Dźwięk budzika sprawił ze chłopak czuł się jeszcze gorzej. Obudził się w nocy i nie mógł już zasnąć. Wyłączył budzik w telefonie i przeciągnął się. Do pokoju już wdzierały się promienie słońca a przez okno dostawał się okropny zapach. Typowa pobudka. Po kąpieli zszedł na śniadanie do kuchni w której czekała już jego siostra. Zjedli przygotowane przez mamę kanapki dyskutujac o bardzo nudno i upalnie zapowiadakacym sie pierwszym dniu szkoły. Po czym wyszli na autobus do szkoły. Typowy poranek.... albo i nie. Coś sie zmieniło.
-Ciekawe gdzie mieszka Bill. Może niedaleko nas!? A widziałeś ile oni mają kasy w portfelu? O mój Boże. Może sa bogaci!? Myślisz ze rodzice ich podwozą do szkoły? A może...
-Mabel... błagam.
-No co?! Coś ci przeszkadza?
-Wszystko.-warknął zirytowany-Możesz przestać gadać o tym gościu?
-A co. Zazdrosny?-uśmiechnęła się złośliwie ruszając znacząco barwami.
-W życiu.
-Tak? A może On Ci się po... -Dipper szybko przyłożył palec do ust dziewczyny.
-Mabel. Rozmawialiśmy już o tym. Przestań robić ze mnie pedała.-dziewczyna tylko uśmiechnęła się szerzej.
-Ja tylko stwierdzam fakty.-powiedziała dumnie podnosząc głowę.-Nigdy nie miałeś dziewczyny, raz w życiu się zauroczyles w starszej dziewczynie i na dodatek wyglądasz jak...
-To nic nie znaczy.-odwrócił się do okna próbując ignorować siostrę.
-Jasne Sosenko.-szatyn wzdrygnał sie i zarumienił słyszac te słowa. Przez resztę drogi milczeli. Mabel raz po raz posyłała bratu jednoznacze spojrzenia na co on reagował tylko lekki rumieńcem. Gdy szli w kierunku szkoły dziewczyna oddzieliła się od swojego brata i podeszła do grupki swoich przyjaciółek.
Dipper szedł korytarzem w kierunku klasy w której mieli mieć teraz lekcje. Po drodze zatrzymał się przy swojej szafce chowając tam książki gdy nagle ktoś otworzył szafkę obok niego. Kiedy spojrzał w tamtą stronę poczuł jak jego żołądek wywraca fikołka.
-Oooo Sosenka.-Bill uśmiechnął się delikatnie i wrednie jednocześnie. Znów ten uśmiech. Paskudny zapach fiołków dostał się do nosa szatyna.-Widocznie mamy szafki obok siebie.
-Oh... Czyli to twoja... -czuł jak głos staje mu w gardle kiedy spojrzał w te złote oczy które sprawiały że miekły kolana. Nie mógł oderwać od nich wzroku. Czuł jak po jego barkach przechodzą przyjemne dreszcze.
-Coś nie tak?-Blondyn przekrzywił głowę w bok trochę zdezorietowany jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Yyy... słucham..?-Bill zaśmiał się i zamknął szafkę.
-Źle sie czujesz?-spytał przyblizajac się do Dippera.- Jesteś cały czerwony.
-Że co? Ja? Czerwony?-jego towarzysz zaśmiał się jeszcze głośniej i przybliżył się jeszcze bardziej. Ich twarze dzieliły centymetry.
-Uroczy.-wyszeptał i przymknął oczy. Na szczęście lub nieszczęście ktoś do nich podbegł. Był to Will który od razu zarzucił się swojemu bratu na szyi. Szatyn nagle otrzezwial robiąc krok w tył odsuwając się od blondyna.
-Willi.. co się stało?-spytał gładząc niebieska czupryne swojego brata a w jego głosie było słychać irytacje.
-Nic... po prostu się źle poczułem w tłumie. Próbowałem być dzielny jak mi radziłeś ale potem podeszła do mnie jakaś ruda i spytała o sale i wtedy.. i wtedy uciekłem... -Bill westchnął cicho łapiąc niebieskowłosego za ramiona.
-Braciszku. Musisz się trochę ogarnąć. Jesteśmy coraz starsi. Już nie mogę cały czas się tobą opiekować.-Will spuścił wzrok jednak po chwili spojrzał na szatyna jakby dopiero teraz zdał sobie sprawe z jego obecnosci.
-O. Hej Dipper!-pomachał śmiało w jego strone.
-Hej Will.. -odpowiedział lekko zmieszany cała sytuacja. Stali tak przez chwilę w milczeniu które przerwał dzwonek na lekcję. Ruszyli do sali. Szatyn usiadł jak zwykle w przed ostatniej ławce do której nagle dosiadł się Bill. Spojrzał na blondyna pytająco na co ten zerknął w kierunku jego siostry która siedziała z jedną z przyjaciółek. Will usiadł tuż za nimi lekko zdenerwowany cała sytuacja. Do sali weszła wysoka, stara kobieta z długimi włosami spiętymi w schludny warkocz. Przemierzyła całą klasę lodowatym spojrzeniem po czym wymusiła uśmiech.
-Witajcie dzieciaczki.-odłożyła dziennik na biurko rozsiadajac się wygodnie na obrotowym krześle.-Mam nadzieję ze wypoczeliście w wakacje bo czeka was w tym roku duuuużo nauki i próbne matury. Blondyn tylko jęknął kładąc się na ławce.
-Zwariuje jak jeszcze raz usłyszę to słowo.-powiedział bardziej do siebie i spojrzał na zdziwionego Dippera. -No co?
-Czemu?
-Co "czemu"?
-Czemu zwariujesz jak jeszcze raz usłyszysz "to" słowo?
-Jakie słowo..?-Bill zmarszczył brwi na co szatyn zareagował typowym facepalmem. Nie wiedział czy to z nim jest coś nie tak czy po prostu Bill był tak głupi i nieogarniety.
-Matura.
-Boże nie mów tego słowa.
-Ale o co Ci chodzi? Boisz się matury czy co?
-Nie o to chodzi. Po prostu...
-Czy ja panom nie przeszkadzam?-Oboje podskoczyli na swoich miejscach słysząc przerażający i donośny głos nauczycielki.-Dipper taki grzeczny i spokojny chłopak zawsze byłeś a teraz sobie paplasz z Panem.... -zamilkła i przyjrzała się przerazonemu Billowi. -A Pan to kto?-Wyraz twarzy blondyna od razu się zmienił. Znów pojawił się ten wredny uśmieszek.
-Jestem Bill Cipher szanowna Pani.-Powiedział dumnie po czym odwrócił się i złapał brata za dłoń.-A ten tutaj to mój braciszek William.
Po całej klasie rozniosily się chichoty i ciche szepty reszty uczniów. Niebieski bliźniak pisnął i dosłownie trząsł się na krześle czujac na sobie wzrok nauczycielki i innych rówieśników. Dipper ledwo powstrzymywał śmiech.
-A wiec Billu.-zmarszczyła brwi-To jest szkoła a nie teatr. Na moje lekcje przychodzi się żeby się uczyć a nie po to żeby się wygłupiać. Czy to jest dla Ciebie jasne?
-Jak słońce! Jak wielkie, piękne, jasne słońce!-Szatyn nie wytrzymał i parsknął śmiechem chowając twarz w dłoniach. Kobieta prychnela i wróciła do tablicy na której przypominała uczniom definicję sinusów, cosinusów i innych "czary mary". Bill spojrzał na chichoczącego Dippera który był już cały czerwony na twarzy.
-Podziwiam za odwagę.-powiedział w końcu chwilę po tym jak się uspokoił.
-"Odwagę"?
-Nasza szkoła jest dziwna. Nauczyciele też. Ale z Panią Ross lepiej nie zadzierać. Nie dasz jej rady. -wytłumaczył udając że notuje coś w zeszycie. Blondyn w odpowiedzi nachylił się nad jego uchem i odpowiedział cicho
-Wyzwanie zaakceptowane.
Przez resztę lekcji posyłali sobie ukradkiem spojrzenia i uśmiechała się wzajemnie. Raz po raz Bill puszczał oczko do chłopaka przez co ten czuł kłucie w żołądku. Pierwszy raz pomyślał że może źle go ocenił. Jednak po chwili ten przyciągnął się i zaczął bujać na krześle olewając wszystko jak zawsze przez co Dippera az zapiekł nos od smrodu.... to znaczy zapachu pakudnych kwiatów.
Jednak nie. To wciąż ten irytujący, śmierdzący blondyn.
.
_____________________________
Pozdrawiam swoją nauczycielkę od Matmy- Panią Rosińską.
CZYTASZ
Kwiaty [WOLNO PISANE BO TAK]
FanfictionDipper i Mabel Pines to nierozłączne rodzeństwo które zawsze trzyma się razem. Z roku na rok ich relacja jest coraz mniej zrozumiała dla rówieśników. W drugiej liceum do ich klasy dochodzi dwójka nowych uczniów. Bracia bliźniacy. Will i Bill Cipher.