21.

3.7K 272 48
                                    

Po chwili kwiaty leżały na ziemi, a blondyn oddalał się z mojej posiadłości. Nie mogłam za nim biec. Mój wstyd mi nie pozwalał. Niall zniknął, a ja zamknęłam drzwi i usiadłam na schodach. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Zostawił mnie i choć wiedziałam, że to nastąpi, to miałam nadzieje, że chociaż porozmawiamy. 

Jestem głupia. 

Ja mu nie wybaczyłam, on nie wybaczy mi. Mogłam uciec w miejsce, gdzie nigdy by mnie nie znalazł, mógł nie rozwodzić się z żoną i być z nią w szczęśliwym związku małżeńskim. Mogłam po prostu się w nim nie zakochiwać. To byłą głupie nastoletnie zauroczenie, a zamieniło się w miłość. Do dzisiaj dziękuję Louis'owi, że znalazł akurat Niall'a, lecz teraz miałam ochotę wrócić do czasu, gdzie nie wiedział, gdzie się znajduję. Gdy byłam w Mediolanie, a on po prostu nie mógł mnie znaleźć. Wstałam ze schodów i zgarnęłam klucze z szafki. Wyszłam na zewnątrz i zabrałam bukiet kwiatów, po czym położyłam je na komodzie i wyszłam z domu. Zamknęłam je na klucz i schowałam ręce do kieszeni bluzy, razem z kluczami. Ruszyłam jedną z ulic Londynu cały czas płacząc. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, tak bardzo nie chciałabym być w tym klubie. Ludzie, którzy mijali mnie na ulicy rzucali mi dziwne spojrzenia. Cóż się dziwić. Cały czas płakałam i nawet już nie ocierałam swoich łez. Tak bardzo tego żałuję. Nawet nie wiem kim był ten chłopak  i chyba nawet nie chcę wiedzieć.

***

Chodziłam po Londynie już parę godzin i na zewnątrz robiło się ciemno i zimno. Nie wzięłam żadnych pieniędzy i byłam głodna, ale nie chciałam na razie wracać do domu. Poszłam pod klub, w którym byłam wczoraj, ale nie miałam najmniejszej ochoty tam wejść. Przystanęłam an chwilę i patrzyłam na wielką kolejkę. Większość z osób to były małolaty, które wejdą tam za pomocą fałszywego dowodu. Zatrzęsłam się zimna, więc potarłam swoje ramiona, po czym schowałam dłonie do kieszeni bluzy i ruszyłam w stronę domu. Mijałam grupki ludzi pędzących na imprezę i cieszyłam się, że nie jestem jednymi z nich. Nawet nie chciałam wiedzieć co będą wyprawiać w klubie. 

- Ej zaczekaj! - usłyszałam. Nie przejmowałam się tym dlatego szłam dalej. - Śliczna, czekaj. - poczułam dłoń na ramieniu, a po chwili byłam odwrócona przodem do chłopaka, który mnie zatrzymał. - Wiedziałem, że to Ty. - uśmiechnął się lekko. 

- Przepraszam? - zmarszczyłam brwi. 

- Oh, teraz udajesz niedostępną czy zawsze taka jesteś? - spytał rozbawiony. - Jakoś wczoraj Ci to nie przeszkadzało. - powiedział, a ja zamarłam. 

To był on.

- Przepraszam, muszę iść. - powiedziałam szybko i odwróciłam się. Szybkim krokiem ruszyłam dalej, ale czułam, ż eon idzie za mną. 

- Zaczekaj. - odparł, gdy dorównał mi kroku. 

- Nie mam czasu. - mruknęłam. 

- Powiedziałem coś. - szarpnął mnie, tak, że znów stałam twarzą do niego. - Nie chcesz tego powtórzyć? - uśmiechnął się cwanie. 

- Puść mnie. - szarpałam się, ale on nadal trzymał moje ramię. - Powiedziałam, żebyś mnie puścił. 

- To nie będzie takie łatwe. - znów się uśmiechnął.

- Chyba Cię o coś prosiła, czy mam Ci to powtórzyć? - usłyszałam znajomy głos. Brunet spojrzał ponad moje ramię i po chwili mnie puścił. - Żeby mi to było ostatni raz. - syknął, a chłopak uciekł. Odwróciłam się i poprawiłam swoją bluzę. - Nic Ci nie jest? 

- Nie, jest okej. - szepnęłam. - Dziękuję. - powiedziałam. 

- Martwiłem się. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. 

- Nie potrzebie, Lou. - powiedziałam i objęłam go rękami.  - Musiałam się przejść. 

- Nie odbierałaś telefonu i myślałem, że coś się stało. 

- Dzwoniłeś? - spytałam zdziwiona. Odsunęłam się od brata i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zobaczyłam, że miałam wyciszony głos, dlatego nie słyszałam telefonu. 

- Wracajmy do domu. - powiedział. 

- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - spytałam. 

- Instynkt rodzeństwa. - uśmiechnął się. - Kto to w ogóle był?

- Chłopak...z wczoraj. - odpowiedziałam. Czułam się z tym źle, czułam się jak dziwka. 

- Rozmawiałeś z Niall'em? - zapytał, a ja miała ochotę płakać. 

- Tak. - szepnęłam. - Odszedł.

- On też musi to przemyśleć. 

- Wiem i co raz bardziej się boję, że już nigdy się do siebie nie odezwiemy. - powiedziałam. 

A tego chciałabym uniknąć. 

XXXX

Dobry wieczór :) 

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now