Proszę o vote's i komentarze!"Możesz płakać, błagać, prosić o pomoc. To wszystko nie sprawi, że życie bedzie łatwiejsze. Pokaże, że sobie nie poradziłeś, że przegrałeś" ~by me
Hope:
Życie czasem jest zawiłe, każdy ma swoje problemy do pokonania. Nigdy nie podejrzewałam, że moim będzie obrona ukochanego przed kilkudziesięcioma osobami żądnymi jego śmierci...-Mylicie się! Nie macie racji! -krzyknęłam, a na sali zapadła na kilka sekund grobowa cisza. -Możecie go oskarżać o wiele ale nie to, że jest zdrajcą! Nawet nie wiecie ile przeszedł i co zrobił żeby nam pomóc! Nie zasługuje na śmierć!
-Hope... -szepnął- To się nie liczy, nie uwierzą...
-Zamknij się chociaż raz, dobrze? Twój pesymizm nie jest tu mile widziany. -syknęłam ze łzami w oczach, po czym wstałam nadal zasłaniając Erica.
Nie mogłam patrzeć na to jak go pobili. Moje serce rozrywało się na miliony drobnych kawałeczków.
-Tego nie da się wyjaśnić, a ty właśnie wszystko utrudniasz. Wiesz, że zostaniesz oskarżona o bratanie się z wrogiem? -zapytał jeden z celujących w nas mężczyzn.
-On nie jest naszym wrogiem! - krzyknęłam.- Prawda jest taka, że zrobił wiele wiecej od nas wszystkich. Podajcie mi serum, opowiem wam. -mówię nagle bez siły, a przywódca Prawości wzdycha i kiwa głową.
Z uczuciem małego triumfu przysunełam się do wysokiego mężczyzny, a on wstrzyknął mi serum troche boleśnie. Mało mnie to teraz interesowało... Poczekałam chwilę aż zadziała, a łzy zastąpiła determinacja. Eric usiadł na podłodzę i splunął krwią na bok na co przymknęłam na moment oczy. Wszyscy byli w szoku albo przerażeni. Zaczęłam mówić.
-Eric jest synem Jeanine. -odparłam i usłyszałam okrzyki zaskoczenia tych osób, które nie wiedziały.
Tych osób było sporo. Ten sekret był za wszelką cenę ukrywany przed światem. Ericowi to pasowało, nienawidził matki. Wiedziałam, że muszę powiedzieć wszystko, on też. Mimo tego co się wydarzy on wyjdzie stąd z wysoko uniesioną głową. Ja zadbam tylko o to, by zrobił to będąc żywym.
-Całe życie miał z nią cieżko, musiał iść do Nieustraszoności aby być jej informatorem. - odparłam czując jak serum powoli opuszcza moje ciało- Też uważałam go za zdrajcę, ale kiedy go poznałam wszystko się zmieniło. W dniu kiedy rozbiliśmy fiolki z serum kontroli umysłów prawie mnie złapali, tymczasem Eric wtedy pomógł nam uciec. Nie mowiłam o tym Cztery ale postarał się, żeby większość strażników była gdzie indziej. Wiedział o wszystkich akcjach przeciwko Jeanine i popierał je. Kiedy ona się o tym dowiedziała zaczeła go... Karać? -powiedziałam, a głos mi się złamał przez co zdanie brzmiało bardziej jak pytanie.
Eric cały czas mnie obserwował, to ten moment kiedy miałam wyznać jak go traktowała...
-Torturowała go i raziła prądem. Każdego dnia wypatrywałam tylko nowych śladów, coraz bardziej jej nienawidząc. Kiedy serum miało zadziałać, a symulacja ataku rozpocząć się strażnicy nakryli mnie na tym, że na mnie ono nie działa. Wtedy Eric obronił mnie mowiąc, że nie podał mi go celowo. Dał broń, kazał znaleść Tobiasa i pomóc jak najwiekszej liczbie osób. Podarował mi też to. -mowię zdejmując z lekkim trudem kolczyki i podając je przywódcy Prawości.
-Nie interesuje nas co dostałas od chłopaka jako prezent panno River. - powiedział kpiąco na co uniosłam brew.
-Czyli muszę wyjaśniać, liczyłam na to, że jednak jest pan trochę inteligentny. -odparłam z udawanym smutkiem, a Eric zaśmiał się z trudem.- To wynalazek stworzony przez oskarżonego o zdradę. W jednym umiescił mikrofon a w drugim głośnik mikroskopijnej wielkości. Druga para jest Erica. Mikrofon jest w kolczyku pod wargą, a głośnik w uchu. W taki sposób mogliśmy się ze sobą kontaktować. Zatrzymaliśmy symulację i pojechaliśmy do Serdeczności. Tam Eric ostrzegł nas przed atakiem. Za każdym razem działał na naszą korzyść! -mówię lekko zdenerwowana- Jeanine wszczepiła mu w głowę nadajnik, który miał zmusić go do walki z nami. Albo chciała to zrobić, bo jak widzicie, nie walczył. Jako jedyny z nas nienawidzi tej kobiety tak bardzo, ze jest gotów zrobić wszystko, by ją pokonać. Zabijając go stracimy największego sojusznika. Może nam pomoc, a jednocześnie być znów, razem ze mną i z Czterym przywódcą grupy Ocalałych. Razem pokonamy Jeanine i odzyskamy miasto! -mówiłam donośnym głosem, a kiedy skończyłam Nieustraszeni zaczęli wiwatować i klaskać w dłonie.
Ludzie z Prawości cicho, będac pod wrażeniem, powtórzyli dziękujemy za szczerość, po czym uciszali krzyczących chcą słyszeć werdykt.
-Idziemy na naradę. -odparł Jack i przywódca wyszedł razem z doradcami.
Ukucnęłam przy Ericu sprawdzając jego stan i ogladając obrażenia zdenerwowana.
-Byłaś taka władcza. -uśmiechnął się lekko- Urodzona przywódczyni. -dodał patrząc mi w oczy.
-Robię tylko to co słuszne. -mówię zawzięcie.
-Jak zawsze, Hope. -uśmiechnął się Eric, co tym razem lekko odwzajemniłam.
-Zamknij się, próbuję być zła i poważna oraz nie umrzeć z nerwów. - odparłam, a potem Christina podała mi bandaże i inne rzeczy potrzebne do opatrzenia chłopaka, chociaż pobieżnego.
Potem jakaś osoba podała mi małą butelkę wody, którą Eric opróżnił do samego dna. Malutkim ręcznikiem nasączonym cieczą czyściłam jego twarz z krwi starając się nie rozpraszać. Kiedy skończyłam odetchnęłam cicho i delikatnie pogładziłam wierzchem dłoni jego policzek.
-Nigdy więcej nie dopuść do takiej sytuacji, jasne? -pytam nerwowo, a on delikatnie kiwa głową cały czas patrząć mi w oczy.
-Myślałem, że nie żyjesz. -powiedział chłopak, a ja wzruszyłam ramionami- Uderzyło w ciebie wiele kul...
-To nie rozmowa na teraz. -mówię szybko ucinając konwersację.
-Tylko, że może mamy tylko teraz? -mówi cicho.
-Nie, będzie dobrze. -powiedziałam wzdychając cicho. -Za chwilę wracam, wymienię to. -mówię wskazując na brudny ręcznik.
Zapytałam Chris, gdzie je trzymają, a ona opisała mi drogę do schowka. Po kilku chwilach trafiłam tam bez problemu. Zużyty materiał wrzuciłam do plecionego kosza na pranie. Zgarnęłam kilka nowych, a gdy chciałam wyjść ktoś stał w drzwiach. Przestraszyłam się. Moje serce biło zdecydowanie zbyt szybko, a szczęka była zaciśnięta.
Dopiero po chwili rozpoznałam w intruzie moją siostrę.
-Co ty tu robisz? -pytam zszokowana jej obecnością.
Miała na sobie czarny strój Nieustraszoności z niebieską przepaską na przedramieniu. Patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem, ale na jej ustach bąkał sie mały uśmieszek.
-Witaj siostro. -odparła, a potem poczułam jak tracę grunt pod nogami i upadłam na podłogę dostając czymś metalowym w głowę.- A może jednak żegnaj siostro? -zaśmiała się szyderczo, a moje powieki zrobiły się cięższe.
Powstrzymywałam się tylko chwilkę, potem była już tylko sama ciemność.
------------------------------
To tyle. Jest późno i chcę spać. Przepraszam za rozdział, nie podoba mi się. Kocham was misie kolorowe.Proszę o komentarze i vote's!
Pozdrawiam
Little_Kittyxx
CZYTASZ
Zbuntowana Nadzieja • 📝 EDYCJA
FanfictionŚwiat Hope zmienił się w ciężką walkę ze słabościami, problemami oraz zwykłą, smutną codziennością. Przyjaciele stali się wrogami. Wrogowie? Sojusznikami. Wspólnicy odwrócili się przeciw sobie. Jeanine pragnie przejąć władzę, na co usilnie nie chce...