#10 "Ty to masz tupet..."

2.3K 190 21
                                    

Niedziela - jedyny dzień w tygodniu wolny od umowy. Jedyny dzień w tygodniu bez Magdy. O matko, nigdy nie sądziłem, że 24 godziny to tak długo. Albo nie długo? Nie ważne. Chce ją teraz. Niech przyjdzie. Nie musi się do mnie odzywać. Niech po prostu tutaj będzie...błagam. Nie chcę skończyć dnia bez jakiegokolwiek kontaktu z nią. Z drugiej strony umowa to umowa i w niedzielę ma prawo nie chcieć mnie widzieć. Przede wszystkim po ostatnich wydarzeniach.

SMS - to jest to!

*Z perspektywy Magdy*

Niedziela to jedyny dzień w tygodniu gdy Filip zamiast pobliskiego sklepu wybiera mieszkanie kumpla. Lubię niedzielę, bo przynajmniej nie muszę biegać za nim po całym osiedlu.

- Masz wiadomość - mój telefon wydał z siebie dźwięk którego nie słyszałam chyba wieki.

O nie... to na pewno Filip. Chyba jednak będę musiała biegać po tym jebanym osiedlu.

Szczęsny: Hej.

Słucham?! Czy to jakiś żart?

Ja: Dzisiaj mam wolne, czego chcesz?

Szczęsny: Czy ta piękna, bezpośrednia i bipolarna blondynka którą poznałem na pustych trybunach patrzącą na puste boisko, nie umiejącą grać w kręgle, czyszczącą moją brudną twarz i posiadającą moją zasyfioną koszulke nadal jest wściekła?

Ja: Ty to masz tupet...

Szczęsny: Nie odpowiedziałaś na pytanie.

Ja: Dla Twojej wiadomości ona nigdy nie była wściekła.

Szczęsny: Oo, i to dlatego się do mnie nie odzywa?

Ja: Może z tobą rozmawiać kiedy tylko chcesz - nawet teraz!

Szczęsny: Niech udowodni.

*Z perspektywy narratora*

Puk. Puk. Puk.

Wspominałam już, że Magda uwielbia udowadniać swoją rację?

Nie? No to wspominam.

- Umm... cześć - chyba nie muszę tłumaczyć kto jest posiadaczem tych słów.
- Udowodniła? - pyta Magda.
- Czy ona... jest na tyle (nie)wściekła by porozmawiać?
- Ona nigdy nie była wściekła.

Nasza dwójka właśnie siedzi na jednej kanapie. Z tym wyjątkiem, że na dwóch różnych końcach.

- Wiesz... mu jest strasznie przykro - chłopak zaczyna patrząc spode łba.

Ich spojrzenia się spotykają.

Klęska. Dziewczyna właśnie przegrała. Pojedyńcza łza spływa po jej policzku.

- Ona ma to gdzieś - stwierdza stanowczo wycierając oznakę przegranej.
- On właśnie widzi jak bardzo... - Szczęsny przysuwa się bliżej Magdy.
- Ona nie chcę żeby się tak przysuwał...
- On ma to w dupie.

Teraz są już blisko siebie. To znaczy... niby blisko, a jednak cały czas daleko.

- On tak bardzo nie chciał jej zranić...
- Nie pierdol, jakby nie chciał to by tego nie zrobił, tak? - Magda mówi przez łzy.
- Ona go zostawiła. On czuł się najbardziej samotnym człowiekiem na tej ziemi. Serce bez jednej połówki nie funkcjonuje tak, jak powinno, wiesz? On wcale nie chciał iść do tego jebanego klubu... on nie chciał poznać jakiejkolwiek laski, a tym bardziej nie chciał żadnej całować... on chciał ją i tylko ją...

*Z perspektywy Magdy*

To wszystko co mówił było tak miłe... szkoda, że nijak mijało się z prawdą...

- Niech przestanie. - wyszeptałam stanowczo.
- On nie przestanie, bo ją kocha! - bramkarz krzyknął prosto w twarz dziewczyny.

Chwila! Co?!

Stop. Świat właśnie się zatrzymał.

Nasze spojrzenia ani na chwilę się nie rozstały. Czy on właśnie powiedział, że mnie ko...ko...kocha?

- Czy on mówi to zupełnie świadomie? - Czy ona może skończyć pierdolić i mu uwierzyć? On nie ma zamiaru jej przekonywać. On ma zamiar ją pocałować.

Okej, wierzę mu.

Ten pocałunek to nie był pocałunek. To wybuch wszystkich emocji tłumionyh od tego jebanego meczu.

- On jest takim strasznym idiotą... - mówiąc to chłopak kopię krzesło stojące obok i patrzy w podłogę.
- On jest zdecydowanie największym idiotą na świecie - stwierdza dziewczyna i uśmiecha się przez łzy.

Chłopak unika kontaktu wzrokowego.
- Czemu on na nią w ogóle nie patrzy?

Chłopak podnosi wzrok.

Czemu jego oczy są takie... mokre? Czy on płacze?

*Z perspektywy narratora*

- On tak bardzo chciałby móc budzić się przy niej. Chciałby całować na 'dzień dobry' i 'dobranoc'. Chciałby wykrzyczeć wszystkim jak bardzo ją kocha. Chciałby... - nie może skończyć, bo krztusi się własnymi łzami usilnie chcąc je zatamować - On do cholery najbardziej na świecie chciałby przyjebać temu pojebowi za każdy jej siniak! - płacz przemienia się w krzyk.
Dziewczyna siada chłopakowi na kolanach powoli się do niego przybliżając.

- Ona ma męża.

Te słowa zepsuły wszystko.
Koniec bajki.

Trzask.

***

Musicie wiedzieć, że to nie jest maksimum moich możliwości. Mam kiepski czas w życiu i usilnie staram się o kimś zapomnieć. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak ciężko będzie mi pisać o miłości dopóki nie zaczęłam. Musicie mnie zrozumieć. To jest trudniejsze niż się wydaję.
Mimo to mam nadzieję, że się podobało chociaż trochę.
To jak?

Przed miłością się nie obronisz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz