Pierwsze co zrobiłaś następnego dnia było sięgnięcie telefonu i napisanie smsa do Atsushiego.
> Dzień dobry Mura-kun! <
Czekając na odpowiedź wyszykowałaś się, bo miałaś zamiar ruszyć tyłek po słodycze. Jednak po półgodzinie nadal nie dostałaś odpowiedzi, ale tłumaczyłaś to sobie, że pewnie jeszcze śpi skoro jest Niedziela. Włożyłaś więc słuchawki do uszu puszczając muzykę i udałaś się do swojego ulubionego sklepu. A tam? Nakupiłaś chyba każdy smak pocky, swoje ulubione przysmaki, jak i również żelki, cukierki i picia. Huh, cukrzyca? E tam, ciebie to nie dopadnie. Zadowolona z zakupów powoli wracałaś do domu. Hmm a może podzielę się z Atsushim? mam nadzieję, że go nie obudzę. Swoje kroki skierowałaś do domu Murasakibary i miałaś nadzieję, że dobrze zapamiętałaś drogę. Jakoś trafiłaś i z waleniem serca zapukałaś. Otworzył ci jakiś chłopak o fioletowych włosach,ale był o wiele niższy niż Mura, ale nadal wyższy niż przeciętna.
- Em ohayo. Jestem (imię). Przyszłam do Mura...znaczy do Atsushiego.
- Cześć. Wejdź. Chyba już nie śpi a jego pokój jest tam. - pokazał palcem i uśmiechnął się miło.
- Ym Mura-kun? - zapytałaś wchodząc do jego pokoju.
- (zdrobnienie)-chin? Przyszłaś być moją poduszką?
- Nie do końca...Przyniosłam słodycze. - usiadłaś na łóżku wysypując całą zawartość torby.
Nawet się nie podniósł z pozycji leżącej tylko przyciągnął cię na siebie.
- Najpierw chcę porannego buziaka. - odparł niewinnie i trochę sennie.
Cała czerwona szybko cmoknęłaś go w policzek i odsunęłaś by nie dostać przypadkiem zawału. Dopiero teraz zorientowałaś się jaki bałagan miał w pokoju. Na podłodze leżały ubrania i oczywiście papierki po słodyczach. Potem przyjrzałaś się tytanowi, który aktualnie pałaszował twoje słodkości. Jego włosy były potargane w słodki sposób. Jego piżama składała się z koszulki z misiem i fioletowych szortów. Wyglądał naprawdę uroczo.
Wziął do buzi koniec jednego pocky i przybliżył się do ciebie. wiedząc o co mu chodzi złapałaś drugi koniec wargami i zaczęliście szybko gryźć. Gdy wasze usta się spotkały nie oderwał się, a wręcz przeciwnie. Pocałował cię głęboko. Niezbyt pewna co robisz po prostu oddałaś. Wyszło to naturalnie. Ale to i tak ty byłaś ta pierwszą, co przerwała pocałunek, bo brakowało ci powietrza.
- Słodka (zdrobnienie)-chin i słodkie usta. - odparł oblizując się. - Wypróbujemy resztę?
Oczywiście, że nie mogłaś mu odmówić, więc cała czerwona na twarzy znowu się zbliżyłaś biorąc koniec pocky w usta.
I tak spędziliście następne 2 godziny. Próbując wszystkich słodyczy, które kupiłaś. O tak, to było dobre orzeźwienie na początek dnia.
-------------------------------------------------------------------
Niestety po pewnym czasie musiałaś wracać do domu, bo on był zmuszony zająć się młodszym rodzeństwem. Ale nie nudziło ci się, gdyż musiałaś zająć się twoim pokojem, który wyglądał jak po huraganie. Na samo wspomnienie waszego poranka twoje policzki przybierały koloru czerwonego! On tak dobrze całował...a jego usta były takie miękkie~ Nie, stop. Znowu robisz coś czego nie powinnaś. Po prostu zrób wszystko, co musisz zrobić i będziesz miała dzień wolny. A przynajmniej tak myślałaś dopóki wieczorem nie dostałaś od niego smsa.
