

- Nie. - zaprzeczył szybko. 

- Dlaczego? - spytałam, a on wyminął mnie i wziął do ręki miskę z płatkami. 

- Nie zniżaj się do jej poziomu, skarbie. - mrugnął do mnie okiem, a ja wywróciłam oczami. 

- Jeszcze kiedyś to zrobię. - powiedziałam.

- Nie pozwolę Ci. 

XXXX

Więc tak, mam propozycję do nowego opowiadania. Więc może zamiast Luke'a na chłopaka Mercy damy Andy'ego Black'a? Luke był już w Lawyer, a Andy'ego ani razu? Pomyślcie nad tym i dajcie mi znać, czy się na to zgadzacie. 

A tak btw. jak minął wam dzień? :) 

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now