Rozdział 8

3.4K 320 119
                                    

- Bo (zdrobnienie)-chin jest moja.

- C-c-co?!

- Nie oddam cię, bo jesteś za fajna.

Stałaś tak w niego wtulona dopóki on się nie odsunął i  popatrzył na ciebie.

- Wszystko w porządku?

- Ymm tak tak...

- Więc ja idę się przebrać, a ty tu na mnie poczekaj. - powiedział i idąc do szatni zdjął koszulkę, ukazując naprawdę imponujące mięśnie (zwłaszcza jak na człowieka, który tylko je).

Natomiast ty prawie nie zemdlałaś z wrażenia i prawdopodobnie gdyby nie jakiś chłopak, który też był w drużynie, leżałabyś na podłodze z krwią cieknącą z nosa.

---------------------------------------------------------------------

Gdy wracaliście praktycznie się nie odzywałaś, bo próbowałaś zrozumieć co się stało. Czy to na pewno nie był sen? Może tkwię w mojej wyobraźni? Ale czułam go,bo mnie przytulił. Właśnie przytulił mnie! Kyaaa! Nie zaraz... nie ciesz się jak głupia. najpierw będziesz musiała dowiedzieć się o co chodzi. Może chodziło mu , że lubi cie jak koleżankę?

- (zdrobnienie)-chin jestem głodny. Możemy się na chwilę zatrzymać  przy budce z jedzeniem?

- Eh? A tak jasne. Ja nie jestem, więc mi nie kupuj. - odparłaś siadając pod drzewem i czekając na olbrzyma.

A gdy usiadł koło ciebie wszystkie twoje niezbędne myśli odpłynęły, gdyż zaczęłaś się śmiać z ilości zakupionych przez niego hotdogów.

- Naprawdę to zjesz? Wszystko?

- Wiem, że mało, ale nie mieściło mi się już w rękach. - wymamrotał wyraźnie niezadowolony tym faktem i zaczął jeść.

Gdy wszystkie wylądowały już w jego żołądku oznajmił, iż nadal jest głodny, a ty nie mogąc dopuścić by głodował zaprosiłaś go do siebie na obiad.

- Prawdopodobnie rodzice nie zrobili obiadu, bo musieli coś dzisiaj załatwić, więc znowu jesteś skazany na moje gotowanie.

- Ale (zdrobnienie)-chin dobrze gotuje.

- W takim razie masz jakieś zamówienie?

- Wszystko, co ugotujesz to zjem i na pewno będzie dobre~

Więc według jego życzenia zrobiłaś ramen, które smakowało mu chyba jeszcze bardziej niż spaghetti. Niestety przez jego 2 dokładki stał się śpiący i byłaś zmuszona położyć go na swoim łóżku. A był naprawdę ciężki.

- I co ja mam teraz zrobić? - westchnęłaś cicho stojąc nad nim.

Wpół śpiąc przyciągnął cie,byś się przed nim położyła i przytulił od tyłu. Zdecydowanie to on był tą większą łyżeczką. (A/N chodzi o taką pozycje do spania. spooning. raczej to znacie, a jak nie to sprawdzcie )

- Huh? Ale Mura-kun moi rodzice mogą niedługo przyjść...

- No to co... Dobranoc (zdrobnienie)-chin.

No cóż miałaś począć? Również poszłaś spać, ale ponieważ był środek dnia obudziłaś się około 19 godziny. Ale to nie było jedyną rzeczą, co cię obudziła. Natomiast Murasakibara delikatnie głaskał twoje włosy a jego nos był w zagłębieniu twojej szyi, przez co jego oddech lekko cie łaskotał.

- Ymm...Mura-kun?

- O (zdrobnienie)-chin już nie śpi. Zajęło ci to dłużej niż mi.

Czerwona na twarzy nie wiedziałaś co zrobić. Z jednej strony już późno i nie powinnaś go przytrzymywać, ale z drugiej to było takie przyjemne... Tytan jakby czytając ci w myślach podniósł się z lekkim uśmiechem.

- Jesteś wygodną poduszką. Możemy to kiedyś powtórzyć~~ Papa~

- Pa Mura-kun. - wymamrotałaś zawstydzona odprowadzając go do drzwi, ale wcześniej wtykając mu swój numer telefonu na kartce.

---------------------------------------------

Przedostatni rozdział! Podekscytowani na ostatni? Pewnie za mało się stało w tym rozdziale huh? Spokojnie następny zaspokoi wasze zachcianki. To chyba tyle. Pozdrawiam

Murasakibara x Reader-chin [ Kuroko no basket fan fiction PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz