Rozdział II "Jesteś urocza jak się denerwujesz."

157 12 7
                                    


*Perspektywa Cole'a

Liz podeszła do mnie z uśmiechem. W sumie, gdy tak na nią patrzę myślę, że jest całkiem niezła. Wyciągnęła rękę w stronę mojego.. No wiecie, nie żebym nie chciał, ale w sumie znamy się dopiero dwie minuty. Jej cyc.. To znaczy oczy. Tak, właśnie, oczy. Odwróciły moją uwagę i nie zauważyłem jak się zamachuje i..
Nagle moje krocze przeszył okropny ból

- Wal się. - powiedziała uradowana Liv i odeszła.

- Kurwa! - wrzasnąłem

- Cole! - upomniał mnie James

- Na mnie krzyczysz?! Na mnie?! -
wydarłem się - Ta mała sucz mnie walnęła, a ty wrzeszczysz na mnie! - znowu krzyknąłem, po czym odeszłem w stronę schodów

- Cole.. - zaczął James

- Co? - zapytałem

- Wiesz wogóle, w którym pokoju masz mieszkać?

- No.. Nie.

- Na górze, drugi od lewej.

- Dzięki stary! - odpowiedziałem i skierowałem się w stronę schodów.

Drugie drzwi od lewej.. Ah, to pewnie te na których przylepiona jest kartka "Tu mieszka Cole 'dupek' Chason". Raczej nie trzeba mieć jakiegoś wielkiego IQ, żeby domyślić się, że to sprawka Liz. Urocze powitanie. Wogóle skąd ona wie jak mam na nazwisko? Mniejsza.

- Jak już wypakujesz swoje noże, pistolety i inne narzędzia do zabijania, zejdź na dół na obiad chujku! - usłyszałem głos Liv zza drzwi

- Ok! - zawołałem - napewno nie chcesz mi pomóc, słodziutka? - powiedziałem żartobliwie

- Robić coś z tobą? Wolałabym ruchać królika. - zawołała

- Mogę być twoim "króliczkiem" jeśli chcesz - odpowiedziałem.

Nie usłyszałem nic więcej, tylko oddalające się kroki.

*Perspektywa Liz

Zeszłam na dół wkurzona na tego idiotę Cole'a. Rozstawiłam na stole talerze i sztućce.

- James! - wydarłam się - złaź na obiad!

- Idę, idę. - odpowiedział

Po chwili James pojawił się w kuchni i zaczął nakładać spagetti na talerze

- Liz? - zapytał mój brat

- Co?

- Mogłabyś być trochę milsza dla Cole'a.

- Nie. - odpowiedziałam zdecydowanie

- Czemu niby?

- Hmmm.. Zastanówmy się - udałam zamyśloną - Może dlatego, kurwa, że chciał żebym została jego "króliczkiem"!

Naszą rozmowę przerwał głos nie kogo innego, a Cole'a

- Gadacie o mnie? - powiedział - Świetnie, zatem chętnie posłucham.

- Mogę ci tylko powiedzieć że jesteś debilem.

- Jesteś urocza jak się denerwujesz. - zaśmiał się

- Jesteś zabawny jak mój dywan. Naprawdę.

- A ty sztywna jak mój..

- DOSYĆ!! - krzyknął James - Jeśli macie zamiar rozmawiać o swoich zabawnych dywanach i sztywnych genitaliach, to poczekajcie do końca obiadu.

Wzięłam ostatni kęs makaronu i odeszłam od stołu - Dzisiaj zmywa Cole! - krzyknęłam na pożegnanie.
Byłam już przy drzwiach mojego pokoju, gdy nagle coś - a raczej ktoś - przyparło mnie do ściany.

- Co kur..

- Zamknij się - syknął czyjś głos. Głos Cole'a.

- Puść mnie, bo będę krzyczeć!

- Lubię jak kobiety krzyczą moje imię - odpowiedział, a ja skrzywiłam się zdając sobie sprawę z dwuznaczności tego zdania. - Spokojnie. Chcę tylko pogadać.

- Najpierw mnie puść dupku!

- A co jeśli nie? - zapytał tajemniczo
- Wyrwę ci kurwa jaja i nakarmię nimi twoją matkę! - krzyknęłam, odepchnęłam go i wbiegłam do pokoju zatrzaskując drzwi

- Liz, otwórz drzwi! - zawołał Cole.

Zignorowałam jego słowa i zaczęłam przegląć instagrama na telefonie. Minęło już 1,5 h. Stwierdziłam, że ten debil napewno sobie poszedł, więc wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic.

Gdy wyszłam z kabiny, po prostu mnie zamurowało.

Zniknęły moje ubrania i wszystkie ręczniki, zostały tylko moje majtki. Świetnie. Domyślam się, kto mógł to zrobić..

Przeszukałam dosłownie każdą szafkę w poszukiwaniu czegokolwiek czym mogłabym się zakryć. Nic. Pustka. Ja pierdole.

Rozejrzałam się po korytarzu zza uchylonych drzwi i nikogo nie zauważyłam. Narazie. W samych majtkach zakrywając piersi rękami szybko przemknęłam z łazienki do pokoju, który jak na złość był na drugim końcu korytarza. Po drodze musiałam minąć pokój Cole'a. Dzieliły mnie już zaledwie niecałe 2 metry, gdy jakieś ręcę złapały mnie w talii.

- Ładnie to tak świecić cyckami na korytarzu? - zaśmiał się Cole

Wciągnęłam głośno powietrze, a moje serce zaczęło bić szybciej.

Chłopak obrócił mnie i przybliżył swoje wargi do moich. Smakuje miętą i tytoniem, nie wiem czemu go nie odepchnęłam. Przyłożyłam ręce do jego jak wcześniej nie zauważyłam gołego torsu. Nie, muszę go odepchąć - woła moja rozsądniejsza strona. Ignoruję ją. Cole złapał mnie za pośladek gdy nagle w korytarzu pojawił się James

- Cole, przyniosłem ci pościel i.. - spojrzał na nas i przetarł oczy, jakby myślał, że cała ta sytuacja mu się śni - O kurwa.

Cole szybko się ode mnie odsunął, a ja wbiegłam do swojego pokoju zamykając go na klucz..

To by było na tyle 🤗 Ciekawi co dalej? ⭐️ + 💬!
Do następnego! 💞
~ Z. 😈

"Bad boy isn't bad person" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz