- Przestaniesz wreszcie palić? - usłyszałem głos Nymfy, gdy podchodziłem do mojego ulubionego miejsca przed domem Kasprzyka.
- Niby po co? Nie palę przy Natalce ani Zuzi. - Twój głos sprawił, że zdenerwowałem się. Nie wiem czemu. Nie pierwszy raz przecież słyszałem ten lekceważący ton. Teraz już wiem, że byłem na Ciebie zły nie tylko dlatego, że zostawiłaś mnie w Almerii.
- Mała trujesz się. - Amelka martwiła się o Ciebie. Nie rozumiałem czemu poucza akurat Ciebie. Przecież ja i Szymek też paliliśmy.
- I tak umrę! - Krzyknęłaś, gdy podchodziłem do was. Wtedy myślałem, że chodzi o sam fakt śmierci jaka czeka każdego z nas, ale chodziło o coś więcej. Byłaś chora, a śmierć miała na Ciebie nadejść szybciej niż ktokolwiek z nas by tego chciał.
Nymfa poddała się i odeszła zostawiając Cię samą siedzącą na ziemi i opartą o ścianę obok. Wciąż paliłaś.
Przysiadłem się obok i wyjąłem paczkę fajek.
- Masz ogień? - zapytałem chcąc przerwać ciszę między nami. Ciągnęło mnie do Ciebie, mimo nienawiści jaką Cię obdarzałem. Nie rozumiałem tego. Nie rozumiałem, że nigdy nie przestałem Cie kochać.
Wyjęłaś z kieszeni czarną zapalniczkę z namalowaną srebrną czaszką. Nie powiem, gustownie. Rzuciłaś ją w moją stronę i odwróciłaś wzrok obserwują krajobraz.
Nie wiedziałem czemu jesteś dla mnie tak oschła. Nie rozumiałem czemu byłaś zła kiedy to ja miałem powody by się na Ciebie wkurwiać. Teraz już wiem, że czułaś do mnie to samo co ja podświadomie do Ciebie, ale nie chciałaś się znów przywiązać, bo znów miałaś mnie stracić.
- Czemu palisz? - zapytałaś mnie. Nie rozumiałem o co Ci chodzi. Nie rozumiałem czemu pytasz mnie o powód dla jakiego sięgam po fajki kiedy ty też to robiłaś.
- Żeby się odstresować, przez uzależnienie, bo lubię... powodów jest wiele. - odpowiedziałem, choć nie wiedziałem jakiej odpowiedzi oczekujesz. Bo jakiejś oczekiwałaś, czyż nie?
- Wiesz, że możesz mieć raka? Możesz umrzeć. Czemu to robisz? - ciągnęłaś tema dalej. Mówiłaś sucho, chłodno, bez jakichkolwiek emocji, co jakiś czas jedynie zaciągałaś się by po chwili wypuścić chmurę dymu z ust.
- Nie zależy mi. W końcu każdy z nas umrze. Prędzej czy później pożegnamy się z tym światem.
- Nie doceniasz życia. Nie doceniasz tego co masz. - Miałaś rację. Wtedy nie doceniałem tego wszystkiego wokół mnie, dziś wiem, że byłem głupi.
- A czemu ty to robisz?
- Bo ja nie mam już nic do stracenia. - odpowiedziałaś lekko. Nie do końca rozumiałem. Dziś wiem, że umierałaś. Nie tylko wewnętrznie, bo tak umarłaś już dawno. Teraz umierało twoje ciało. Opuszczałaś świat żywych.
- A rodzina? Przyjaciele?
- Nie mam. Zostali mi tylko Amelka i Szymek, ale oni mają swoje życie. - wtedy nastąpiła między nami chwila ciszy, którą ty znowu przerwałaś. - Wierzysz w Boga? W życie po śmierci?
- Nie.
- To dobrze, bo ludzie pokładają zbyt wiele nadziei w Bogu, którego istnienie nawet nie jest pewne, ą śmierć jest końcem naszego prywatnego świata. - Nie wierzyłaś w Boga. To nie był dla mnie problem. Problemem było to, że ty nie wierzyłaś w kompletnie nic. Ja wiarę pokładałem w sobie, byłem swoim królem, swoim bogiem. A ty? Dla Ciebie nie liczyło się już nic. nie potrzebowałaś wiary, bo z śmiercią byłaś już za pan brat. Teraz to wiem.
Tego dnia siedzieliśmy tak jeszcze długo, póki papierosy nam się nie skończyły, a skóry nie zaczął smagać chłodny wiatr.
Wstałaś pierwsza, a ja poszedłem za Tobą. Jeszcze tego nie wiedziałem, ale tego dnia zacząłem kruszyć lód jaki opiewał Twoje serce Jezebel. Przy okazji zacząłem się na nowo do Ciebie przywiązywać, a Ty do mnie. To był nasz największy błąd. Nasze ponowne spotkanie nigdy nie powinno było nastąpić, bo koniec końców miało nas zranić jeszcze wiele razy.
********
Ło luju już drugi rozdział, ar ju hepi?
Jako, że napisałam już całą tę historię do końca mogę narzucić sobie jak często będę dodawać rozdziały i wiecie co? Rozdziałów jest 10, epilogu nie ma. Chcę tę historię skończyć jeszcze w wakacje, a pozostały nam 52 dni. Rozdziały będą w poniedziałki i środy bo lubię.
Swoją drogą jak Wam mijają wakacje? Ja trochę nudam, ale pod koniec lipca mam wolontariat ze względu na ŚDM chociaż serioooo mega mi się nie chce xP
(Misiaczeeeg nie wyszłam z wprawy i nadal moje notki są lepsze niż rozdziały?)
JEŚLI ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBAŁ ZOSTAW GWIAZDKĘ, KOMENTARZ. BĘDZIE MI BARDZOOOO MIŁO KUMPLU ZŁOTY <3
Love ya!
~ miła, sympatyczna i zawsze uśmiechnięta Cat (dlatego, że brzmi jak kat)
CZYTASZ
Goodbye /Nitro
Random- Hej. Jestem Jezebel. - powiedziałaś bez większych emocji. Uciekałaś swoimi zielonymi oczami od moich. - Hej. Sergiusz. - odpowiedziałem. Byłem pewien, że mnie pamiętałaś, ale mimo wszystko wdałem się w Twoją gierkę. Udawaliśmy, że przeszłości nie...