> (zdrobnienie)-chin chodź ze mną na obiad <
> No dobrze ,a co mam ci ugotować? < - odpisałaś nie wiedząc o co mogło by mu chodzić.
> Nie. Do restauracji. Przyjdę po ciebie za pół godziny~<
Nawet nie myśląc, by mu odpisać zaczęłaś wyrzucać wszystkie rzeczy z szafy rozważając co będzie odpowiednie. Elegancko czy bardziej luźno? Uroczo czy sportowo? Za cholerę nie wiedziałaś, więc wybrałaś spódniczkę, zakolanówki i bluzkę. Wyglądałaś w tym ładnie i równie dobrze mógłby to być strój na co dzień. Uczesałaś włosy i byłaś gotowa. Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, więc zbiegłaś by je otworzyć.
- Cześć (zdrobnienie)-chin. To dla ciebie. - podał ci mały bukiet białych i fioletowych róż.
- Dziękuję Mura-kun. - zarumieniłaś się i wstawiłaś je do wazonu, a wracając przyjęłaś jego rękę. - Gdzie idziemy?
- Zobaczysz~
Dotarliście do małej restauracji. Nie wyglądała na wytworną, a raczej na bardziej przyjemną z domową kuchnią. Zamówiliście coś prostego i smacznego. Przez cały posiłek była utrzymywana rozmowa, co z Murasakibara bywa trudne, gdyż nie jest zbytnio gadatliwy albo po prostu jest zbyt leniwy.
Gdy przyszedł rachunek od razu powiedział,iż to on zapłaci, bo to on zaprosił cię na randkę. Randkę? Czerwona nic nie odpowiedziałaś tylko patrzyłaś na niego. Damn. Wyglądał naprawdę seksownie w koszuli i luźno zawiązanym krawacie. Gdyby nie jego oznajmienie,że jeszcze coś ma przyszykowanego to pewnie dalej byś siedziała i na niego śliniła.
- Co to będzie Mura-kun?
- Niespodzianek się nie zdradza (zdrobnienie)-chin. - pouczył cię i zaprowadził do parku, w którym tak naprawdę pierwszy raz rozmawialiście. Usiadł na tej samej ławce, na której podzieliłaś się z nim swoimi słodyczami i gdy tylko przysiadłaś obok, objął cię ramieniem.
- Ne, (zdrobnienie)-chin lubię cię. Zostaniesz moją dziewczyną?
Bez namysłu, bo znałaś już odpowiedź od dłuższego czasu powiedziałaś:
- Oczywiście Atsushi.
Pierwszy raz widziałaś,żeby uśmiechnął się tak szeroko. Złapał twój podbródek, który podniósł lekko do góry i pocałował długo i romantycznie, a wokół was spadały płatki z drzew kwitnących wiśni.
THE END
----------------------------------------------
No to koniec huh? Mam nadzieję,że ten ostatni rozdział was nie zawiódł i że jesteście zadowoleni. A no i to był najdłuższy ze wszystkich!
Teraz będę pisać następne Knb x Reader. Powiedzcie mi tylko kogo chcielibyście teraz przeczytać. Aomine, Kise, Kuroko czy może Midorima (mój bae)? Akashiego zostawiam na koniec,bo jego nie lubię xD
Napiszcie mi w komentarzach o waszych przemśleniach dotyczącej tej historii i z kim ma być następna!
Pozdrawiam was wy małe cygany~~
CZYTASZ
Murasakibara x Reader-chin [ Kuroko no basket fan fiction PL ]
Hayran KurguZawsze miałaś problemy z dosięgnięciem twoich ulubionych słodyczy. Ale pewnego dnia napotkasz ogromnego chłopaka, który pomaga ci je zdobyć oraz kocha słodycze równie bardzo jak ty, więc zaczęliście rozmawiać o jedzeniu. Tak rozpoczęła się wasza prz...