#4 "Cześć, zatańczymy?"

2.9K 211 16
                                    

Jakim cudem ona z nim jeszcze jest? Widziałem jej ciało. Wyglądało jak worek treningowy. Zajebiście piękny worek treningowy, ale jednak mimo wszysto worek, sterenowany worek. Zresztą, teraz to już nie ważne. To jej życie i jej wybory.

Uznałem, że nie spędzę tego dnia w domu, bo zamyśliłbym się na śmierć czy aby na pewn jest z nią wszystko w porządku. Wybrałem się z Grześkiem na salę treningową. On zawsze potrafił poprawić mi humor i wesprzeć. Znamy się już od dawna i wie o mnie naprawdę dużo. Nigdy mnie nie zawiódł i tak było i tym razem.

*Z perspektywy Krychowiaka*

To nie był dzisiaj on. W ogóle mu nie szło. Był dziwny. Zamyślony, zdenerwowany - te cechy w ogóle nie opisywały Wojtka jakiego znałem. Rzadko co było w stanie wyprowadzić go z równowagi poza boiskiem, dlatego uznałem to za niemal dziwne.

- Coś Ci dzisiaj nie idzie - zauważyłem.
Wojtek spojrzał na mnie i kopnął piłkę z siłą, która spokojnie wywarzyłaby drzwi, a tym bardziej wykopała piłkę na drugi koniec sali.
- Ejj stary, co jest? - zapytałem.

Uznaliśmy, że wybierzemy się do klubu. Dawno tam nie byliśmy, a to była świetny pomysł, by odprężyć Szczęsnego. Muzyka, dziewczyny, alkohol - czego chcieć więcej?

*Z perspektywy Wojtka*

I tak siedzieliśmy i siedzieliśmy. W klubie roznosił się dźwięk jakiejś dobrej muzyki, ale jej głośność dziwnie mnie irytowała. Co chwila podchodziły do nas panienki, które więcej odkrywały niż zakrywały, a ich makijaże połączone z potem wyglądały jakby miały się rozpłynąć.

Gdy tak rozmyślałem podeszła do mnie dziewczyna, kóra była kompletnym przeciwieństwem tamtych. Miała piękną, burgundową sukienkę, długie, brązowe, pofalowane włosy i obcasy w których jej nogi były chyba najzgrabniejszymi na świecie. No, oprócz tych Magdy. Dziewczyna miała delikatny makijaż, ale wyglądała zdecydowanie najlepiej z całego tłumu tych malowanych lalek. Była naprawdę piękna, ale Mag... STOP! Była naprawdę piękna. Kropka.

- Cześć, zatańczymy? - zaproponowała, a na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.

- Umm... jasne - odwzajemniłem go i poprosiłem o rękę, a dziewczyna poprowadziła mnie na parkiet. Potrafiłem naprawdę dobrze tańczyć, więc wiedziałem, że sobie poradzę.

Po tańcu poszliśmy się przejść na miasto. Zaprosiłem ją na najgorszą zapiekankę w życiu, kupiłem kwiaty, które w ogóle ich nie przypominały, a ona śmiała się z mojego braku gustu. Muszę przyznać, że świetnie mi się z nią rozmawiało. Powodowała, że chociaż przez chwilę nie myślałem o Magdzie i za to uwielbiałem ją najbardziej. I tak minęła godzina, i kolejna i kolejna i jeszcze jedna...

*Z perspektywy Magdy, tydzień później*

Obudził mnie dzwonek sygnalizujący, że ktoś chcę się dostać do domj. Byłam jedyną osobą, która mogła otworzyć drzwi, bo Filip jeszcze nie wrócił z wczorajszej imprezy, dlatego od razu wstałam, zawinęłam szlafrok i je otworzyłam.

Kurier?

- Przesyłka dla Pani Nowak.
- To ja, ale niczego nie zamawiałam... - powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął.
- Proszę tu podpisać - podał mi długopis i wskazał miejsce do uzupełnienia.
- Dziękuję, miłego dnia! - powiedział z szerokim uśmiechem. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy o siódmej rano, będąc w pracy, potrafili się uśmiechać.
- Wzaje... - nie zdążyłam dokończyć, bo kurier był już w połowie drogi do wyjścia. Byłam zdziwiona jego wizytą. Co mogło być w tej paczce? Rzadko kiedy cokolwiek zamawiałam, bo wydatki są i tak już zbyt duże, a co dopiero gdybym miała kupować rzeczy przez internet.

Otworzyłam paczkę. Moje oczy rozszerzyły się na widok jej zawartości.

Bluzka. Ta sama brudna bluzka sprzed tygodnia. Ta, którą tak bardzo 'chciałam'.

- Szczęsny... - przeczytałam na głos.

Przed miłością się nie obronisz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz