Rozdział 17.

137 9 8
                                    

Jesteśmy w porządku
Czujemy się dorośli
I ja jestem zakochana
I rozpadam się w twoich ramionach

     Jesteśmy światłem na wieczornym niebie  

***

Przeciągnęłam się i od razu poczułam ból karku. W oddali za oknem rozlewał się błękit oceanu. 

- Gdzie jedziemy?- spytałam.

- San Francisco kochanie, już prawie jesteśmy.

- A co z twoim bagażem?

- Spokojnie, kiedy zasnęłaś, podjechałem do mieszkania i się spakowałem. Ciesze się, że wyszło jak wyszło, to znaczy wolałbym, żebyś się nie pokłóciła z rodzicami, ale z drugiej strony taka wycieczka jest fajna.

- Też się cieszę. Chce ci się zmarnować tydzień ze mną w San Francisco?

- Zmarnować?- zrobił zdziwioną minę- Przecież to San Francisco!

Wydęłam usta, ponieważ spodziewałam się innej odpowiedzi, ale wiedziałam, że żartuje. Lukas przychylił się do mnie i pocałował mnie w policzek.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwy, że mogę spędzić z tobą jeszcze więcej czasu.

Właśnie wjechaliśmy na most Golden Gate. Po kilku minutach zaparkowaliśmy samochód w pobliżu pewnej restauracji. Gdy zjedliśmy posiłek, zajęliśmy się szukaniem jakiegoś hotelu w przystępnej cenie. Co prawda zabrałam swoje wszystkie oszczędności, które zarobiłam przed wakacjami, więc nie powinnam się martwić o koszty, bo taka suma pieniędzy spokojnie by nam wystarczyła. Gdy podeszła do nas kelnerka, by odebrać należność za zamówione przez nas posiłki, natychmiast wyciągnęłam portfel. Ręka bruneta zatrzymała moją dłoń.

- Ja zapłacę.
- Nie ma mowy, ja chce zapłacić.
- Znowu zaczynasz?- dodał z uśmiechem.
- Dobra płać, ale ja zapłacę za hotel.
Chłopak mnie wyśmiał i odparł:
- W takim razie ty płacisz za obiad.
- Długo jesteście razem?- spytała nagle kelnerka, śmiejąc się z nas.
Oboje spojrzeliśmy na nią, postanowiłam wykorzystać sytuację.
- A my w ogóle jesteśmy razem?
- Dobre pytanie, co Pani o tym myśli?- spytał Lukas, kierując pytanie do kelnerki.

Zaśmialiśmy się, trochę dziwnie się czułam, ponieważ dalej nie otrzymałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Zapłaciłam za zamówienie i pojechaliśmy do wybranego przez nas miejsca. W recepcji był tylko młody chłopak, który odkąd weszłam do hotelu ciągle się na mnie patrzył. Podeszłam do niego i wypytałam o wszystkie potrzebne informacje. Chłopak stale się do mnie uśmiechał, a gdy spytał jaki pokój sobie życzymy, Lukas zbliżył się do mnie, objął mnie w talii, musnął ustami moją szyję i odparł:
- Byleby z dużym, wygodnym łóżkiem.

Szturchnęłam go łokciem, dając znak, żeby się uspokoił, ale oczywiście podobało mi się to. Szatynowi na recepcji od razu zrzedła mina, wydał nam karty i skupił się na czymś innym.
Pokój był naprawdę piękny, beżowe ściany i białe meble. Przy wielkim oknie stało ogromne łóżko małżeńskie. Po lewej stronie była mała kanapa i stolik.

- Możesz już sprawdzić, czy wygodna- odparłam, wskazując głową na kanapę, po czym rzuciłam się na wygodne łoże, a po chwili brunet zrobił to samo.
- Bardzo śmieszne, już raz spałem na kanapie, zresztą sama będziesz chciała się do kogoś poprzytulać- odpowiedział z dumą wymalowaną na twarzy.
- Nie bądź tego taki pewny- powiedziałam i przewróciłam się na plecy.
- Taa?- Lukas podciągnął się do góry i przekręcił w taki sposób, że teraz jego nogi były pomiędzy moimi, a dłonie po obu stronach mojej głowy. Patrzył mi przez dłuższą chwilę w oczy, przygryzł moją dolną wargę.

- A teraz?- pokręciłam głową w obie strony, a on zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Wygięłam szyję i przechyliłam głowę w bok, by dać mu większy dostęp.
- A teraz?- odparł, nie przerywając.

Nie miałam pojęcia co stanie się, kiedy znowu pokręcę głową, ale to zrobiłam i właśnie w tym cholernym momencie zadzwonił telefon. Postanowiłam to zignorować, ale telefon nie przestawał dzwonić.

- Chyba powinnaś odebrać- odparł z łobuzerskim uśmieszkiem.
Westchnęłam i odepchnęłam go, by wstać z łóżka. Na ekranie wyświetlił się mój domowy telefon.
- Halo?
- Sarah gdzie ty jesteś? Co ty wyprawiasz?
- Tak, dobrze się bawię, dzięki, że pytacie, paaa- odparłam i natychmiast się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon i z uśmiechem na twarzy popatrzyłam na chłopaka, który leżał na łóżku i się we mnie wpatrywał.
- Może powinnaś wrócić?
- Zrozum, że przez cały ten czas praktycznie nie miałam życia towarzyskiego. Robiłam co im się podoba, nie zależnie od tego, czy ja tego chciałam. Teraz ja chce być tu z tobą i oni powinni to uszanować.

***
Latarnie oświetlały ulice, którymi spacerowaliśmy, trzymając się za rękę. Czułam, że całe szczęście we mnie, zaraz wybuchnie. Odwiedziliśmy Chinatown, gdzie kupiliśmy naprawdę dziwne jedzenie, oglądaliśmy różne pokazy i robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć. Gdy już wracaliśmy graliśmy w grę "chciałbym...".
- Chciałbym mieć dobrą pamięć.
- Co aż tak źle z tobą staruszku?- zaśmiałam się.
- Teraz ty- schylił się i podniósł z chodnika czyjąś wizytówkę.
- Chciałabym wejść na dach tego budynku- wskazałam palcem.
- Zobaczymy co da się zrobić- odparł i pociągnął mnie za sobą.
- Co ty robisz? Nie wpuszczą nas tam.
- To teraz czas na przedstawienie, oceńmy twoją grę aktorską- wygładził ręką koszulkę i przeczesał dłonią włosy.

Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale podałam mu rękę. Szliśmy śmiało w kierunku drzwi wejściowych do wieżowca, gdy nagle zatrzymał nas starszy mężczyzna w garniturze.
- Przepraszam, ale nie możecie tam wejść.

- Słucham?!- odparł nerwów brunet, ściskając mnie za rękę.- Pan chyba nie wie, kim ja jestem.
Siwowłosy mężczyzna wpatrywał się w nas ze zdezorientowaniem. Lukas wystawił wizytówkę, którą znalazł minutę temu.

- Syn Jamesa Franco.
- Chwileczkę, będę musiał to sprawdzić.
- Nie, ja nie wierzę!- wyrzucił ręce w górę.
- Spokojnie kochanie- powiedziałam, masując jego rękę.- Może zadzwoń do ojca.
- Chyba tak zrobię i od razu pogadam z nim o zmianie ochroniarza.

- Nie, to nie będzie konieczne. Przepraszam za zamieszanie, oczywiście możecie Państwo wejść.
Próbowałam ukryć uśmiech, idąc za plecami Lukasa. Nie chcąc problemów, jak najszybciej udaliśmy się do windy.

Wchodząc na dach, zaczęliśmy się śmiać.
- Bardzo dobrze ci poszło Pani Franco- odparł radośnie.
- Preferuje Pani O'Brien.
- To też da się zrobić- odpowiedział i uklęknął, łapiąc mnie za rękę.
- Co ty robisz głupku? Wstawaj!
- Czy, ty, Sarah Collins, zostaniesz oficjalnie moją dziewczyną?
- Tak!  

-----------------------------------

Przepraszam, że tak długo :(

Larah.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz